To przecież tu rozwinął się jako artysta, to przecież z tym miastem związane są jego najbardziej twórcze lata i tragiczny, mroczny koniec. Sanok, w którym się urodził, spędził dzieciństwo i młodość, potrafił zabiegać o jego spuściznę. To tam właśnie mamy okazję obejrzeć stałą wystawę jego twórczości. Beksiński stał się znakiem firmowym Sanoka, podobnie jak Witkacy Słupska, gdzie można obejrzeć jego imponujące zbiory.
Życie bywa przewrotne. Warszawa, której wręcz należy się Muzeum Beksińskiego, wciąż nie może się zdecydować na uruchomienie takiej placówki, a najnowsza prezentacja dzieł twórcy odbywa się w miejscu, które zaskoczyłoby samego artystę, a mianowicie w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Jest w tym niewątpliwie pewna przewrotność, bo kiedy zajrzymy do korespondencji malarza z jego przyjacielem i marszandem Piotrem Dmochowskim, to w liście z 24 sierpnia 2002 r. przeczytamy m.in.: „nawet w koszmarnym śnie nie chciałbym wystawić w Muzeum Archidiecezji".
Słowa te, jak wynika z dalszej części listu, nie świadczą o pogardzie, z jaką traktowałby tę zasłużoną dla polskiej kultury instytucję Beksiński. Raczej z ogólnej niechęci do organizacji wystaw. Był on też przeciwny umieszczaniu swej twórczości w kontekście religijnym, bo to zdaniem artysty (deklarującego się jako ateista) znacznie zawężałoby interpretację jego dzieł.
Wiedział o tym doskonale Piotr Dmochowski i dlatego zdecydował się udostępnić wiele płócien ze swojej kolekcji właśnie Muzeum Archidiecezji. W nowej siedzibie tuż obok katedry warszawskiej prezentują się bardzo imponująco. Ekspozycja nosi tytuł „In hoc signo vinces" (łac. – „pod tym znakiem zwyciężysz").
Ksiądz Mirosław Nowak, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, otwierając wystawę, przyznał: – Nie boimy się spełnić koszmarnego snu artysty, ponieważ większość dzieł Beksińskiego dotyka atmosfery bliskiej koszmarom sennym i – mówiąc wprost – jest dotykaniem tajemnicy śmierci. Zacytuję mojego poprzednika ks. Andrzeja Przekazińskiego: „Beksiński krąży wokół najważniejszego dla ludzkości pytania o śmierć – ona jest zadaniem dla każdego człowieka – ona jest ostatnim darem życia". Właśnie dojrzewanie ku śmierci naznaczyło całą twórczość tego wybitnego artysty. Ten senny koszmar miał w przedziwny sposób zmaterializować się na jawie w tragicznych okolicznościach umierania jego bliskich i jego samego.