Jan Maciejewski: Pierwsza wojna światowa czyli rzeź europejskiej cywilizacji

Wojna! Czuliśmy się oczyszczeni i wyzwoleni, mieliśmy wielkie nadzieje" – pisał w swoim dzienniku w 1914 r. Tomasz Mann. Te słowa doskonale oddają nastrój panujący wtedy w całej Europie. Chyba jeszcze nigdy wcześniej wybuch wojny nie spotkał się z tak wielkim i powszechnym entuzjazmem.

Aktualizacja: 29.04.2017 15:06 Publikacja: 29.04.2017 00:01

Jan Maciejewski: Pierwsza wojna światowa czyli rzeź europejskiej cywilizacji

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W dużym stopniu to właśnie ten entuzjazm, presja tłumów, wymusiła na rządzących eskalację napięcia, które doprowadziło do zapoczątkowania czteroletniej rzezi cywilizacji europejskiej.

W kwietniu 1915 r. ginie pod Gallipoli przyjaciel Thomasa Stearnsa Eliota, Jean Verdenal. To wydarzenie staje się inspiracją do powstania pierwszej części poematu Eliota, „Ziemi jałowej", który rozpoczyna się od słów: „Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Płodzi / Bzy z martwej ziemi, miesza / Pamięć i żądzę, wiosennym / Deszczem podnieca ospałe korzenie".

Kwiecień, moment przebudzenia natury, miesiąc kojarzący się z odrodzeniem, początkiem nowego życia, staje się synonimem śmierci i zniszczenia. Ten paradoks oddaje istotę wydarzenia, jakim była Wielka Wojna. Wydarzenia, w którym śmierć stała się sposobem afirmacji życia.

Entuzjazm dla wojny był wynikiem znudzenia pokojem i stabilizacją. Kiedy codzienne czynności zaczynają być wykonywane automatycznie, krajobraz za oknem pozostaje niezmienny, a nasze życie wydaje się z góry rozstrzygnięte, zaczyna narastać pragnienie radykalnej zmiany. Wtedy wojna zaczyna się jawić, jak Mannowi w 1914 r., jako oczyszczenie i wyzwolenie. Destrukcyjną siłę nudy Mann opisał w „Buddenbrokach. Dziejach upadku rodziny".

Mały Hanno Buddenbrok miał zostać dziedzicem i kontynuatorem kupieckiej tradycji swojej rodziny. Ta rola została dla niego napisana jeszcze przed przyjściem na świat. Urodził się i wychował w świecie, którym rządziła konieczność. Zasady, których nie rozumiał, których nikt nawet nie próbował mu wytłumaczyć, miały zdecydować o jego losie. Opis choroby, na którą zapadł, jest rozliczeniem się Manna z nudą mieszczańskiego świata. „Z tyfusem rzecz ma się następująco: W mglistych snach chorego, w płonącej jego nieprzytomności dolatuje go niekiedy wyraźny, orzeźwiający głos życia. Jeśli wówczas zakipi w nim jakby poczucie wstydu, zaniedbanego obowiązku, nowej energii, odwagi i radości – wówczas odwróci się i będzie żył. Ale jeśli, usłyszawszy głos życia, wzdrygnie się z trwogi i niechęci, potrząśnie głową i odpychającym ruchem wyciągnie rękę za siebie... tak, wówczas wynik jest jasny: umrze".

Śmierć jest ucieczką przed nudą i bezsensownością świata. Była nią dla bohatera powieści Manna, stała się nią także dla narodów, które w 1914 r. ruszyły z entuzjazmem na wojnę. Okrucieństwo kwietnia, czasu, w którym świat zaczyna kolejny cykl istnienia, polega na tym, że przyroda rzuca wtedy wyzwanie ludziom: czy też potraficie żyć, przebudzić się z uśpienia, czy może jesteście martwi za życia?

Jest to szczególnie aktualne dla nas, którzy żyjemy w czasach chyba jeszcze nudniejszych niż przełom XIX i XX w. Historia, rzecz jasna, się nie skończyła; trwają wojny, upadają rządy, „coś" cały czas się dzieje. Jednak tragedia dwóch wielkich wojen sprawiła, że staramy się być za wszelką cenę sceptyczni, bezpieczni i nudni. Jak trafnie zauważył Dariusz Gawin, Unia Europejska powstała po to, żeby związać Niemcy z resztą kontynentu w podwójnym sensie tego słowa – nie tylko zjednoczyć, ale i unieruchomić, zniewolić. Nuda stała się niepisaną zasadą ustrojową Unii; organizmu politycznego, który wszystkim jego członkom ma gwarantować dobrobyt i bezpieczeństwo, ale który nie istnieje dla żadnego celu nadrzędnego, nie rozpala wyobraźni żadną wielką ideą. Tymczasem nuda jest śmiertelnie (w dosłownym znaczeniu tego słowa) niebezpieczna.

Kwiecień 2017 r. już się kończy, ale po nim przyjdą kolejne. I każdemu z nich będziemy musieli odpowiedzieć, czy nie staliśmy się martwi za życia.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W dużym stopniu to właśnie ten entuzjazm, presja tłumów, wymusiła na rządzących eskalację napięcia, które doprowadziło do zapoczątkowania czteroletniej rzezi cywilizacji europejskiej.

W kwietniu 1915 r. ginie pod Gallipoli przyjaciel Thomasa Stearnsa Eliota, Jean Verdenal. To wydarzenie staje się inspiracją do powstania pierwszej części poematu Eliota, „Ziemi jałowej", który rozpoczyna się od słów: „Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Płodzi / Bzy z martwej ziemi, miesza / Pamięć i żądzę, wiosennym / Deszczem podnieca ospałe korzenie".

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Kobiety i walec historii