Tęsknota do piękna jest czymś w rodzaju namiętnego instynktu. W naszym dążeniu do natury, w zachwycie górskim krajobrazem, w chłonięciu zieleni pól, zapewne daje znać o sobie nasze drzewo genealogiczne swoimi korzeniami głęboko wrośnięte w przeszłość naszej planety. Instynkt seksualny, potężna siła napędowa ludzkich działań i tęsknot, także wyciska na poczuciu piękna swoje uwodzicielskie piętno. Zaiste, trudno byłoby oddzielić ludzkie przeżywanie piękna od kodów ukrytych w naszych genach. Ale piękno należy także do najbardziej abstrakcyjnych pojęć ludzkiego ducha.
Ta dwubiegunowość pojęcia piękna znalazła swój wyraz w dziejach łacińskiego terminu używanego na jego określenie. „Co my »pięknym«, to Grecy nazywali kalon, a Rzymianie pulchrum. Ten łaciński termin utrzymał się nie tylko przez starożytność, ale także przez średniowiecze; zanikł natomiast w łacinie doby odrodzenia, ustępując miejsca nowszemu, mianowicie bellum. Nowy termin był szczególnego pochodzenia: wytworzył się z bonum (dobro, przez zdrobnienie – bonellum, w skrócie bellum), początkowo był stosowany tylko do urody kobiet i dzieci, potem rozszerzony na wszelkie piękno, w końcu wyparł pulchrum". Wiele języków europejskich utworzyło swoje odpowiedniki od bellum (bello, beau, beautiful), żaden nie sięgnął do pulchrum. Ta chyba dosyć przypadkowa ewolucja terminu dokonała się jednak wbrew językowym nawykom starożytnych Greków, którzy przez kalon określali nie tylko piękne kształty, barwy czy dźwięki, lecz również „piękne myśli i piękne obyczaje", a więc pomiędzy greckim pięknem i greckim dobrem nie było zbyt ostro nakreślonej granicy. Choć na przykład sofiści piękno definiowali jako to, co „przyjemne dla wzroku i słuchu".
Słowa zmieniają swoje znaczenia albo przez codzienne używanie, albo dzięki świadomej refleksji. Grecy nie byliby sobą, gdyby nie snuli nad wszystkim systematycznych dociekań. W ten sposób powstała Wielka Teoria Piękna. Wywodzi się ona ze szkoły pitagorejskiej i głosi, że istotą piękna jest proporcja. Coś jest piękne, jeżeli jego części, lub jakieś inne dające się wyrazić w liczbach własności, pozostają do siebie w ściśle określonych stosunkach. Dla brył i własności geometrycznych proporcja sprowadza się do symetrii, w muzyce staje się harmonią. Z Wielkiej Teorii wynikała teza o swoistej racjonalności piękna: piękno poznajemy raczej rozumem niż zmysłami, i teza obiektywizmu: piękno jest obiektywną cechą rzeczy pięknych, tak jak obiektywne są proporcje pomiędzy liczbami; ani piękno, ani proporcje nie zależą od subiektywnego nastawienia kogoś, kto kontempluje piękno lub liczy proporcje.
Wielka Teoria była powszechnie uznawana aż do XVIII w. (aczkolwiek w rozmaitych modyfikacjach), a i dzisiaj jeszcze ma wielu zwolenników. Przez długi czas nawet odstępstwa od niej milcząco ją zakładały, dopatrując się piękna w łamaniu symetrii. Dopiero wiek XX dopuścił w sztuce całkowitą dowolność.
Wielka Teoria przetrwała renesans, ale musiała się poddać nowym prądom w estetyce i filozofii późnego baroku i romantyzmu. Już Kartezjusz i Spinoza głosili, że nie mają ochoty zajmować się subiektywnymi zjawiskami, takimi jak piękno. Dzisiejsze poglądy estetyczne – o ile targowisko współczesnych stanowisk można w ogóle sprowadzić do jakiegoś wspólnego mianownika – są tylko konsekwencją tamtego przewrotu. Władysław Tatarkiewicz w ten oto sposób charakteryzuje dzisiejszą estetyczną modę: „Jeśli w XVIII wieku zostały wysunięte wobec estetyki piękna negatywne przesłanki, to w XX wieku wyciągnięte zostały negatywne wnioski. Zarówno przez artystów, jak i przez teoretyków. Mianowicie: Piękno jest pojęciem na tyle wadliwym, że niepodobna budować jego teorii. I nie jest właściwością tak cenną jak przez wieki sądzono. Nie jest już też istotnym zadaniem sztuki. Jeżeli dzieło sztuki wstrząsa, silnie uderza odbiorcę, to jest ważniejsze niż gdyby zachwycało swym pięknem. Wstrząs zaś osiąga się nie tylko przez piękno, lecz nawet przez brzydotę".