Tomasz Terlikowski: Rachunek sumienia po zabójstwie Pawła Adamowicza

O mowie nienawiści (szczególnie tej dostrzeganej u innych, tych drugich, bo my przecież jesteśmy rozsądni i co najwyżej dosadnie, lecz prawdziwie wyrażamy opinie) napisano już wszystko, a próby prawdziwego pojednania i tak nie będzie – choć trzeba docenić fakt, że główne partie nie wystawiają kandydata na nowego prezydenta Gdańska.

Aktualizacja: 19.01.2019 22:59 Publikacja: 18.01.2019 17:00

Wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska Magdalena Adamowicz z córkami Antoniną i Teresą

Wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska Magdalena Adamowicz z córkami Antoniną i Teresą

Foto: gdańsk.pl/ Jerzy Pinkas

Nie będzie, bo polska scena polityczna, ale też społeczna, ustawiona jest nie na poglądach, lecz na tym, że jesteśmy przeciwko komuś i czemuś. Własne poglądy nie są mile widziane. Zawsze może się okazać, tak jak to miało miejsce w przypadku aborcji, że jej dawni przeciwnicy nagle uznają, że dotykanie się jej przynosi same straty, i zaczną atakować tych, którzy nadal są wierni swoim poglądom.

Nie, nie zamierzam przekonywać, że nic nie należy z nienawiścią zrobić, że nie miała ona znaczenia. Tak nie jest. Jeśli chcę do czegoś przekonać, to co najwyżej do tego, że najgorszą z rzeczy, jaką możemy zrobić (a robimy ją zawsze), jest rachunek sumienia robiony innym. Oni – to znaczy ci drudzy, gorsi – powinni się zmienić, oni szczuli, zwalczali, niszczyli. My nie mamy sobie nic do zarzucenia.

Tego rodzaju rachunek sumienia nie tylko nie ma znaczenia, nie tylko niczego nie zmienia na lepsze, ale nawet pogarsza sytuację. Dlaczego? Tak się bowiem składa, że w ten sposób tylko umacniamy w innych stereotyp niereformowalnych łotrów, których nawet śmierć nie jest w stanie skłonić do refleksji. Jeśli więc mamy rachunek sumienia robić, to raczej sobie niż innym. On tylko wtedy ma sens, gdy staje się w prawdzie o swoich czynach i z nich próbuje się rozliczyć. I nie chodzi o to, żeby wywalać to, co się wrzuciło na Facebooka czy Twittera, ale żeby żałować, a także zdecydować się na zmianę.

Śmierć prezydenta Gdańska uświadamia także inne rzeczy, kto wie, czy nie ważniejsze. Nasze życie jest nam dane na chwilę, nikt z nas nie wie, kiedy się skończy, nikt nie wie, czy najbliższa impreza nie skończy się wypadkiem, czy w nocy nie dostaniemy wylewu albo czy nie zabije nas szalony kierowca. Nikt nie może nam dać pewności, że przeżyjemy dzisiejszy dzień. A nie jest to – co świetnie pokazuje mój ulubiony sługa Boży Wenanty Katarzyniec – jedyna niepewność, jaka związana jest ze śmiercią.

„Na wszystkie pytania dotyczące w czymkolwiek człowieka, odpowiedzieć można: być może. I tak, czy będziesz miał wielką majętność, znakomite zdolności, długie życie? Być może. Czy po rekolekcjach wytrwasz w łasce Bożej: być może. W ostatniej godzinie twojej – czy będziesz w przyjaźni Bożej? Być może. Czy dostąpisz zbawienia? Być może. Lecz skoro zapyta kto ciebie, czy umrzesz? Odpowiesz mu: Tak jest bez wątpienia. Czy nastąpi dla ciebie dzień, w którym choroba zniszczy twoje ciało, w którym oddasz ostatnie tchnienie? Tak jest. Czy nastąpi dla ciebie ów dzień, w którym wyszedłszy z domu, już tam nie wrócisz? Tak jest. Czy nastąpi dla ciebie ów dzień, w którym dzwony kościelne poczną zwiastować żyjącym twój zgon i kiedy na listę umarłych wpiszą twe imię i kiedy stolarz pocznie ciosać deski na twą trumnę, kamieniarz zajmie się twoim nagrobkiem; kiedy grabarze przyszedłszy do twego mieszkania, wezmą twe ciało, by odnieść do grobu? Tak jest. Wreszcie, gdy cię spytam, czy pójdziesz do grobu, by cię pożarło robactwo, by w proch się rozsypały twe szczątki? Tak jest, bez wątpienia. Tak jest postanowione. Użyj wszelkich ostrożności, na jakie tylko zdobyć się możesz; przyjmuj pokarm najzdrowszy; otocz się największą troskliwością, radź się najbieglejszych lekarzy.... nic ci nie pomoże, z pod wyroku śmierci się nie wyłamiesz. Powiedz, gdzie są pokolenia, co cię wyprzedziły w życiu? Gdzie są mocarze, którzy rządzili przodkami twymi? Gdzie dowódcy, co do boju ich prowadzili? Gdzie tytuły, godności? W grobie... w przybytkach wiecznych! Wiedz, że i do ciebie ten sam wyrok się stosuje. I na twoją śmierć przyjdzie kolei" – pisał ponad wiek temu o. Katarzyniec. A jego słowa warto sobie wziąć do serca i teraz. Bo to daje dobrą perspektywę na codzienność.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Nie będzie, bo polska scena polityczna, ale też społeczna, ustawiona jest nie na poglądach, lecz na tym, że jesteśmy przeciwko komuś i czemuś. Własne poglądy nie są mile widziane. Zawsze może się okazać, tak jak to miało miejsce w przypadku aborcji, że jej dawni przeciwnicy nagle uznają, że dotykanie się jej przynosi same straty, i zaczną atakować tych, którzy nadal są wierni swoim poglądom.

Nie, nie zamierzam przekonywać, że nic nie należy z nienawiścią zrobić, że nie miała ona znaczenia. Tak nie jest. Jeśli chcę do czegoś przekonać, to co najwyżej do tego, że najgorszą z rzeczy, jaką możemy zrobić (a robimy ją zawsze), jest rachunek sumienia robiony innym. Oni – to znaczy ci drudzy, gorsi – powinni się zmienić, oni szczuli, zwalczali, niszczyli. My nie mamy sobie nic do zarzucenia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie