Sebastian Dullien: Polityka Trumpa jednoczy Unię Europejską

Może się okazać, że dużym krajom najbardziej będzie się opłacała dalsza integracja. I aby UE działała sprawniej, potrzeba więcej integracji, a nie mniej - mówi Sebastian Dullien, ekonomista.

Aktualizacja: 25.03.2017 08:04 Publikacja: 23.03.2017 12:16

Foto: AFP

Rz: Wybory we Francji, w Niemczech, formalny początek Brexitu. Wygląda na to, że to może być przełomowy rok, który zmieni na zawsze oblicze Unii Europejskiej.

Jeśli chodzi o wybory we Francji, najbardziej prawdopodobny obecnie scenariusz jest taki, że Marine Le Pen ich nie wygra. Szanse, że stanie się inaczej, oczywiście istnieją, ale nie są duże. Jeśli nowym prezydentem Francji zostanie Emmanuel Macron, nie sądzę, by doszło do fundamentalnej zmiany w funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Nie widzę też dużych zagrożeń związanych z Brexitem. Pewne jest, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii, ale nie sądzę, by dla innych krajów było to bodźcem do opuszczenia Wspólnoty. W Niemczech partie populistyczne nawet nie łapią się w sondażach. Najprawdopodobniej kolejny rząd nie zmieni więc swojego podejścia do funkcjonowania Unii.

Ale z pewnością zanosi się zmiany. Przede wszystkim już niedługo głównym tematem dyskusji będzie integracja dwóch prędkości. Jeśli zwycięzcami wyborów zostaną we Francji Macron, a w Niemczech Martin Schulz, możemy się spodziewać głębszej integracji wokół strefy euro. Będzie to jednak następowało stopniowo, a nie nagle.

Jakich stopniowych zmian możemy się spodziewać?

Niektóre z państw będą zmierzały w kierunku unii politycznej, głównie te ze strefy euro. Najprawdopodobniej wprowadzony zostanie mechanizm europejskich gwarancji bankowych (EDIS – wszystkie kraje strefy euro gwarantują depozyty swoich obywateli do kwoty 100 tys. euro -red.), może się pojawić jakiś rodzaj wspólnego budżetu strefy euro, a nawet jakiś nieokreślony jeszcze system transferów pieniędzy w obrębie tej strefy, który miałby chronić poszczególne kraje przed wstrząsami finansowymi.

Obserwujemy ostatnio natężenie nastrojów nacjonalistycznych i separatystycznych, a pan mówi o głębszej integracji.

Intuicja mówi mi, i jestem tego niemal pewien, że głównym powodem rodzenia się takich nastrojów jest niezadowolenie z powodu stosunkowo wysokiej stopy bezrobocia w krajach Unii Europejskiej. Owo bezrobocie nie wynika wcale z tego, że w krajach tych jest „za dużo" UE, ale ze słabego zarządzania kryzysami rodzącymi się w strefie euro.

Jeśli siły nacjonalistyczne nie zwyciężą, nowe rządy zaś sprawią, że bezrobocie zacznie spadać, a wszystkie prognozy wskazują, że tak się będzie działo, może się okazać, że dużym krajom najbardziej będzie się opłacała dalsza integracja. I że aby UE działała sprawniej, potrzeba więcej integracji, a nie mniej.

Nie sądzi pan, że ten prognozowany spadek bezrobocia może się nie dokonać tak szybko, między innymi z powodu protekcjonistycznej polityki Donalda Trumpa, ograniczającej pozytywne efekty handlu międzynarodowego?

Nie wiemy wciąż, jakie będą kolejne działania Trumpa. Ale jego polityka jest paradoksalnie argumentem za większą integracją Europy, a nie mniejszą. Żaden unijny kraj sam nie jest w stanie nic zdziałać przeciwko takiej polityce, można to zrobić tylko współpracując.

Ale polityka Trumpa może się negatywnie odbić zarówno politycznie, jak i ekonomicznie na Unii Europejskiej.

