Misiewicz 13 kwietnia zrezygnował z członkostwa w PiS, po tym jak dzień wcześniej powołano komisję, która miała zbadać okoliczności zatrudnienia byłego rzecznika jako pełnomocnika zarządu w PGZ ds. komunikacji (co ujawniła "Rzeczpospolita"). Powołując komisję ws. Misiewicza Jarosław Kaczyński zawiesił go jednocześnie w prawach członka PiS.
- Misiewicz zachował się honorowo składając rezygnację (z członkostwa - red.). Komisja zakończyła postępowanie wyjaśniające, wydała komunikat. Z punktu widzenia formalnego sprawa jest zakończona - mówił stołeczny radny PiS.
Terlecki ubolewał jednocześnie nad "niestosownym linczem medialnym", którego ofiarą miał paść Misiewicz. - Proszę sobie wyobrazić co czuję ten młody człowiek, który stał się obiektem ataków ze wszystkich stron. Media obrały go sobie za cel i zlinczowały go - mówił.
Z tym, że Misiewicz jest niewinny zgodził się europoseł PO Adam Szejnfeld. - Ofertę pracy dostał i ją przyjął, każdy ma prawo robić karierę - mówił. Dodał, że "ten chłopiec nie przyszedł z ulicy do PGZ i nie powiedział: zatrudnijcie mnie".
- Ktoś go tam skierował, ktoś wydał polecenie, a komisja skupia się nad tym młodym chłopcem, a nie nad tym, który kierował go do tej pracy - zauważył Szejnfeld.