Podbój i komunizowanie Europy Środkowo-Wschodniej nie było pierwszym takim wydarzeniem. Pięć lat wcześniej ZSRS zajął państwa bałtyckie, a dwadzieścia kilka lat wcześniej podbił niepodległe państwa Kaukazu i skolonizował Azję Centralną.
Czytaj więcej:
Inwazja na Węgry czy Czechosłowację nie zachowywała nawet pozorów legalności. Sowieci najpierw wkraczali tam, gdzie uważali to za niezbędne, a dopiero potem, niedbale, bez zachowania nawet pozorów, tłumaczyli się na forach międzynarodowych. W 1968 popularny był dowcip: „Czemu Ruskie tak długo siedzą w Czechosłowacji? – Szukają tego, kto ich wezwał na pomoc".
Pierwszym sowieckim liderem, który wycofał wojska z jakiegoś kraju – Afganistanu – był Gorbaczow. I do dziś ten fakt jest otwartą raną na rosyjskiej duszy.
Rosja odkryła – prawdopodobnie przez przypadek, tak jak Newton odkrył prawo dynamiki – siłę zamrożonych konfliktów, wojen hybrydowych i powoływania „grup" do rozwiązywania konfliktów. Te ostatnie, zazwyczaj tworzone pod egidą OBWE (jednej z wielu niepotrzebnych w sumie organizacji), z nieznanego powodu upodobały sobie Białoruś. Prawie ćwierć wieku temu powstała „grupa mińska" przekształcona w „proces miński" do rozwiązania konfliktu w Górskim Karabachu. Od 1995 roku „osobistym przedstawicielem przewodniczącego OBWE" w „procesie mińskim" jest ambasador Andrzej Kasprzyk, PRL-owski dyplomata służący poprzednio na Kubie i w Zimbabwe.
Od 1990 roku można znaleźć w misjach OBWE a to polskich wysokich oficerów, absolwentów Akademii Frunzego w Moskwie, a to zasłużonych w czasach PRL dyplomatów. Ciekawe, kto im dawał rekomendacje na te stanowiska.