Bertus Servaas: Chcemy pomóc wszystkim

Właściciel VIVE Kielce, Holender od lat mieszkający w Polsce Bertus Servaas, o swoich planach rozwoju piłki ręcznej.

Aktualizacja: 22.03.2020 22:50 Publikacja: 22.03.2020 21:00

Bertus Servaas: Chcemy pomóc wszystkim

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Polak

Jest pan zwolennikiem czy przeciwnikiem przepisu o obowiązkowej grze dwóch Polaków w meczach ligowych?

Każde rozwiązanie, które wspiera rozwój młodzieży jest dobre. Nasza liga nie jest tak mocna i wyrównana, żeby takie regulacje nam jakoś przeszkadzały. Każdy pomysł ma plusy i minusy, trzeba się dopasować. Polacy będą mieć zagwarantowane miejsce na boisku, ale przypominam, że my gramy dużo meczów w Lidze Mistrzów. Może się zdarzyć tak, że jeśli Polak będzie długo występował na parkiecie w spotkaniu ligowym, to nie wybiegnie na mecz w Europie.

Kibice chyba chcą oglądać swoich. Po bramkach zdobywanych przez młodych Polaków w meczu z Kwidzynem publiczność się głośniej cieszyła.

Zawsze jest tak, że gdy „swoi” są na boisku, to kibice się cieszą. To jest ważne, dlatego próbujemy podnosić poziom szkolenia u nas, ale to jest długi proces. Uruchamiamy nowe inicjatywy i myślę, że za jakieś pięć lat będziemy mieć u nas w klubie bardzo dużo zdolnych wychowanków. Oczywiście, do tego potrzeba jeszcze, żeby trafili się utalentowani zawodnicy, ale zrobimy wszystko, żeby perełek nie stracić. Już teraz nie jest źle, bo pokazują się młodzi: Cezary Surgiel, Filip Zdziech, Miłosz Wałach. Trzech młodych na boisku w meczu ligowym wygląda już całkiem obiecująco.

Jeśli dwóch Polaków ma być na boisku, to ilu trzeba mieć w składzie, żeby się czuć bezpiecznie?

Myślę, że trzeba mieć sześciu zawodników w kadrze zespołu, bo zawsze może się zdarzyć kontuzja, a wtedy trzeba mieć kogoś na zmianę. Ten przepis rodzi wiele niejasności. Jest jeszcze bardzo dużo niewiadomych, które trzeba będzie wyjaśnić. Co w sytuacji, gdy ktoś podczas meczu dozna urazu? Czy trzeba będzie wprowadzać w jego miejsce Polaka, czy będzie mógł zostać tylko jeden? A jeśli ktoś z Polaków, albo nawet dwóch, dostanie karę dwóch minut? Czy trzeba będzie wymienić kogoś z obcokrajowców zostających na parkiecie? Liczba Polaków, których będzie trzeba mieć w kadrze zależy także od wyjaśnienia tych wątpliwości. Cieszę się w każdym razie, że przepis obejmuje tylko rundę zasadniczą sezonu, a nie na play offy. To byłoby dużo większe utrudnienie.

Najwięcej obcokrajowców gra u was i w Wiśle Płock.

Spójrzmy na to z  innej strony. Po wprowadzeniu tego przepisu my i Wisła Płock będziemy „wyciągać” młodych, żeby mieć ich w kadrze. Będziemy jeszcze mocniejsi, a reszta ligi? Nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdyby ci młodzi zostali np. w Puławach czy MMTS Kwidzyn. To są pytania, na które odpowiedzi przyniesie przyszłość. Czy to dla nas będzie problem? Na szczęście mamy dwóch polskich bramkarzy, co bardzo ułatwia sytuację i prowadzenie meczu, ale ten przepis utrudni pracę trenerom. Zastanawiamy się, mówiąc żartobliwie, czy Polacy nie będą musieli występować w innych skarpetkach, żeby łatwiej było ich liczyć (śmiech). Obserwator też będzie musiał skrupulatnie pilnować zmian.

