Wirus ostrego zapalenia rozumu

To zdumiewające, że w czasach powszechnego i łatwego dostępu do informacji największym zaufaniem cieszą się twierdzenia z pogranicza nieuctwa i zabobonu.

Aktualizacja: 02.04.2016 10:35 Publikacja: 01.04.2016 02:32

Wirus ostrego zapalenia rozumu

Foto: 123RF

– Ratunku! Potrzebuję pomocy z odtruwaniem trzymiesięcznego dziecka, które właśnie dostało szczepionki przeciw pneumokokom, rotawirusom, polio oraz tężcowi, krztuścowi i błonicy. Wszelkie porady mile widziane.

– OK. Sugeruję detoks przez kąpiele stóp w solach i glince bentonitowej. Jakieś inne sugestie? Homeopatia?

Czytaj także:

– Natychmiast zróbcie biorezonans. Trzeba też przykładać glinkę bentonitową lub węgiel w miejscu wkłucia. Rodzaj detoksu zależy od wieku dziecka. Poniżej dwóch miesięcy sugerowałabym witaminę C oraz wizytę u najbliższego zielarza. U starszych dzieci – doustny roztwór do odtruwania krwi.

To autentyczna wymiana zdań na jednej ze stron Facebooka – Ruchu Oporu Antyszczepionkowego (VRM). Niestety, nie wiadomo, czy okłady z glinki bentonitowej pomogły ani jakie są wyniki stosowania biorezonansu (polega na mierzeniu przewodnictwa elektrycznego skóry – do niczego nieprzydatny). Wiadomo jednak, że podobne postawy rozprzestrzeniają się jak najgorszy chorobotwórczy wirus. I jak najgorszy wirus bywają przyczyną śmierci.

Ludzie nie ufają medycynie, nie chcą słyszeć o szczepionkach i żyją w przekonaniu, że firmy farmaceutyczne chcą zabić ich dzieci. Wierzą natomiast doktorowi Google, który podpowiada, że kąpiele w solach, ziołolecznictwo i generalnie medycyna niekonwencjonalna ocalą nas od wszelkich chorób.

Pół biedy, jeśli kończy się to na niezamierzenie komicznych wpisach na Facebooku. Gorzej, jeśli przestraszony „truciznami" rodzic rezygnuje ze szczepienia dziecka. Albo gdy sam jest chory, wybiera metody niekonwencjonalne (czytaj: oszustów żerujących na ludzkim nieszczęściu).

Jest ospa, jest impreza

Kilka tygodni temu do warszawskiego szpitala trafiło dziecko w stanie agonalnym. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się go uratować. Zostało zakażone ospą, najprawdopodobniej podczas tzw. ospa party, choć co do tego nie ma jeszcze pewności.

Rodzice wybierają taki sposób uodpornienia pociechy na zarazki, wychodząc z założenia, że lepiej jeśli ich dziecko przejdzie ospę wietrzną we wczesnym wieku, co da mu odporność na całe życie. W tym celu biorą udział w towarzyskich spotkaniach, w których ich dziecko ma kontakt z dzieckiem zakażonym. Uznają widać, że to lepsze niż szczepionka.

– Trzeba być bardzo ostrożnym w słowach, bo zmarło dziecko ludzi, którzy chcieli dla niego dobrze. Rodzice są na pewno zrozpaczeni, natomiast muszę powiedzieć, że to jest jakaś porażka. Zwyczaj zakażania dzieci, żeby przechorowały chorobę w młodym wieku, a nie zostawiały zakażenia do dorosłości, kiedy choroba przebiega gorzej, jest bardzo dawny – ważył słowa minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. – Ludzie, którzy w to wierzą, niech posłuchają ludzi, którzy wiedzą. Ludzie, którzy napędzają ruch antyszczepionkowy, są współodpowiedzialni za te straszne rzeczy, które się od czasu do czasu dzieją, kiedy dzieci lub dorośli chorują na choroby, których można uniknąć.

Oburzenia nie kryje prof. Teresa Jackowska, konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii. – Podobnych spraw, które kończą się poważnymi konsekwencjami dla życia i zdrowia dzieci, może być więcej. Rodzice najgorszą karę już ponieśli, ale to powinna być lekcja dla wszystkich – mówiła.

Każdego roku w Polsce rejestruje się 160–200 tys. przypadków zachorowań na ospę wietrzną. Ponad tysiąc pacjentów trafia z powikłaniami do szpitali. Lekarze podkreślają bowiem, że ospa, choć zwykle łagodna, potrafi być nieobliczalna. Jej powikłania występują nawet u 6 proc. osób z prawidłową odpornością. Zwykle są to nadkażenia bakteryjne skóry (pęcherze, ropnie, niekiedy nawet sepsa), zapalenie mózgu, opon mózgowo-rdzeniowych i móżdżku (skutkujące padaczką, zaburzeniami ruchu). Występują też kłopoty ze strony układu oddechowego i krążenia. Jak komentuje na łamach „Medycyny Praktycznej" dr Ewa Duszczyk z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ok. 90 proc. osób hospitalizowanych z powodu powikłań ospowych nie należało do grup ryzyka. Co to oznacza? Że trudno przewidzieć, czy groźne dla życia powikłania nie wystąpią – nawet u zdrowego dziecka.

