Gdy klubowe finanse są już bezpieczne, możecie skupić się na sporcie...Cały czas koncentrowaliśmy się na sporcie, nikt nie przeżywał bezsennych nocy, bo znamy prezesa Servaasa. Cele są takie same jak co roku w Kielcach. Chcemy awansować do turnieju Final Four Ligi Mistrzów, a skoro już tam dotrzemy, to dlaczego nie mielibyśmy go wygrać? Mamy potencjał, który upoważnia nas do takich marzeń. Chcemy ponadto obronić tytuł w kraju, aby zapewnić sobie miejsce w pucharach na kolejny rok.
Trudno było zaakceptować decyzję Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej, która odwołała fazę pucharową Ligi Mistrzów?
W grę wchodziło ludzkie życie, więc szybko się z nią pogodziłem. Awanse do turnieju Final Four przyznano na podstawie wyników fazy grupowej i ci, którzy zagrają w Kolonii, zasłużyli na to. My możemy żałować tego, co robiliśmy na parkiecie. Wystarczyło wygrać jeden z dwóch meczów z Montpellier, wywalczylibyśmy awans i dziś nie byłoby narzekań.
Wzmocniło was kilku młodych zawodników: Haukur Thrastarson, Michał Olejniczak i Sebastian Kaczor mają po 19 lat. To atut czy zagrożenie?
Każdego z nich stać, aby w ciągu kilku miesięcy zrobić olbrzymi postęp. Obecność w składzie młodych zmienia dynamikę drużyny. Nasza gra bazowała na zawodnikach, którzy wygrali mnóstwo tytułów i wnosili na boisko doświadczenie. Teraz – dzięki młodym – będziemy bardziej nieprzewidywalni. Alex Dujszebajew, Krzysiek Lijewski czy ja spróbujemy tym młodym pomóc. Mam nadzieję, że także dzięki nim zdołamy włączyć się do walki o zwycięstwo w Lidze Mistrzów (w środę Łomża Vive gra na wyjeździe z Flensburgiem - przyp.red.).
Wasz najgroźniejszy krajowy rywal Orlen Wisła Płock też zadbał o wzmocnienia. Będą jeszcze groźniejsi niż rok temu, kiedy zdołali was raz pokonać?