W przedświąteczny weekend ciekawiej niż na boiskach było w klubowych gabinetach. Najbardziej oczekiwana wiadomość przyszła w niedzielne południe, choć plotki o odejściu Pepa Guardioli i przejęciu Bayernu przez Carlo Ancelottiego krążyły od kilku dni.
– Carlo jest cichym profesjonalistą, który wie, jak sobie radzić z gwiazdami i stosować różne taktyki w meczach. Tego szukaliśmy u trenera i udało nam się to znaleźć – tłumaczy prezes klubu z Bawarii Karl-Heinz Rummenigge.
Włoch, który w ubiegłym roku po raz trzeci w karierze wygrał Ligę Mistrzów (z Realem), eliminując w półfinale właśnie Bayern Guardioli, miał podobno postawić warunek: przerwie urlop i przyjmie ofertę, jeśli w Monachium zostaną Robert Lewandowski i kilku innych ważnych zawodników.
W piątek umowy przedłużyli Xabi Alonso, Javi Martinez, Jerome Boateng i Thomas Mueller, który dzień później zdobył jedynego gola w Hanowerze, wykorzystując rzut karny. – Dlaczego nie pozwoliłem strzelać Lewandowskiemu? Było 0:0, a ja jestem pierwszy na liście – wyjaśnia.
Polski napastnik, mimo kilku szans w meczu, nie doczekał się jubileuszowego trafienia, kończy rok z 49 bramkami, ale to i tak trzeci wynik na świecie. Lepsi są tylko Cristiano Ronaldo (55) i Leo Messi (51). Bayern na zimową przerwę udaje się z ośmiopunktową przewagą nad Borussią Dortmund, która przegrała 1:2 w Kolonii (Łukasz Piszczek na ławce, 70 minut Pawła Olkowskiego).