Przypadek z Warszawy wcale zresztą nie jest odosobniony. W 2012 roku na ospę wietrzną zachorowała czteromiesięczna Agnieszka z Tarnobrzegu. Wcześniej chorobę przeszli jej starsi bracia. Ale niemowlę nie poradziło sobie z wirusem. Rodzice nie zgłosili się nawet do lekarza, byli przekonani, że choroba ustąpi jak u braci. Sąd skazał ich na więzienie w zawieszeniu.

Niemal dokładnie dwa lata temu we Wrocławiu zmarł 2,5-letni chłopczyk. Rodzice wezwali pogotowie, ale było za późno. Stwierdzono powikłania po ospie wietrznej. Lekarze przypuszczali, że dziecko zostało zakażone właśnie podczas ospa party, a do śmierci chłopca doszło na skutek obniżonej odporności i wystąpienia powikłań. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Postępowanie jednak umorzono, ponieważ nie stwierdzono znamion czynu zabronionego (nie udało się ustalić, czy dziecko zakażono świadomie).

Czy można było uniknąć tych tragedii? Szczepionka dająca trwałą odporność na ospę wietrzną kosztuje ok. 200 złotych. Potrzebne są dwie dawki.

Lobby knebluje usta prawdzie

Genialny pomysł uzyskiwania odporności przez narażenie na kontakt z wirusem, a nie przez szczepienie, jest – jak słusznie wspomniał minister Radziwiłł – dość stary. Można powiedzieć – babciny. Ale moda na ospa party przyszła ze Stanów Zjednoczonych, gdzie budzi zresztą podobne kontrowersje jak u nas. Rodzice próbowali nie tylko organizować imprezy towarzyskie, ale też wymieniać się przedmiotami chorych dzieci – przekazywano sobie ubranka zakażonej pociechy, lizaki, a nawet próbki śliny. Wymiana takich przedmiotów i handel nimi przybrały taką skalę, że prokuratura uznała przesyłanie „wirusów" pocztą za czynność niezgodną z prawem.

A kim są – by ponownie zacytować ministra Radziwiłła – „współodpowiedzialne osoby napędzające ruch antyszczepionkowy"?

Tu akurat o odpowiedź nietrudno. Guru rosnących w siłę ruchów antyszczepionkowych jest Brytyjczyk, były lekarz, Andrew Wakefield. Jego najsłynniejszym osiągnięciem naukowym jest publikacja oszukańczego badania dowodzącego związku podawania szczepionki MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce) z występowaniem autyzmu u dzieci. Argumenty Wakefielda, choć zostały ośmieszone przez naukę, nadal są powtarzane jako prawda objawiona o „toksycznych szczepionkach"

W lutym 1998 roku Wakefield opublikował na łamach prestiżowego magazynu „Lancet" artykuł, w którym przedstawiał efekty szczepienia preparatem MMR. W jego „badaniach" wzięło udział 12 dzieci z autyzmem. Wakefield przekonywał, że w ośmiu przypadkach istnieje związek między wystąpieniem objawów (do autyzmu dołączył zapalenie jelit) a chwilą podania szczepionki. Podczas specjalnej konferencji prasowej wezwał do wstrzymania podawania MMR. Zamiast jednej szczepionki na trzy choroby – sugerował – należy podawać trzy oddzielne.

Sprawa autyzmu i szczepionek przeraziła rodziców, którzy zaczęli odmawiać podawania dzieciom zastrzyków. To właśnie od tego czasu gwałtownie spadła liczba szczepień dzieci, a wzrosła popularność różnego rodzaju glinek bentonitowych, biorezonansów i innych „detoksów".

W 2004 roku rewelacjami Wakefielda zajął się dziennikarz śledczy „Sunday Timesa" Brian Deer. Odkrył, że Wakefield sfałszował dane z badań dzieci, a sam – jeszcze przed publikacją artykułu w „Lancecie" – złożył wniosek patentowy na pojedyncze szczepionki, które później tak reklamował. Wewnętrzne dochodzenie brytyjskiej General Medical Council dołożyło do tego nieetyczne zachowania i narażanie pacjentów na niepotrzebne procedury medyczne (aby dowieść szkodliwości szczepionek, Wakefield wykonywał dzieciom m.in. kolonoskopię).

W 2010 roku trybunał General Medical Council uznał Wakefielda za winnego ponad 30 zarzutów, w tym wykorzystywania dzieci oraz „nieuczciwego i nieodpowiedzialnego postępowania". Oszust został pozbawiony prawa wykonywania zawodu. „Lancet" wycofał zaś kłamliwy artykuł. Mimo druzgoczących dowodów Wakefield nie ustępował, co sprawiło, że przegrywał kolejne batalie sądowe. Antyszczepionkowcy traktują go wręcz jak niezłomnego bohatera – i to aktywnego mimo upływu lat.

