Michał Jurecki: Z tęsknoty za rodziną

Medalista mistrzostw świata z reprezentacją Polski, zwycięzca Ligi Mistrzów z VIVE Kielce Michał Jurecki o powrocie do kraju i problemach piłki ręcznej.

Aktualizacja: 21.04.2020 20:57 Publikacja: 21.04.2020 18:12

Michał Jurecki: Z tęsknoty za rodziną

Foto: SE/EAST NEWS, Marcin Gadomski

Dlaczego po roku w Niemczech zdecydował się pan na powrót do PGNiG Superligi?

Powodów było kilka. Jednym z głównych na pewno to, że byłem w Niemczech bez rodziny. Rozłąka źle wpłynęła na moje dzieci i żonę. Cieszę się, że kiedy postanowiłem wrócić, to odzew był naprawdę spory, a zainteresowanych, oprócz Azotów Puławy, także kilka innych klubów. Odbierałem różne telefony, ale teraz cieszę się, że będę grał w Puławach.

Poprzednio wytrzymał pan za granicą trzy lata.

Wtedy byłem z żoną i z dzieckiem, moja starsza córka urodziła się w Niemczech. Teraz rozłąka była jednym z głównych powodów powrotu. Oczywiście były też przyczyny typowo sportowe.

Czemu wybrał pan Puławy?

To klub, w którym od wielu lat panują stabilne, dobre warunki. Nie ma większych problemów organizacyjnych, więc zawodnicy mogą się skupić na grze. Ważne też dla mnie było, że w Puławach będzie pracował Lars Walther. To trener znany w Polsce, który zdobył mistrzostwo Polski z Orlen Wisłą Płock. Mogę się od niego czegoś nauczyć.

Z Azotami można też walczyć o medale, chociaż o złoto jest ciężko, bo rządzi duet Kielce–Płock.

Puławy co roku walczą przynajmniej o miejsce w półfinale. Trzeba pamiętać, że Vive Kielce i Wisłę Płock ciężko jest ograć w serii play-off, ale przynajmniej jeden mecz z nimi można wygrać. Wydaje mi się, że takie drużyny jak Gwardia Opole, NMC Zabrze czy Azoty Puławy wzmacniają się, żeby ten duet rozbić. Nie chcę jednak składać deklaracji pod tytułem „zdobędę medal". Chcę się skupiać na każdym kolejnym meczu.

Czy dominacja Kielc i Płocka to źle dla ligi? Prezes VIVE chciałby, żeby więcej drużyn walczyło o mistrzostwo.

Bertus Servaas sprowadził Bogdana Wentę i powoli budował zespół, który w 2016 roku wygrał Ligę Mistrzów. Później tym samym tropem ruszyła Wisła Orlen Płock i dwa razy z rzędu awansowała do najlepszej szesnastki. Teraz trzeba, żeby inne kluby poszły dobrą drogą. Wtedy będziemy mieć pięć drużyn stanowiących o sile ligi. Tak jest w Niemczech.

Ale teraz kibice w całej Polsce wiedzą, że jak przyjedzie VIVE lub Wisła, to należy się liczyć z porażką.

Jak jeździłem z VIVE po całej Polsce, do Piotrkowa, Głogowa, Zabrza czy Gdańska, to nasza drużyna zawsze przyciągała kibiców na trybuny. Szkoda, że takich meczów było mało w sezonie. Trzeba zrobić wszystko, żeby nasza liga była wyrównana. Kiedy kibice zobaczą, że choćby o srebro można powalczyć, to będą przychodzić na trybuny. Za wynikami pójdą sponsorzy.

Będzie pan liderem drużyny, gdzie jest kilku młodych graczy. Pomaganie im to też pana zadanie?

Wydaje mi się, że zawsze, choćby wtedy, kiedy grałem w Kielcach czy w kadrze, to coś młodym podpowiadałem. W Puławach też tak będę robił.

Ze szkoleniem młodzieży jest chyba problem, niewielu Polaków trafia do czołowych europejskich klubów...

To pytanie do osób, które tym szkoleniem się zajmują. Kiedyś rzeczywiście więcej nas grało poza Polską. W latach 2007–2012 tylko czterech zawodników w kadrze było z Polski, a reszta przyjeżdżała na zgrupowania z zagranicy. Dlatego też jakość naszej gry była inna. Zawsze mówiłem, że jeśli ktoś ma okazję, to niech wyjedzie. Rozwijaliśmy się dzięki występom w innych ligach.

Pan wtedy skoczył na głęboką wodę.

Wyjeżdżałem za granicę, mając 23 lata, żeby podnosić poziom sportowy. W Bundeslidze po pół roku zmieniłem klub, bo w HSV Hamburg prawie nie grałem. Poszedłem do TuS N-Lubbecke, który był wtedy na dole tabeli, i grałem po 50 minut w meczu. Nie chodziło o zarabianie, tylko o granie. Za lepszą grą przyjdą większe pieniądze. Potem wróciłem do Kielc, ale nie dlatego, że musiałem, bo równolegle miałem propozycje Rhein Neckar Lowen, SC Magdeburg czy Fuchse Berlin. Chciałem być częścią wielkiego projektu, widziałem wizję budowania zespołu, dlatego zdecydowałem się na VIVE.

A przepis o dwóch Polakach na boisku, co pan o tym sądzi?

Większość drużyn nie będzie miała z tym kłopotów. Jeśli w klubie jest trzech, czterech obcokrajowców, to zawsze przynajmniej dwóch Polaków będzie na parkiecie, i to niekoniecznie młodych. Kielce i Płock też mają Polaków w swoich szeregach, chociaż nie aż tylu, ilu byśmy sobie życzyli. Skoro najlepsi polscy młodzi piłkarze nie tylko nie mają zagranicznych ofert, ale nawet w naszych czołowych drużynach nie ma zbyt wielu takich, którzy stanowiliby o ich sile, to znaczy, że jest problem. W Kielcach kiedyś było dużo Polaków, którzy stamtąd trafiali do reprezentacji i zapewniali jej jakość.

Wasze pokolenie już dawno temu ostrzegało, że mogą być problemy. Jak pan patrzy na obecną reprezentację?

Nasze słowa się potwierdzają. Zagraliśmy trzy mecze w mistrzostwach Europy i trzeba było wrócić do domu, ale tego można się było spodziewać, patrząc na rywali, czyli Szwecję, Słowenię i Szwajcarię. Cieszy to, że kilku zawodników pokazało się z dobrej strony. Dla każdego to jest nauka, doświadczenie, jak wielka impreza wygląda od środka. Mieszka się z innymi drużynami w jednym hotelu, spotyka się tych zawodników na korytarzach, na śniadaniach, obiadach. Dobrze, że chłopcy to przeżyli. Trzymam kciuki, żeby dostali się na kolejne mistrzostwa.

Dlaczego po roku w Niemczech zdecydował się pan na powrót do PGNiG Superligi?

Powodów było kilka. Jednym z głównych na pewno to, że byłem w Niemczech bez rodziny. Rozłąka źle wpłynęła na moje dzieci i żonę. Cieszę się, że kiedy postanowiłem wrócić, to odzew był naprawdę spory, a zainteresowanych, oprócz Azotów Puławy, także kilka innych klubów. Odbierałem różne telefony, ale teraz cieszę się, że będę grał w Puławach.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Piłka ręczna
Industria Kielce pod ścianą. Plaga kontuzji i problemy w Lidze Mistrzów
PIŁKA RĘCZNA
Mistrz Polski w areszcie. Jest oskarżony o gwałt
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Polacy pokonali Wyspy Owcze, ale to koniec