Jeśli USA zdecydują się prowadzić bardziej restrykcyjną politykę celną czy zmienić system podatkowy, z pewnością ograniczy to handel międzynarodowy, uderzając w unijny eksport. Ale pytanie brzmi, czy na pewno się na to zdecydują i kiedy to się może stać. Bez względu na to nie sądzę, żeby wpłynęło to na wyniki wyborów w Europie.

Z punktu widzenia handlu polityka Trumpa raczej umocni dolara niż euro, więc sprawi, że to amerykańskie towary będą droższe niż europejskie.

Czyli pana zdaniem zachodzące obecnie zmiany gospodarcze raczej osłabiają siłę ruchów nacjonalistycznych w Europie?

Postrzegam je bardziej jako siły populistyczne niż nacjonalistyczne. I wydaje mi się, że jesteśmy teraz w szczytowym punkcie popularności partii populistycznych. Przynajmniej w niektórych krajach.

Co jest więc obecnie największym zagrożeniem dla unijnej solidarności?

Ryzyko, nawet jeśli nikłe, że Marine Le Pen zostanie prezydentem Francji i to, że populiści wygrają wybory we Włoszech. Zagrożeniem jest też przekonanie, na szczęście nieobecne w głównym nurcie politycznym, że dezintegracja pomoże Unii Europejskiej. Populizm zawsze będzie problemem i niebezpieczeństwem dla UE.

Jak na tym tle wygląda Polska?

Staje się coraz bardziej izolowana na arenie europejskiej. Ale z punktu widzenia całej UE niewiele to zmienia. Nie sądzę też, by Polska opuściła Unię. Byłaby to fatalna decyzja nie tylko z powodów handlowych, ale też z powodu funduszy strukturalnych, które trafiają do waszego kraju.

Czy Polska może stracić ich część z powodu swej polityki?

Nie sądzę, by była za cokolwiek karana. Będzie po prostu ignorowana. Nie jesteście dużym krajem, tylko średnim, przegrywacie głosowanie 27 do 1, inne kraje będą się z wami mniej liczyły. Nie wydaje mi się, by obecne działania polskiego rządu były inteligentne, przynajmniej jeśli chce on cokolwiek osiągnąć w UE.

Czy powstanie Europy wielu prędkości może oznaczać zupełnie inny podział pieniędzy w następnym unijnym budżecie?

Z pewnością będą zmiany. Jedną z nich może być przeznaczenie większej części środków dla krajów strefy euro. Pod warunkiem jednak, że będziemy świadkami dalszej integracji politycznej.

Jak będzie wyglądać UE za trzy lata?

Z pewnością będzie mniejsza, ale silniejsza, między innymi dzięki Trumpowi. Jego polityka jest zagrożeniem dla UE, i Bruksela zdaje sobie z tego sprawę, co tylko dodatkowo jednoczy siły prounijne.

O ile państw Unia będzie mniejsza?

Jedynie o Wielką Brytanię. Nie tylko dlatego, że to za krótki czas, by jeszcze inny kraj opuścił Unię, ale też dlatego, że zainteresowanie wyjściem z niej stanie się jeszcze bardziej nieopłacalne.

—rozmawiał Hubert Salik

Sebastian Dullien jest specjalistą od gospodarki międzynarodowej, profesorem uniwersytetu HTW Berlin oraz głównym ekspertem ds. integracji europejskiej w think tanku European Council on Foreign Relations.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Rz: Wybory we Francji, w Niemczech, formalny początek Brexitu. Wygląda na to, że to może być przełomowy rok, który zmieni na zawsze oblicze Unii Europejskiej.

Jeśli chodzi o wybory we Francji, najbardziej prawdopodobny obecnie scenariusz jest taki, że Marine Le Pen ich nie wygra. Szanse, że stanie się inaczej, oczywiście istnieją, ale nie są duże. Jeśli nowym prezydentem Francji zostanie Emmanuel Macron, nie sądzę, by doszło do fundamentalnej zmiany w funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie