Patryk Rombel: Nie patrzeć za siebie

Trener reprezentacji Patryk Rombel o tym, jak odbudować polską piłkę ręczną.

Aktualizacja: 24.04.2019 21:26 Publikacja: 24.04.2019 18:36

Patryk Rombel ma 36 lat, to były zawodnik MMTS Kwidzyn. W latach 2015–2017 prowadził tę drużynę, pot

Patryk Rombel ma 36 lat, to były zawodnik MMTS Kwidzyn. W latach 2015–2017 prowadził tę drużynę, potem współpracował z Tałantem Dujszebajewem w reprezentacji Polski, prowadził też kadrę B. Trenował ukraiński Motor Zaporoże, z którym w sezonie 2017/2018 wywalczył mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Ukrainy oraz grał w Lidze Mistrzów. Pod koniec lutego zastąpił Piotra Przybeckiego na stanowisku selekcjonera

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

Drużyna pod pana wodzą dwa razy przegrała z Niemcami. Jakie wnioski po tych meczach?

Czeka nas naprawdę dużo pracy, to jedyna droga do poprawy. Cieszę się, że w dwa dni, które dzieliły oba mecze, dzięki analizie wideo i rozmawianiu o błędach udało się kilka rzeczy poprawić. Pocieszające jest to, że drugi mecz wyglądał optymistycznie. Nie gramy jednak po to, żeby ładnie wyglądało, ale żeby odnosić zwycięstwa. Niemcy mają zgrany zespół, czwarty rok ćwiczą w jednym zestawieniu i przewyższają nas organizacją gry.

Organizacja gry ma pomóc ukryć braki?

Powiedziałem na pierwszym spotkaniu z zespołem, że nie możemy się porównywać do nikogo z przeszłości. Piękna historia już się skończyła, wtedy były inne realia, inny czas, inna generacja. Teraz mamy mniej klasowych zawodników, ale jeśli będziemy drużyną, to mamy szansę wygrywać.

To dlatego pan tak się wzbrania, by wezwać w trudnym momencie na pomoc starsze gwiazdy?

Po co mielibyśmy to robić? Patrzę długofalowo, dlatego uważam, że jeśli damy czas Michałowi Jureckiemu, Mariuszowi Jurkiewiczowi czy Krzysztofowi Lijewskiemu, to zabierzemy go tym, którzy teraz wchodzą, a oni potrzebują grania i są nam potrzebni w perspektywie mistrzostw świata w 2023 roku, Euro czy kwalifikacji olimpijskich. Starsze gwiazdy podczas mundialu w Polsce będą mieć po 40 lat i już nam nie pomogą. Chcemy zgrywać obecną grupę.

Ale jest też cel krótkofalowy, czyli najbliższe mistrzostwa Europy. Po porażkach z Niemcami spadliście na trzecie miejsce w grupie. W perspektywie są jeszcze mecze z Izraelem i Kosowem, ale może warto zawołać: „wszystkie ręce na pokład"?

Ten turniej jest za rok. Jeśli awansujemy, to czy starsi zawodnicy nam pomogą? Ponadto ME będą ścieżką awansu do igrzysk w Paryżu, a tam już na pewno nie zagrają. Z Izraelem i Kosowem trzeba wygrać i zdajemy sobie z tego sprawę, ale muszą to zrobić zawodnicy, którzy są przyszłością reprezentacji. Oni tymi meczami muszą też budować pewność siebie, zdobywać doświadczenie.

Czasu jest mało, przegląd wojska zrobił pana poprzednik Piotr Przybecki...

Trzeba oddać wielkie ukłony Piotrowi. Wykonał ciężką i trudną pracę. Wszyscy kibice, dziennikarze chcą widzieć dobre wyniki, a tutaj trzeba było robić selekcję. Dzięki temu wiemy, z kogo chcemy korzystać. Przed czerwcowymi meczami zawodnicy dostają materiały, jesteśmy w kontakcie z trenerami przygotowania fizycznego, monitorujemy, jak kadrowicze pracują, jesteśmy w kontakcie z klubami. W poniedziałek mamy kolejne spotkanie sztabu. Dwa najbliższe mecze są dla nas jak finały mistrzostw świata.

Dużo zmian było na pozycji środkowego rozgrywającego. Pan postawił na Michała Daszka i tego będzie się pan trzymał?

Michał ma bardzo duże możliwości i chcemy wykorzystać jego doświadczenie z gry w Lidze Mistrzów, na Euro czy w MŚ. Pozostali środkowi na takim poziomie jeszcze nie grali. Michał ma 182 cm wzrostu, ale trzeba przestać patrzeć na takie rzeczy. Dzisiaj jest bardzo wielu zawodników, którzy grają na wysokim poziomie, a nie są olbrzymami, choćby Stas Skube z Vardaru Skopje czy Luka Cindrić z Vive Kielce. U nas był Bartek Jaszka. Ważniejsza jest inteligencja boiskowa, zmysł do taktyki i rozumienie zadań.

Środkowi rozgrywający to często liderzy drużyny. Daszek może nim być?

Środkowi rzeczywiście w ataku są liderami. Mnie cieszy to, że udało nam się stworzyć grupę zawodników na tej pozycji, którzy potrafili współpracować. Po pewnym czasie chcemy wyłonić dwóch, trzech zawodników, którzy zostaną z nami na stałe.

Graliście z Niemcami, którzy niedawno przechodzili kryzys, a dzisiaj znowu są krok przed nami. To daje nadzieję, że i Polska się odbije?

Jeśli prześledzimy losy reprezentacji w ostatnich 15 latach, to zauważymy, że każda wpadała w dołek. Niemcy też mieli problem, nie został nikt z pokolenia mistrzów świata 2007, a poprzedni selekcjoner Dagur Sigurdsson budował od zera. Teraz Niemcy mają doświadczenie i zgranie, a nam tego brakuje. My mamy mniejsze możliwości niż Niemcy, tam jest „ładniejszy ogródek", ale zaglądanie za płot nic nie daje. Mamy kilkunastu dobrych zawodników i trzeba z nich zrobić zespół. Problemem jest to, że nie ma jednego sposobu szkolenia i grania. Moim zadaniem jest ujednolicenie tego, by szkoły mistrzostwa sportowego (SMS) i kadry pracowały w jednym systemie, by zawodnicy, przechodząc kolejne szczeble, doskonalili umiejętności, a nie za każdym razem uczyli się od nowa. Uczmy się od Słoweńców, którzy od siedmiu, ośmiu lat pracują według jednego systemu. Szkolą piłkarzy na takim poziomie, że teraz w najsilniejszych ligach mają po kilku najlepszych. Zawodnikami środka rozegrania mogliby obdzielić kilka reprezentacji w Europie i jeszcze by im trochę zostało, a już idą falą 18-latkowie, którzy mają na koncie mecze w Lidze Mistrzów. U nas takiej młodzieży nie ma.

Dyrektor SMS Kielce Radosław Wasiak mówił, że przedstawił już pan założenia systemu.

W szkole w Gdańsku ze sztabem byliśmy dwa razy, w Kielcach nawet trzykrotnie. Chcemy wdrożyć jeden sposób gry w ataku, w obronie. Jesteśmy w kontakcie z trenerami, dostajemy wideo z treningów, maile, weryfikujemy to wszystko. W czwartek jadę znowu do Kielc, żeby poprowadzić zajęcia. Przedstawiliśmy trenerom plan działania i teraz chcemy to realizować.

Pan ma narzędzia, żeby to wprowadzać, czy musi być dialog?

Broń Boże, nic na siłę. Wszystko opiera się na dialogu i współpracy. Dziękuję wszystkim trenerom reprezentacji męskich za pomoc. Na turnieju w Bośni prowadziliśmy też odprawy, zajęcia wideo, treningi. Podobne nastawienie jest w esemesach.

Współpracujecie tylko przy taktyce czy chcecie też pomagać w rozwoju motorycznym juniorów, budować np. nawyki żywieniowe?

Docelowo taki mamy plan, ale czekamy na potwierdzenie pewnych rzeczy. Wtedy wprowadzimy pomoc psychologów, dietetyków ze sztabu pierwszej kadry na rzecz kadr młodzieżowych. Dodatkową korzyścią będzie też to, że młodzi zobaczą, jak pracuje się w seniorach. Związek nam w tym pomaga, chcemy przekazywać wiedzę jak najszerzej. Nasz plan jest obszerny, a logistyczne rozwiązanie niektórych kwestii zajmuje czas. Nie możemy działać na wariackich papierach. Jeśli zepniemy wszystko organizacyjnie, to ruszamy z kolejnymi etapami.

Drużyna pod pana wodzą dwa razy przegrała z Niemcami. Jakie wnioski po tych meczach?

Czeka nas naprawdę dużo pracy, to jedyna droga do poprawy. Cieszę się, że w dwa dni, które dzieliły oba mecze, dzięki analizie wideo i rozmawianiu o błędach udało się kilka rzeczy poprawić. Pocieszające jest to, że drugi mecz wyglądał optymistycznie. Nie gramy jednak po to, żeby ładnie wyglądało, ale żeby odnosić zwycięstwa. Niemcy mają zgrany zespół, czwarty rok ćwiczą w jednym zestawieniu i przewyższają nas organizacją gry.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Piłka ręczna
Industria Kielce pod ścianą. Plaga kontuzji i problemy w Lidze Mistrzów
PIŁKA RĘCZNA
Mistrz Polski w areszcie. Jest oskarżony o gwałt
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Polacy pokonali Wyspy Owcze, ale to koniec
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Wyspy Owcze budzą respekt