Patryk Rombel, selekcjoner reprezentacji Polski: My o takich rozważaniach wiedzieliśmy od jakiegoś czasu i, co tu dużo mówić, była to najgorsza z możliwych opcji. Nawet nie wiem, jak całą tę sytuację nazwać. Trzeba sobie zdawać sprawę, że przygotowania do meczów z Litwą i potem ewentualnych pojedynków z Białorusią trwały od momentu ogłoszenia nazw przeciwników. Wszystko już było na ostatniej prostej, więc decyzja o odwołaniu eliminacji, to było zniweczenie wielu tygodni pracy, ale też przekreślenie naszych ambicji, bo bardzo chcieliśmy walczyć o udział w turnieju. Chyba każdy byłby sfrustrowany, gdyby kilka miesięcy przygotowań poszło w piach. Dla nas nie tylko udział w MŚ, ale same eliminacje do nich też byłyby cenne, bo przecież jesteśmy w fazie przebudowy kadry. Teraz przygotowujemy się do meczów eliminacyjnych do ME w październiku, nie wiedząc nawet z kim i o co będziemy grać. Mamy cały czas nadzieję, że Związkowi Piłki Ręcznej w Polsce uda się wywalczyć dziką kartę, choć stara się o to wiele drużyn.
Pracował sztab, zawodnicy pewnie też już myśleli o rywalach?
Zawodnicy realizowali zadania wyznaczone im przez kluby. Mieliśmy z nimi kontakt, a epidemia spowodowała, że nawet zacieśniliśmy współpracę. Już wysyłaliśmy im pierwsze informacje o Litwinach. Tworzyliśmy koncepcję, jak chcemy zagrać w tych meczach. Teraz to wszystko już jest nieważne.