PGE Vive Kielce bliżej mistrzowskiego tytułu

Orlen Wisła Płock przegrała u siebie z PGE Vive Kielce 28:33 w pierwszym finałowym meczu PGNiG Superligi mężczyzn. Niespodzianka w tym spotkaniu była bardzo blisko - podkreśla Onet.pl.

Aktualizacja: 30.05.2018 22:11 Publikacja: 30.05.2018 22:05

Talant Dujszebajew, trener PGE Vive Kielce

Talant Dujszebajew, trener PGE Vive Kielce

Foto: Fotorzepa/ Piotr Nowak

Zdecydowanym faworytem w tym pojedynku była drużyna z Kielc. Wisła z Vive ostatni raz wygrała dwa lata temu. Co więcej, kielczanie zdecydowanie wygrali swoją grupę w lidze, nad drugim NMC Górnikiem Zabrze mieli aż 24 punkty, a dodatkową motywacją mogło być pożegnanie trenera. Dla Tomasza Strząbały to przedostatnie spotkanie - niedługo po 27 latach odejdzie z Vive, by współpracować z MMTS Kwidzyn.

Środowe spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. To oni częściej trafiali do siatki, m.in. po błędach w ataku mistrzów Polski. Vive nie dało jednak cieszyć się długo z prowadzenia. Dzięki Michałowi Jureckiemu i Przemysławowi Krajowskiemu po 10 min mieliśmy remis 4:4.

Wisła chciała udowodnić, że łatwo zwycięstwa u siebie nie odda. Gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie. Sytuacja zmieniła się, gdy Karol Bielecki wykorzystał rzut karny. Kielczanie nie tylko zdołali wyrównać, ale zaczęli dominować w tym meczu. Pod koniec pierwszej części spotkania Michał Jurecki popisał się dodatkowo fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego. Zawodnik Vive znalazł dziurę w obronie, praktycznie kładąc się na parkiecie. Na przerwę drużyny schodziły przy stanie 15:11 dla gości.

Swoją skuteczność w ataku ekipa z województwa świętokrzyskiego chciała potwierdzić w drugiej połowie. Na początku szło jej świetnie. Vive grało na tyle dobrze, że w pewnym momencie prowadziło już sześcioma punktami.

Sytuacja zmieniła się na 15 min przed końcem meczu. To Wisła zaczęła częściej umieszczać piłkę w bramce. Różnica w wyniku zmniejszyła się do jednego gola. Niespodzianka w tym spotkaniu była bardzo blisko. Tałant Dujszebajew postanowił wtedy interweniować, bo kontrola nad meczem zaczęła kielczanom uciekać.

W końcówce meczu oba zespoły grały gol za gol. Wydawało się, że goście nie zdołają już odskoczyć przeciwnikowi, jednak Vive jak na mistrza przystało, postanowiła udowodnić swoją wielkość. Michał Jurecki wziął na siebie ciężar gry w końcówce. To on też strzelił ostatnią bramkę w tym meczu.

Kielczanie przyjechali do Płocka, by nie tylko wygrać, ale też zapewnić sobie sporą zaliczkę przed rewanżowym spotkaniem - ocenia Onet.pl. Wynik 33:28 powinien ich satysfakcjonować.

Rewanżowe spotkanie odbędzie się w niedzielę, 3 czerwca.

Orlen Wisła Płock - PGE Vive Kielce 28:33 (11:15)

Zdecydowanym faworytem w tym pojedynku była drużyna z Kielc. Wisła z Vive ostatni raz wygrała dwa lata temu. Co więcej, kielczanie zdecydowanie wygrali swoją grupę w lidze, nad drugim NMC Górnikiem Zabrze mieli aż 24 punkty, a dodatkową motywacją mogło być pożegnanie trenera. Dla Tomasza Strząbały to przedostatnie spotkanie - niedługo po 27 latach odejdzie z Vive, by współpracować z MMTS Kwidzyn.

Środowe spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. To oni częściej trafiali do siatki, m.in. po błędach w ataku mistrzów Polski. Vive nie dało jednak cieszyć się długo z prowadzenia. Dzięki Michałowi Jureckiemu i Przemysławowi Krajowskiemu po 10 min mieliśmy remis 4:4.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Piłka ręczna
Industria Kielce pod ścianą. Plaga kontuzji i problemy w Lidze Mistrzów
PIŁKA RĘCZNA
Mistrz Polski w areszcie. Jest oskarżony o gwałt
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Polacy pokonali Wyspy Owcze, ale to koniec
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Wyspy Owcze budzą respekt