Zespołu o barokowej nazwie, który z bezpretensjonalności uczynił swoją manierę i znak rozpoznawczy. Formacji będącej trochę muzyczną kapelą, trochę kabaretem, ale tak naprawdę grupą chłopaków z sąsiedztwa, dla twórczości których najbardziej naturalnym otoczeniem wydaje się nie tyle scena, ile zadymiony papierosowym dymem pokój w akademiku.

Rok temu wystartowali w konkursie mającym wyłonić zespół, który wystąpi przed koncertem „The Scorpions" w Oświęcimiu. To miał być happening, którego uwieńczeniem byłby wspólny występ ze stworzoną specjalnie na tę okazję grupą „Skorpiony". Żartu nie zrozumieli organizatorzy konkursu i „Kuźnia" zagrała przed legendarną niemiecką grupą. Kilka miesięcy wcześniej SMKKPM wygrała PAKĘ, największy polski przegląd kabaretowy. Teraz przyszedł czas na debiutancką płytę.

Jeżeli „Superbohatera" można zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku, to jest nim wąski i niszowy nurt muzyki sprawiającej, że słuchaczom robi się lżej na duchu. Ich teksty są pełne pogodnej nostalgii i zrezygnowanego dystansu wobec rzeczywistości. Najchętniej śpiewają o tym, co im się nie udało. Robią to jednak z lekkością dziecka, które co prawda martwi się, że przegrało partię w chińczyka, ale już rozstawia pionki, żeby się odegrać. W końcu, jak sami o sobie mówią: „Jesteśmy trochę jak wypadek, w którym wóz cyrkowy zderzył się z samochodem nastolatków. A życie to dla nas basen, z którego ktoś wypuścił wodę, gdy my już przebraliśmy się w kąpielówki".   

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95