Kilka tygodni temu nastoje były grobowe. Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) odwołała eliminacje i przyznała awanse do MŚ na podstawie wyników ostatnich mistrzostw kontynentu. To był cios dla młodej drużyny Patryka Rombla. Biało-Czerwoni w światowej hierarchii spadli tak nisko, że do najważniejszej imprezy mieli się przebijać przez dwustopniowe eliminacje i jako 21. drużyna ME na automatyczny awans szans nie mieli.

- Jestem zaskoczony decyzją federacji. Rozumiem powagę sytuacji, ale to niezgodne z duchem sportu - nie krył wówczas w rozmowie z „Rz” Mateusz Kornecki. - Nie spodziewałem się takiego rozwiązania - dodawał obrotowy Maciej Gębala.

Dziś pogrzeb zamienił się w wesele, bo choć drużyna na jakikolwiek sukces czeka od czterech lat, to swoje zwycięstwo odnieśli działacze, zapewniając drużynie Rombla prawo udziału w przyszłorocznej imprezie. Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) „dzikie karty” przyznała dwie: Polakom oraz Rosjanom. Smakiem obeszli się Macedończycy, Serbowie czy Amerykanie, którzy za osiem lat organizują igrzyska olimpijskie w Los Angeles.

Gospodarzem mistrzostw świata będzie Egipt, impreza potrwa od 14 do 31 stycznia. Wcześniej Biało-Czerwonych czekają pierwsze mecze eliminacji do mistrzostw świata 2022. Nasz zespół na początku listopada zmierzy się ze Słoweńcami i Holendrami.