„Rzeczpospolita”: Reprezentacja Polski to czwarta drużyna świata, ale ponad połowa kadry na mistrzostwa Europy nigdy wcześniej na imprezie mistrzowskiej nie grała. Jakie w tym kontekście są cele drużyny na ten turniej?
Leszek Krowicki: Stawiamy sobie kilka celów. Po pierwsze, chcemy podejść do każdego spotkania tak, jakby był to mecz o wszystko. Po drugie, chcielibyśmy wyjść z grupy, do czego potrzebne będą dwa lub trzy punkty. Po trzecie, mając do dyspozycji tak odmieniony zespół, chcielibyśmy zobaczyć, że każda z powołanych zawodniczek udowodni sobie i nam, że dokonaliśmy trafnego wyboru. Chcemy zbierać doświadczenia, ponieważ pracujemy w perspektywie kilku najbliższych imprez. Chciałbym, żeby towarzyszyło nam takie zainteresowanie i euforia jak teraz, ale jednocześnie liczę, że dostaniemy pewien kredyt zaufania, który oczywiście kiedyś będziemy musieli spłacić. Mamy nadzieję, że pokażemy jak najwięcej dobrych momentów, tak jak podczas ostatniego towarzyskiego turnieju w Hiszpanii. Zdaję sobie sprawę, że czasu mieliśmy bardzo mało, od rozpoczęcia pracy mieliśmy tylko krótkie zgrupowanie przed turniejem w Zielonej Górze i teraz przed turniejem w Hiszpanii i ME. Każdy mecz będzie przynosił nam nowe doświadczenia, które pomogą nam w przyszłości być lepszą drużyną.
Akurat na początku pracy trafia się panu najtrudniejszy test. W piłce ręcznej ME to najtrudniejsza impreza, w dodatku słabszy wynik lub wypadnięcie z jednej imprezy mistrzowskiej skutkuje znacznie trudniejszymi kolejnymi eliminacjami. Margines błędu jest ograniczony, a radykalne zmiany pokoleniowe stają się ryzykowne.
Zgadza się, takie kalkulacje też musiałem wziąć pod uwagę. Zastanawiałem się, czy odmłodzenie kadry zacząć już teraz. Marzymy o igrzyskach olimpijskich, mamy więc cztery lata, podczas których nawet jeśli będą nam się zdarzały potknięcia, będziemy pięli się w górę. Moglibyśmy poczekać dwa lata, żeby dojrzalszym zespołem zakwalifikować się do najbliższych mistrzostw świata czy kolejnych imprez, ale wtedy moglibyśmy stanąć w sytuacji, w której znalazł się trener Talant Dujszebajew, czyli nagle zabrakłoby nam kilku zawodniczek. Na tym etapie nie wiemy jeszcze oczywiście, jaki będzie efekt. Wybraliśmy taką strategię, do Rzymu prowadzi wiele dróg.
Polki miały na ostatnich MŚ najwyższą średnią wieku, także oczywiste było, że zmiana pokoleniowa musiała nadejść. W przypadku niektórych zawodniczek los sam zdecydował, ponieważ kontuzje wyeliminowały m.in. Iwonę Niedźwiedź, a Patrycja Kulwińska zaszła w ciążę. Czy gdyby nie tego typu sytuacje, przynajmniej część bardziej doświadczonych zawodniczek znalazłoby się w kadrze, czy i tak postawiłby pan na młodsze?