Boicie się, że ten przepis spowoduje wyższe żądania finansowe Polaków?

Nie będziemy brać udziału w żadnym wyścigu i najwyżej odpuścimy starania o zawodnika. Nie musimy się bać o przyszłość, bo mamy Arka Morytę, Tomka Gębalę, dwóch bramkarzy: Mateusza Korneckiego i Wałacha. Przychodzi do nas Sebastian Kaczor. Są też Mateusz Jachlewski, Krzysztof Lijewski. Mamy wielu Polaków, którzy mogą się ogrywać, zwłaszcza że w lidze radzimy sobie na ogół bez problemów. Kłopoty mogą być w meczach z Płockiem, kiedy trzeba się wspiąć na wyższy poziom. Oni będą jednak w tej samej sytuacji. Przepis dotyka przede wszystkim dwóch najlepszych, polskich zespołów. Warto pamiętać, że zawsze mamy w składzie czterech, pięciu Polaków – nawet bez tego przepisu.

Kiedyś pan mówił, że Polaków szukacie i ciężko ich znaleźć. Teraz będziecie musieli.

Dlatego wolałbym rozmawiać o tym, jak szkolić, jak tutaj coś poprawić, to jest dla mnie o wiele ważniejszy temat niż przepis o dwóch Polakach. Jest jakiś kompromis. Zależało nam na tym, żeby znieść limit dla obcokrajowców spoza Unii Europejskiej, bo nie widzę żadnej różnicy między czterema Chorwatami i czterema Serbami. Taki kompromis możemy zaakceptować.

Pomówmy o szkoleniu. W Kielcach dzieci się garną do piłki ręcznej, czy jednak piłka nożna i siatkówka zabierają najzdolniejszych?

Trenują u nas setki dzieci. Problemem jest opracowanie odpowiedniego systemu szkolenia. Rozmawiamy o tym z Grześkiem Tkaczykiem, Sławkiem Szmalem i Karolem Bieleckim, próbujemy znaleźć rozwiązanie. Uruchamiamy program JoinBertus, z którego część pieniędzy ma trafiać na szkolenie młodzieży. W ciągu dwóch i pół miesiąca pozyskaliśmy niemal stu nowych partnerów. To bardzo dobry wynik. Dzięki tym pieniądzom chcemy otwierać ośrodki szkolenia piłki ręcznej w całej Polsce. Każdy rodzic mógłby tam przyprowadzić swojego syna lub córkę. Jeśli uda nam się zrealizować nasz plan, który zakłada pozyskanie w ramach JoinBertus pięciu tysięcy sponsorów z całej Polski, to będziemy mieć budżet na poziomie 15-20 mln złotych. Znaczna część tych pieniędzy pójdzie na rozwój szkolenia. Na razie przyłączyło się niemal sto firm, nie tylko z województwa świętokrzyskiego, ale też z Poznania, Wrocławia, Warszawy, Gdańska, Krakowa. Będziemy też rozmawiać na ten temat z ZPRP oraz Ministerstwem Sportu i Turystyki. Mamy nadzieję, że dzięki temu więcej dzieci zacznie trenować piłkę ręczną i będą to też robiły według dobrze przemyślanego planu. Musi powstać system. Nie może być tak, że każdy trener czy nauczyciel będzie robił co innego, bo tak mu się akurat podoba. Ramy szkolenia będą sztywnie narzucone.

Kto opracowuje plany treningowe?

Teraz zbieramy informacje. Już niedługo Sławek, Grzesiek i Karol pojadą za granicę, żeby przyglądać się różnym rozwiązaniom, podpatrzeć, jakie są trendy w szkoleniu. Chcemy stworzyć program, który będzie najlepiej pasował do polskiej mentalności. Grzegorz, Karol i Sławek rozmawiają we trzech, i mają mi przedstawić wnioski. Kiedy program wystartuje, będziemy szukać kolejnych osób do pracy przy programie.

Na drugim końcu Polski znajdziecie chętnych do trenowania pod marką VIVE?

Nie chcę, żeby ośrodki JoinBertus były tylko dla nas. One mogą powstać wszędzie tam, gdzie będą chętni. To nie jest sposób na znalezienie najzdolniejszych wychowanków i zabranie ich do siebie. Chciałbym podnieść poziom szkolenia, a to się może stać pod dwoma warunkami: będziemy mieć lepszych trenerów i lepsze programy szkolenia oraz zachęcimy do trenowania większą liczbę dzieci. Jak to będzie działało? Jeśli będzie grupa, która zechce trenować według naszego systemu, to przyjedziemy, podzielimy się wiedzą. W naszym programie będziemy też kłaść nacisk na rozwój dzieci na przykład poprzez programy ekologiczne, ale również promocję innych, równie ważnych wartości.

Dacie materiały, przeszkolicie trenera?

Teraz budujemy całą strukturę. Na razie pozyskujemy partnerów, dzięki którym ten system będziemy rozwijać. Potem powstanie program szkolenia i mam nadzieję, że już od września wystartują pierwsze ośrodki, które będą trenowały w ramach programu JoinBertus. Marzy mi się, że za dwa, trzy lata takich ośrodków będzie dużo, ale wszystko zależy od pieniędzy. Na razie mamy około stu firm, które płacą po 500 złotych miesięcznie.

Co tacy sponsorzy dostają w zamian?

Powstaje środowisko, gdzie biznesmeni mogą się spotykać, budować swoje kontakty. Będziemy prowadzić warsztaty i spotkania networkingowe. Za cztery miesiące powstanie platforma internetowa, do której dostęp będą mieli partnerzy. Będą też mieli dostęp do szkoleń prowadzonych przez znane postaci, m.in. Wojciecha Herrę, czy Roberta Kroola, jednego z najbardziej znanych w Polsce mówców. Zdobyte punkty będą mogli wymieniać na określone korzyści, bilety na mecze, klubowe gadżety. To będzie kopalnia biznesowej wiedzy o prowadzeniu biznesu, kontaktów, ale też informacji o naszym programie rozwoju piłki ręcznej w Polsce. Liczymy na efekt kuli śnieżnej, kiedy przedsiębiorcy zobaczą, że to dobry pomysł, a 500 złotych miesięcznie to naprawdę nie jest dużo pieniędzy. Jeśli uda nam się osiągnąć zakładany poziom pięciu tysięcy partnerów, to będziemy pozyskiwać rocznie 30 mln złotych. Część pieniędzy przeznaczymy na rozwój klubu, ale będzie to maksymalnie sześć milionów złotych.

W Kielcach chcecie stworzyć największy ośrodek?

Wszystkie kluby, które do nas dołączą, będziemy traktować równo. Dostaną odpowiednią część pieniędzy, a dodatkowo będziemy pomagać w szukaniu sponsorów - małym klubom ciężko jest pozyskiwać wsparcie przedsiębiorców. Na razie jest jeszcze nieufność ze strony środowiska. Ktoś może sobie myśleć, że chcemy wysysać potem najzdolniejszych uczniów, a nie o to chodzi. Moim marzeniem jest rozwój piłki ręcznej w Polsce. Teraz tylko 20 tysięcy ludzi w Polsce gra w piłkę ręczną, a powinno - dziesięć razy tyle. Jeśli do takiej liczby dodalibyśmy dobry system szkolenia, to nie ma siły - musimy odnieść sukces. Spójrzmy na Słowenię, tam mają ledwie 10 tysięcy zawodników we wszystkich grupach wiekowych, a odnoszą sukcesy. To znaczy, że z naszymi treningami coś jest nie tak. Nie jestem fachowcem, pytam mądrzejszych od siebie. Jestem dobrej myśli. Program napiszemy sami, ale będziemy rozmawiać z ZPRP o współpracy. Związek odpowiada za rozwój piłki ręcznej w Polsce, ale my chcemy być partnerami, mieć wpływ na pewne rzeczy. Wolę współpracować na partnerskich warunkach.

