Rada Ministrów ma dziś przyjąć propozycję podwyżki minimalnego wynagrodzenia za pracę od 1 stycznia przyszłego roku oraz wskaźnik waloryzacji emerytur i rent od 1 marca 2019 r. W poprzednich latach te decyzje zaskakiwały zarówno przedsiębiorców, jak i członków rządu. Dość wspomnieć o rekordowej podwyżce minimalnego wynagrodzenia w 2016 r., które zaskoczyło nawet Elżbietę Rafalską. Proponowała wzrost z 1850 zł do 1920 zł. Rząd uchwalił jednak podwyżkę do 2000 zł.
Będzie niespodzianka
W tym roku też szefowa resortu rodziny może być zaskoczona. W ostatni piątek zaproponowała podwyżkę minimalnego wynagrodzenia z obecnych 2100 zł do 2250 zł. W poniedziałek okazało się jednak, że na taką podwyżkę nie godzi się Elżbieta Czerwińska, minister finansów. W tej sytuacji to premier Mateusz Morawiecki będzie musiał na wtorkowym posiedzeniu rządu rozstrzygnąć, czy stać go na podwyżkę ponad ustawowe minimum. Sprawa nie jest łatwa, bo choć budżet państwa bardzo dobrze zarabia na takich podwyżkach, ponieważ przedsiębiorcy płacą wyższe podatki i składki, to musi się liczyć z tym, że urzędy zapłacą więcej np. za usługi zamawiane w przetargach publicznych.
– Jesteśmy za podwyżką minimalnego wynagrodzenia o co najmniej 8,5 proc., czyli o 178 zł, tak by minimalne wynagrodzenie zbliżało się do połowy przeciętnego – mówi Henryk Nakonieczny z Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
– Nie stać nas na takie podwyżki – ripostuje Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Minimalne wynagrodzenie w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosło o ponad 20 proc. W tym czasie nie wzrosła wydajność pracowników, aby pokryć te różnice. Uważam, że w sporze między ministrami rodziny i finansów powinien zwyciężyć zdrowy rozsądek. Tym bardziej że tempo rozwoju gospodarczego będzie teraz zwalniało – dodaje ekspert.
Potrzebny nowy system
Największą niespodzianką będzie propozycja stawki waloryzacji emerytur i rent. Z jednej strony rządu nie stać na ich podwyżkę ponad ustawowe minimum, ale z drugiej premier Mateusz Morawiecki już w kwietniu zapowiadał, że procentowa waloryzacja jest niekorzystna dla osób z najniższymi świadczeniami.