Zaledwie 27 października 1944 roku Tito powrócił do Belgradu, dokonał wizytacji pałaców królewskich w ekskluzywnej dzielnicy Dedinje i nakazał ich odnowienie. Gest miał znaczenie symboliczne, albowiem ten, kto teraz zamieszkał w rezydencji dynastii Karadziordziewiciów – jak napisał Dušan Bilandžić – był „owczarzem z Zagórza", co dla belgradzkiego mieszczaństwa, ale też i dla Serbów w ogóle, oznaczało profanację. Rezydencja była bardziej zaniedbana niż zniszczona, nie usunięto wcześniej mebli ani innych przedmiotów. Tito wybrał sobie Biały Dwór (Beli dvor), który wybudował książę Paweł w uwspółcześnionym stylu klasycystycznym. Zachował też Stary Dwór (Stari dvor) króla Aleksandra i nieukończoną willę rodziny Acoviciów przy ulicy Rumunskiej 15, którą później przemianowano na Užičką, na pamiątkę miasta, gdzie pierwszy raz zakosztował władzy. Stary Dwór przeznaczono dla honorowych gości i prezydentów państw, Biały Dwór był miejscem pracy, natomiast za prywatną rezydencję Ticie służyła willa.
W latach późniejszych przejął jeszcze kilka sąsiednich budynków i ogrodów, tworząc w ten sposób duży kompleks, po pewnym czasie otoczony murem. Na dziedzińcu stanął odlany z brązu pomnik konia, którego Tito dosiadał podczas wojny, oraz pomnik Iva Loli Ribara, który zginął od niemieckiej bomby. Choć według protokołu Tito nie miał prawa użytkowania tych nieruchomości, gdyż nie był głową państwa, lecz premierem rządu, nie przeszkadzało mu to w najmniejszym stopniu, tak samo zresztą, jak i członkom rady regencyjnej, a później przewodniczącemu prezydium federacyjnej Skupsztiny Ivanowi Ribarowi, który formalnie pełnił funkcję szefa państwa.
W Białym Dworze Tito świętował uroczyście Nowy Rok 1945 zapowiadający bliskie zwycięstwo. Jego otoczenie pierwszy raz widziało, jak tańczy walca z towarzyszkami, które noszą broń za pasem. Łyżką dziegciu w beczce miodu był tylko anonimowy list znaleziony wśród noworocznych życzeń, a w nim pytanie: „Jak się czujesz w cudzym domu?". Tito od razu opuścił dwór Karadziordziewiciów i nigdy już do niego na stałe nie wrócił. W innych przypadkach nie miał obiekcji wobec przywłaszczania sobie dóbr rodziny królewskiej. Kiedy w piwnicy dworu na Dedinju znaleziono skrzynie pełne kosztowności i złota, a Ticie dzięki jego ślusarskim umiejętnościom udało się je otworzyć bez trudu, towarzyszący mu generał Moma Đurić doradził, by zawartość skrzyń przekazać do Banku Narodowego. Tito obruszył się wtedy: „Daj spokój, Đurić, przecież nam się przyda". Zapomniał o tym, co napisał w maju 1939 roku w artykule dla „Proletera": „Działalności politycznej członka Partii nie można oddzielać od jego życia osobistego. Jest to podstawowy warunek zdobycia przez komunistę zaufania mas".
Hierarchia strzału
Przejmując królewskie rezydencje, Tito nie ograniczył się do Belgradu. Przywłaszczył sobie również wszystkie inne wille, pałace i tereny łowieckie wykorzystywane przez Karadziordziewiciów przed wojną, ale był też wielkoduszny w stosunku do współpracowników, pozwalając, by zajęli eleganckie wille na Dedinju. Często zapraszał ich na partie bilardu, seanse filmowe w swoim towarzystwie, a przede wszystkim na polowania. W nowej rzeczywistości polowanie zyskało szczególną wartość symboliczną, potwierdzającą osiągnięty status, gdyż nikt z kierownictwa partii przed wojną nie był myśliwym. Po wojnie natomiast polowanie stało się wydarzeniem, którym to środowisko potwierdzało przynależność do rządzącej elity. Z czasem zamieniło się ono w rygorystycznie przestrzegany rytuał: dokładnie określano, kto jaką zwierzynę może zastrzelić, od niższych rangą funkcjonariuszy po samego Titę, który mógł oczywiście upolować najwięcej.
Tito był namiętnym myśliwym, chętnie chwalił się swoimi umiejętnościami. W ostatnich dniach 1953 roku – kiedy cierpiał na silne bóle reumatyczne, kiedy kryzys wokół Triestu osiągnął po raz kolejny apogeum, a Włosi protestowali przeciwko porozumieniu obronnemu między Jugosławią, Grecją i Turcją, kiedy Milovan Đilas publikował heretyckie artykuły w „Borbie" – Tito, bawiąc na zamku Brdo koło Kranja, nie przestawał myśleć o ogromnym koziorożcu w masywie Triglavu. Natychmiast po otrzymaniu informacji o pojawieniu się zwierzęcia udał się na polowanie. Ktoś z jego ochrony zapisał: „Przez cały czas pobytu w Słowenii czekał na śnieg i na tę wiadomość. Już od czterech lat chciał go zastrzelić". Pod koniec życia, w kwietniu 1975 roku, zabił niedźwiedzia; kiedy na wystawie państw basenu Morza Śródziemnego uznano skórę tego zwierzęcia za godną pierwszego miejsca w kategorii trofeów myśliwskich – Tito nie posiadał się ze szczęścia. A gdy na polowaniu w Karpatach rumuński dyktator Nicolae Ceausescu upolował niedźwiedzia ocenionego większą liczbą punktów niż niedźwiedź Tity, rozgoryczony stwierdził, że on „w ten sposób nigdy by nie potraktował swoich gości".