Dziś, kiedy TVP jest zarządzana żelazną ręką Jacka Kurskiego, nie tylko ta zasada się już nie sprawdza, ale na dodatek wiadomo, że poprzednicy politycznych mocodawców Kurskiego przegrywali w wyborach wyłącznie z powodu nieudolności obsadzanych przez siebie prezesów TVP. Po prostu tacy ludzie, jak Romaszewski, Kwiatkowski, Dworak, Miazek czy Braun, za bardzo przejmowali się zapisami ustawy o radiofonii i telewizji, etyką mediów, etosem pracy dziennikarskiej czy normami zwyklej przyzwoitości. Gdyby wyrzucili je do kosza, TVP zamienili w telewizję stricte partyjną, zapewne szanse na utrzymanie się przy władzy swoich mocodawców wydatnie by podnieśli, może nawet w trybie wykładniczym. Prezes Jacek Kurski zrozumiał to jako pierwszy. To jasne. Zastanawia mnie tylko, czy dostał na to przyzwolenie polityczne, czy też jest twórcą i tworzywem w jednym. Przyniósł po prostu metodę na władzę Jarosławowi Kaczyńskiemu na tacy, a ten z łagodnym uśmiechem przyjął jej istnienie do wiadomości.
Na dłuższą metę odpowiedź na to pytanie nie ma jednak znaczenia. W Prawie i Sprawiedliwości panuje pełna zgoda, że tak jak jest – jest dobrze. TVP to zbrojne ramię partii i gwarancja utrzymania elektoratu. Co więcej, organizacja z Woronicza służy do komunikowania się partii z jej elektoratem. Syci go pewnością swoich wyborów, utrzymuje w odpowiedniej temperaturze wrzenia, informuje o politycznych celach czy piętnuje kolejnych wrogów. Tym ostatnim jest wracający do polskiej polityki Donald Tusk. W prezentacji jego sylwetki TVP stosuje ostatnio wyjątkowo sturmerowskie metody. Nic na temat Tuska nie jest neutralne. Żadna wypowiedź, komentarz, materiał reporterski czy publicystyczny. Tusk w przekazie TVP dla swoich wyborców to zdrajca, sprzedawczyk, nieudacznik, leń, proniemiecki lobbysta i wnuk dziadka z Wehrmachtu. A w przekładzie na język polityki: najważniejszy z politycznych wrogów rządzącej partii. Jego zohydzenie ma być fundamentem kolejnej kampanii wyborczej, wygranej rzecz jasna przez rządzącą prawicę.
Wszystko powinno być zatem OK, po naszej myśli, jak dotąd – pieszczą się tą refleksją prostsze umysły w kręgach Prawa i Sprawiedliwości. Ale prawdziwi liderzy wiedzą, że to już nie musi tak działać. Po pierwsze, TVP działa skutecznie na około 30 procent wyborców, a i w tej grupie może się pojawić zniechęcenie do permanentnej przesady, co jest najwyraźniejszą cechą propagandy a la Jacek Kurski.
Po wtóre, skala ataku na Tuska mobilizuje nie tylko jego elektorat, ale również niezdecydowanych, których bulwersuje wspomniana wyżej sturmerowska narracja o (bezdyskusyjnym już) liderze opozycji.
Rzecz trzecia to demografia. Mimo niemal doskonałego upartyjnienia państwa, co oznacza włączenie w obronę interesów rządzących milionów beneficjentów władzy i ich rodzin, proces starzenia się elektoratu prawicy jest bezwzględny. A wchodząca do polityki młodzież myśli i czuje zazwyczaj już inaczej. I media na koniec. TVP, choćby stawała na głowie, nie przełamie wzmacniającego się z dnia dzień monopolu internetu. To medium młodych i medium mas. Może jeszcze nie dziś, ale jutro bez wątpienia.