Taką też wymowę ma film Wakefielda „Vaxxed: From Cover-Up to Catastrophe" mający demaskować niecne knowania lobby lekarzy, firm farmaceutycznych i rządów. „Vaxxed" miał być wyświetlany w kwietniu podczas prestiżowego Festiwalu Filmowego Tribeca. Zabiegał o to współtwórca festiwalu Robert De Niro, którego jeden z synów cierpi na autyzm. Według aktora film miał się przyczynić do dyskusji na ten trudny temat.

Jednak obecność skompromitowanego oszusta na festiwalu wywołała powszechne oburzenie. Zaprotestowali inni filmowcy („Projekcja grozi utratą wiarygodności festiwalu i innych twórców, którzy pokazują się w takim towarzystwie" – napisała dokumentalistka Penny Lane) oraz lekarze i naukowcy.

– Obecność na festiwalu dałaby temu oszustowi twarz, pozycję i energię, na którą absolutnie nie zasługuje – mówił „New York Timesowi" dr William Schaffner, epidemiolog z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Vanderbilt.

Po ponownym obejrzeniu filmu i dyskusji z naukowcami De Niro uległ i wycofał film sławiący dokonania hochsztaplera.

– To jeszcze jeden przykład potęgi korporacji, które cenzurują wolność słowa, sztukę i prawdę – oświadczył Wakefield. Jego słowa powtórzyły natychmiast setki portali i stron w serwisach społecznościowych wierzących w prawdomówność swojego bohatera.

Aktywiści w natarciu, nauka w odwrocie

Bo Wakefield nie jest ani pierwszy, ani jedyny. Gdy Edward Jenner w 1796 roku dokonał pierwszego szczepienia (James Phipps dostał wirusy ospy krowianki, po której przejściu zyskał odporność przeciw ospie prawdziwej), usłyszał z grubsza to samo co teraz lekarze od Ruchu Oporu Antyszczepionkowego. Dzieciom miały wyrastać krowie głowy, miały być zakażane kiłą i rakiem. Kościół utrzymywał, że ślady w miejscach po wszczepieniu zakaźnego materiału są znakiem bestii.

Gdy w połowie ubiegłego wieku upowszechniono szczepionkę skojarzoną przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi (tzw. DTP), niemal natychmiast pojawiły się obawy, że preparat jest niebezpieczny, ponieważ zawiera całe bakterie krztuśca (to tzw. szczepionka całokomórkowa). Później doszedł lęk przed rzekomymi zmianami neurologicznymi u zaszczepionych dzieci. Powstał nawet film (Wakefield miał z czego korzystać) „DTP: Szczepionkowa ruletka" podsycający antynaukowe nastroje rodziców. Straszono w nim tzw. niepożądanymi odczynami poszczepiennymi (NOP), które akurat w przypadku tej szczepionki występują stosunkowo często.

Niestety, w Polsce ruchy antyszczepionkowe mają wielu zwolenników. Prof. Maria Dorota Majewska, neurobiolog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, twierdzi, że podejrzenia o związek autyzmu ze szczepieniami są jak najbardziej na miejscu i że odpowiada za nie tiomersal (związek rtęci występujący w starszych szczepionkach). Twierdzenia pani profesor – i organizowane przez nią konferencje – wywołały protesty Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. W specjalnym liście najwybitniejsi naukowcy podkreślili, że nie ma żadnych badań potwierdzających związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniami MMR i występowaniem autyzmu. A tiomersal stosowany jest w minimalnej ilości tylko w dwóch dostępnych w Polsce szczepionkach dla dzieci.

Akcję „wolnego wyboru" – czytaj: prawa do odmowy poddania się obowiązkowym szczepieniom – prowadzi Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP-NOP. Dla nich Wakefield to bojownik o prawdę, a sprawa „Vaxxed" to dowód na złowrogi spisek koncernów. Strona „Szczepionkowe ludobójstwo" cytuje zaś wypowiedzi prof. Majewskiej, opatrując je tytułami w rodzaju „Alarm: Ataki skorumpowanego establiszmentu medycznego".

O ile aktywność na tym polu zaniepokojonych rodziców jeszcze można zrozumieć, o tyle działania tzw. czynników oficjalnych już trudniej. Niedawno powstał Parlamentarny Zespół ds. Bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych Dzieci i Dorosłych. Na pierwszym posiedzeniu wybrano prezydium (przewodniczącym został piosenkarz Piotr Liroy-Marzec z Kukiz'15) oraz wysłuchano omówienia „faktów z zakresu funkcjonowania systemu szczepień w Polsce", które wygłosiła Justyna Socha ze Stowarzyszenia STOP-NOP.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

– Ratunku! Potrzebuję pomocy z odtruwaniem trzymiesięcznego dziecka, które właśnie dostało szczepionki przeciw pneumokokom, rotawirusom, polio oraz tężcowi, krztuścowi i błonicy. Wszelkie porady mile widziane.

– OK. Sugeruję detoks przez kąpiele stóp w solach i glince bentonitowej. Jakieś inne sugestie? Homeopatia?

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Kobiety i walec historii
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć