Niech samba trwa

Polacy zaczynają dziś w Egipcie walkę o ćwierćfinał mistrzostw świata. Rywalami Urugwajczycy, Węgrzy i Niemcy. To gra o największy sukces od lat.

Aktualizacja: 20.01.2021 21:13 Publikacja: 20.01.2021 19:33

Rafał Przybylski w starciu z Brazylijczykami

Rafał Przybylski w starciu z Brazylijczykami

Foto: POOL/AFP, Khaled Elfiqi

Podopieczni Patryka Rombla w meczu z Brazylijczykami urządzili sobie karnawał i zatańczyli sambę: czuli rytm, pilnowali kroków, nikt nie deptał nikomu po palcach, wszyscy błyskawicznie przemieszczali się po parkiecie. Wykorzystali błędy rywali i choć sami też się mylili, to podczas egipskiego turnieju dojrzewają z meczu na mecz, z minuty na minutę.

W żadnym z pierwszych trzech spotkań Polacy nie byli faworytami, zaczynali mistrzostwa jako outsiderzy. Cztery lata temu, kiedy zgasły gwiazdy kadry Bogdana Wenty i przyszło szukać następców, zajęliśmy na mundialu 17. miejsce. Dwa kolejne wielkie turnieje oglądaliśmy w domu, rok temu zespół Rombla przegrał w Szwecji wszystkie mecze. Dziś Polacy mają na rozkładzie wicemistrzów Afryki i dziewiątą drużynę świata oraz apetyt na więcej.

Rombel objął kadrę w lutym 2019 roku, a jego cierpliwa praca zaczyna przynosić efekty. W ciągu kilku dni Polacy wygrali więcej niż przez cztery lata. Chodzi nie tylko o rzeczy wymierne, czyli awanse i punkty, ale także o szacunek. Mecz z Brazylijczykami obejrzało w internecie 650 tys. widzów, czyli prawie dwa razy więcej niż otwierające turniej spotkanie przeciwko Tunezyjczykom.

– Próbuję ograniczać kontakt z zewnętrznym światem, a o tym, co dzieje się w Polsce, mówią mi koledzy ze sztabu. Dobrze, że zainteresowanie rośnie, ale najważniejsza jest praca – podkreśla selekcjoner w rozmowie z „Rz". Rombel po spotkaniu z Brazylijczykami poszedł spać o trzeciej nad ranem, bo chciał jeszcze raz obejrzeć mecz. Kawę pije tylko dla towarzystwa, więc w przytomności trzymała go prawdopodobnie adrenalina.

37-letni Rombel zapewnia, że zaległości odeśpi w lutym, ale trudno mu wierzyć. Tałant Dujszebajew, który był kiedyś w kadrze jego przełożonym, mówi, że Rombel to pracoholik. – Cały czas jeździ po kraju, odwiedza kluby i układa plany dla szkół mistrzostwa sportowego. To czarna, niewidoczna praca, której wyniki przyjdą dopiero za kilka lat – wyjaśnia „Rz" Kirigiz.

– Nasza gra cały czas zmierza w kierunku, który mam w głowie. Może zabrzmi to jak przechwałki, ale jestem pewien, że możemy grać jeszcze lepiej – mówi Rombel.

Polacy fazę zasadniczą zaczynają z dwoma punktami, bo zespoły, które awansowały, zabrały ze sobą zdobycze wywalczone w bezpośrednich starciach. Dziś grają mecz-rozgrzewkę z Urugwajem, czyli trzecią drużyną mistrzostw Ameryki Południowej i Centralnej, która debiutuje na mundialu.

Tamtejsza federacja ma tylko 1950 zarejestrowanych zawodników, a siłą drużyny jest doświadczenie trenera Jorge Botejara. Trzech jego podopiecznych gra w Hiszpanii, kilku innych występowało w reprezentacji piłki ręcznej plażowej. Awans do drugiej rundy dał Urugwajczykom walkower w meczu z Republiką Zielonego Przylądka, której zespół zdziesiątkował koronawirus.

Kolejny mecz – sobotni z Węgrami – może otworzyć Polakom drogę do najlepszej ósemki, ale gracze Istvana Gulyasa są jedną z rewelacji turnieju. Legenda tamtejszej piłki ręcznej, czyli Laszlo Nagy, jest dziś członkiem sztabu szkoleniowego, więc na parkiecie rozpychają się jego następcy, którzy marzą o pierwszym od 1997 roku podium wielkiej imprezy.

– Inwestują dużo w piłkę ręczną, bo to ich sport narodowy – mówi Dujszebajew, który był selekcjonerem Węgrów w latach 2014–2016. – Dzieci w szkole mają obowiązkowe zajęcia z piłki ręcznej, a kluby dostają pieniądze od firm, bo te wsparcie dla sportu mogą odpisać od podatku. Tamtejszy związek od wielu lat wykonuje dobrą pracę, co widać po generacji zawodników z roczników 1996–1998, którzy zaczynają grać w kadrze na naprawdę wysokim poziomie.

Niemcy, z którymi zmierzymy się w poniedziałek, od lat mają najmocniejszą ligę. Gorzej z morale, bo czterech kadrowiczów zrezygnowało z mundialu w strachu przed koronawirusem, a siedmiu jest kontuzjowanych.

W 2007 roku to właśnie od wygranej z Niemcami zaczęliśmy marsz po srebro mundialu. Teraz stawką może być ćwierćfinał.

grupa i

1. Węgry 4 73:46

2. Hiszpania 3 56:55

3. Niemcy 2 71:43

4. Polska 2 59:50

5. Brazylia 1 52:62

6. Urugwaj 0 32:87

21 STYCZNIA

> 15.30 Urugwaj – Polska

> 18.00 Węgry – Brazylia

> 20.30 Hiszpania – Niemcy

23 STYCZNIA

> 15.30 Urugwaj – Hiszpania

> 18.00 Polska – Węgry

> 20.30 Niemcy – Brazylia

25 STYCZNIA

> 15.30 Brazylia – Urugwaj

> 18.00 Hiszpania – Węgry

> 20.30 Polska – Niemcy ?

Podopieczni Patryka Rombla w meczu z Brazylijczykami urządzili sobie karnawał i zatańczyli sambę: czuli rytm, pilnowali kroków, nikt nie deptał nikomu po palcach, wszyscy błyskawicznie przemieszczali się po parkiecie. Wykorzystali błędy rywali i choć sami też się mylili, to podczas egipskiego turnieju dojrzewają z meczu na mecz, z minuty na minutę.

W żadnym z pierwszych trzech spotkań Polacy nie byli faworytami, zaczynali mistrzostwa jako outsiderzy. Cztery lata temu, kiedy zgasły gwiazdy kadry Bogdana Wenty i przyszło szukać następców, zajęliśmy na mundialu 17. miejsce. Dwa kolejne wielkie turnieje oglądaliśmy w domu, rok temu zespół Rombla przegrał w Szwecji wszystkie mecze. Dziś Polacy mają na rozkładzie wicemistrzów Afryki i dziewiątą drużynę świata oraz apetyt na więcej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Piłka ręczna
Industria Kielce pod ścianą. Plaga kontuzji i problemy w Lidze Mistrzów