Jeszcze w latach 90. badacze społeczeństw obywatelskich w krajach postkomunistycznych Grzegorz Ekiert i Jan Kubik postawili tezę, że żyliśmy w „protestujących społeczeństwach obywatelskich", dla których protest był być może najważniejszym zasobem i formą obywatelskiej aktywności politycznej. Partycypacja w protestach była też wtedy ważnym czynnikiem konsolidacji demokracji.
Jako obywatele mamy bowiem do wyboru z grubsza dwa sposoby wpływania na rządzących: te konwencjonalne, w ramach instytucji, i te niezinstytucjonalizowane. Te pierwsze to udział w wyborach, referendach czy działalność w partiach politycznych lub organizacjach społecznych. Ten drugi sposób reagowania na niezadowalającą politykę władz to udział w akcjach protestacyjnych i ruchach społecznych.
czytaj także
Polskie społeczeństwo po okresie komunizmu w pierwszej dekadzie III RP chętnie protestowało, a wyjście na ulice było najbardziej naturalnym sposobem zaangażowania obywatelskiego. Potem jednak się wycofało. Pojawiły się wprawdzie wyspy coraz bardziej profesjonalizującego się trzeciego sektora, zaangażowanie obywatelskie pozostawało jednak stosunkowo niskie i ograniczone do pewnych enklaw.
Wygląda na to, że od kilku lat mamy do czynienia z ponownym pojawieniem się „protestującego społeczeństwa obywatelskiego". Ruch Ratuj Maluchy sprzeciwiający się sposobowi obniżenia wieku szkolnego, walkę związków zawodowych o prawa pracownicze, ruch anty-ACTA, mobilizacja „smoleńska", mobilizacja feministyczna (Manify), marsz 11 listopada czy Parady Równości, również wiele inicjatyw tzw. ruchów miejskich w różnych miastach – wszystkie te protesty (bardzo przecież różne i o postulatach idących często w przeciwnych kierunkach) pokazują mniej lub bardziej oddolne ruchy, które mogą świadczyć o zmianach w polityce i relacjach społeczeństwo–władza.
Warto się jednak zastanowić również nad drugą stroną ulicznych relacji społeczeństwo–władza. Udział w demonstracjach to bowiem nie tylko jedna z form komunikacji między społeczeństwem a władzą i możliwa reakcja na politykę władz, ale również sposób na komunikowanie się władzy ze swoimi (potencjalnymi lub już utwierdzonymi) wyborcami. Partie polityczne, również te będące przy władzy, chętniej odwołują się obecnie do form działania ruchów społecznych, sięgając m.in. po część tradycji lat 80.