Jest szansa na połączenie sił z Wisłą Płock?

Oni mogą zrobić to samo, ale my chcemy być pierwsi i to nam daje przewagę. Możemy rozmawiać z Płockiem, ale sami musimy nasz program dobrze rozwinąć. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będziemy mieć naprawdę wysyp talentów i nawet gdybyśmy chcieli, to wszystkich w VIVE nie zmieścimy. Ośrodki JoinBertus mogą powstać i w Kielcach, i w Płocku, i w Gdańsku. Każdy klub z PGNiG Superligi będzie mógł takich zawodników pozyskać na równych prawach, jeśli tylko zapłaci odpowiednią kwotę odstępnego. Na takich zasadach działają przecież Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Cały poziom dyscypliny musi iść do góry. Spójrzmy na siatkówkę. Tam się udało. Czemu nie miałoby się udać u nas?

Ilu zawodników możecie rocznie wyszkolić?

Ośrodki będą występować pod wspólnym szyldem JoinBertus, ale VIVE nie będzie traktowane wyjątkowo. Każdy klub będzie mógł ściągnąć stamtąd kogoś. Nam wystarczy w kadrze 18 piłkarzy. Myślę, że rocznie z tych ośrodków może wychodzić nawet 50 dobrych zawodników. Chciałbym, żeby do walki o mistrzostwo Polski włączało się sześć, siedem, a nawet osiem drużyn, a nie dwie. Polska liga może być kiedyś taka jak Bundesliga. Wtedy co tydzień mielibyśmy na trybunach po cztery tysiące widzów.

Na koniec pomówmy o tym sezonie. Walka jest zacięta.

Przegraliśmy jeden mecz. Wisła gra dobrze, trzeba ich szanować, ale nadal myślę, że jesteśmy silniejsi. W Płocku zawsze możemy przegrać, ale dlatego, że szanujemy rywali, wygrywamy co roku. Każdy chce niespodzianki, bo zdobywamy tytuły od kilku lat. Płock bardzo chce nas złamać. Jeśli mecz jest wyrównany, to kibicom się to podoba.

W tym roku w Lidze Mistrzów gracie lepiej niż w poprzednim sezonie.

W zeszłym sezonie wygraliśmy jeden ważny mecz z PSG i każdy mówi, że sezon był dobry. My jesteśmy w okresie przebudowy. W 2016 roku mieliśmy najstarszą drużynę w Lidze Mistrzów, a teraz jedną z najmłodszych. Proces trwa, nie jest łatwy. Andreas Wolff potrzebował czasu, by wejść na swój poziom. Doruka Pehlivana wszyscy skreślali, a on przed przyjazdem do Kielc w ogóle nie wiedział, co to jest hiszpański system gry. Na drodze do Final4 stanie nam Celje, a jeśli uda nam się przejść dalej, to ponownie PSG. To jest niesamowite, że drużyna z małego miasta w Polsce znów może walczyć z takim gigantem. Czasami chyba do nas nie dociera, jak wielką promocją dla miasta i dla kraju są takie mecze.

Rozmawiał Łukasz Majchrzyk

 

 

 

 

 

 

 

Jest pan zwolennikiem czy przeciwnikiem przepisu o obowiązkowej grze dwóch Polaków w meczach ligowych?

Każde rozwiązanie, które wspiera rozwój młodzieży jest dobre. Nasza liga nie jest tak mocna i wyrównana, żeby takie regulacje nam jakoś przeszkadzały. Każdy pomysł ma plusy i minusy, trzeba się dopasować. Polacy będą mieć zagwarantowane miejsce na boisku, ale przypominam, że my gramy dużo meczów w Lidze Mistrzów. Może się zdarzyć tak, że jeśli Polak będzie długo występował na parkiecie w spotkaniu ligowym, to nie wybiegnie na mecz w Europie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Piłka ręczna
Industria Kielce pod ścianą. Plaga kontuzji i problemy w Lidze Mistrzów