Jacek Nizinkiewicz, w #RZECZoPOLITYCE moim gościem jest Stanisław Gawłowski poseł PO, były wiceminister środowiska. Dzień Dobry.
Stanisław Gawłowski: Dzień dobry.
Szczyt klimatyczny to sukces tego rządu?
To katastrofa, na ten szczyt nie przyjechał żaden ważny polityk, który mógłby decydować o przyszłości walki z ociepleniem, zmianami klimatu. Przyjechało tylko 60 delegacji innych państw, mimo że na wcześniejsze szczyty organizowane w Warszawie czy Poznaniu przyjeżdżało 120 delegacji co najmniej. Były głowy państw i liderzy, którzy decydowali o tym jak światowa polityka klimatyczna ma wyglądać. Ten szczyt będzie kosztować 250 milionów złotych, tyle zaplanowano wydatków z narodowego funduszu ochrony środowiska. To dwukrotnie więcej niż niż te szczyty, które były organizowane wcześniej w Polsce: ten w Warszawie 80 milionów i ten w Poznaniu 100 milionów. Wcześniej w narodowym funduszu środowiska istniał program dotyczący wymiany pieców wysoko emisyjnych na nisko emisyjne, 5 tysięcy każda rodzina mogła dostać na taki piec. Gdybyśmy te 250 milionów przeznaczyli na wymianę pieców, to mielibyśmy 50 tysięcy wymienionych. Szczyt rozpoczyna się od kompromitacji, bo jeśli prezydent przyjeżdża na szczyt z ludźmi z całego świata, którzy chcą debatować o tym jak walczyć z węglem, z emisją CO2 do atmosfery i mówi: Polska węglem stoi, mamy zapasy na 200 lat i będziemy go eksploatować, to ci ludzie stoją i myślą sobie „Boże Bantustan!”, bo tak muszą myśleć o człowieku, który che być gospodarzem światowego szczytu który dyskutuje o zmniejszeniu gazów cieplarnianych i jako głowa państwa zapowiada, że Polska nie zrezygnuje z węgla.
Nikt z panem prezydentem w polemikę się nie wdał.