Spór w sprawie wzrostu płacy minimalnej w 2021 roku

Tuż po wyborach prezydenckich rozpocznie się gorący spór w sprawie wzrostu płac dla 1,5 mln osób.

Aktualizacja: 12.06.2020 09:31 Publikacja: 11.06.2020 15:31

Spór w sprawie wzrostu płacy minimalnej w 2021 roku

Foto: AdobeStock

Pracodawcy chcą wiedzieć, o ile wzrośnie w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie. We wrześniu 2019 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński i w ślad za nim premier Mateusz Morawiecki zaproponowali gwałtowny wzrost najniższej pensji, najpierw do 2600 zł w 2020 i 3000 zł w 2021, do poziomu 4000 zł w 2024 r. W tym roku, ze względu na epidemię i wybory, negocjacje w tej sprawie rozpoczną się nie wcześniej niż po 12 lipca, czyli ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich.

– Wzrost minimalnego wynagrodzenia jest bardzo atrakcyjny dla rządu, bo z każdych 100 zł aż 50 zł wraca do budżetu jako podatki i składki – komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. – Podwyżka minimum o 400 zł bardzo negatywnie odbiłaby się na mikro- i małych firmach dotkniętych kryzysem i spowodowałaby wzrost bezrobocia w około 30 proc. powiatów. Najlepiej byłoby więc, gdyby rząd wycofał się z tej propozycji.

Przesunięte negocjacje

Zwykle rząd do 15 czerwca każdego roku przedstawia prognozy na następny rok dotyczące wzrostu gospodarczego, inflacji i propozycję podwyżki najniższych wynagrodzeń, wzrostu pensji w sferze budżetowej i wskaźnik waloryzacji emerytur i rent. W Radzie Dialogu Społecznego rozpoczynają się wtedy negocjacje związków zawodowych, organizacji pracodawców i rządu w sprawie podwyżek.

Czytaj także: Koronawirus podnosi kwoty wolne od potrąceń

W tym roku ze względu na epidemię koronawirusa jeszcze w marcu Sejm zadecydował o przesunięciu tych negocjacji na lipiec. W myśl art. 79 ustawy z 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19, związki zawodowe i organizacje pracodawców dostaną wskaźniki do końca lipca. Będą mieli wtedy tylko dziesięć dni na przyjęcie wspólnego stanowiska w tej sprawie.

Jeśli w RDS nie uda się wypracować porozumienia, to rząd podejmie decyzję w sprawie podwyżki. Jaka decyzja zapadnie – nie wiadomo.

– Rząd już teraz powinien przedstawić scenariusze, czego przedsiębiorcy mają się spodziewać – dodaje dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Moim zdaniem nie ma w 2021 r. przestrzeni do podwyżki minimalnego wynagrodzenia o 400 zł. Wskutek pandemii w przyszłym roku polskie firmy znajdą się w newralgicznym punkcie. Skończy się wsparcie przewidziane w przepisach antykryzysowych i będą wychodzić stopniowo z recesji. Gwałtowne podnoszenie minimalnego wynagrodzenia w takim momencie będzie stanowiło ogromne zagrożenie dla mikro- i małych firm, które najbardziej odczuły kryzys.

– Zakładając, że inflacja wyniesie około 3 proc., wówczas podwyżka minimalnego wynagrodzenia na podstawie ustawy mogłaby wynieść około 78 zł – wylicza prof. Jacek Męcina z Konfederacji Lewiatan. – Jesteśmy otwarci na negocjacje ze związkowcami i liczę na to, że uda się nam osiągnąć porozumienie w tym zakresie.

– Przy wyliczaniu wzrostu minimalnego wynagrodzenia trzeba jeszcze uwzględnić 2/3 przyszłorocznego wzrostu PKB. Biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku polska gospodarka będzie odbijać się po kryzysie, szacowany przez Komisję Europejską wzrost polskiego PKB w 2021 może wynieść nawet 4,1 proc., przy 2,8 proc. inflacji. Wtedy wzrost ustawowy minimalnego wynagrodzenia wyniósłby 143,87 zł – wylicza Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Związkowcy czekają

Przedstawiciele największych organizacji związkowych unikają jednoznacznych deklaracji w tym zakresie.

– Jeszcze za wcześnie na deklaracje, niech najpierw rząd przedstawi dane makroekonomiczne – mówi Henryk Nakonieczny z Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. – Jedno jest pewne, lipcowe negocjacje będą bardzo gorące.

– Analizujemy sytuację i prowadzimy wstępne rozmowy z organizacjami pracodawców – dodaje Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ. – Jesteśmy za systemowymi zmianami, aby na stałe powiązać minimalne wynagrodzenie jako 50 proc. przeciętnego. Wtedy wzrost minimum nie byłby uzależniony od politycznych decyzji.

OPINIA

Stanisław Szwed , wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej

Nasza propozycja wzrostu minimalnego wynagrodzenia, jaką przedstawimy partnerom społecznym do końca lipca, wynika z ustawy. Ważny będzie tu wskaźnik inflacji. Chcemy utrzymać obecny stosunek procentowy minimalnego do przeciętnego wynagrodzenia, który wynosi obecnie około 48 proc. Będzie mało czasu na negocjacje, tym bardziej że równolegle muszą zapaść decyzje ws. waloryzacji emerytur i rent oraz wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. W tej sytuacji dużo zależy od partnerów społecznych. Jeśli związkom zawodowym i organizacjom pracodawców zasiadającym w Radzie Dialogu Społecznego uda się dojść do porozumienia, zarekomenduję rządowi, aby takie propozycje zaakceptował. Jeśli takiego porozumienia nie uda się osiągnąć, wówczas rząd będzie musiał podjąć w tej sprawie samodzielną decyzję.

Pracodawcy chcą wiedzieć, o ile wzrośnie w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie. We wrześniu 2019 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński i w ślad za nim premier Mateusz Morawiecki zaproponowali gwałtowny wzrost najniższej pensji, najpierw do 2600 zł w 2020 i 3000 zł w 2021, do poziomu 4000 zł w 2024 r. W tym roku, ze względu na epidemię i wybory, negocjacje w tej sprawie rozpoczną się nie wcześniej niż po 12 lipca, czyli ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara