Nie ma mocnych na Borussię

Drużyna z Dortmundu pokonała Schalke. Pierwsza porażka Manchesteru City. Bramki Lewandowskiego, Milika, Zielińskiego i Grosickiego.

Publikacja: 09.12.2018 18:20

Nie ma mocnych na Borussię

Foto: AFP

Prawie dokładnie rok temu doszło do jednego z najdziwniejszych meczów w historii Bundesligi. Borussia już po 25 minutach prowadziła u siebie z Schalke 4:0, ale w drugiej połowie doznała zaćmienia. W pół godziny straciła cztery gole i zwycięstwo. Decydująca bramka padła w doliczonym czasie.

W sobotę aż takich emocji nie było, ale kontrowersji w Gelsenkirchen nie brakowało. Wzbudził je szczególnie rzut karny dla gospodarzy. Po obejrzeniu powtórki sędzia uznał, że Marco Reus faulował Amine Harita. Daniel Caligiuri jedenastki nie zmarnował, wyrównał, a na boisku zrobiło się nerwowo, goście nie potrafili się pogodzić z decyzją arbitra. Rzucili się jednak do ataku i niespełna kwadrans później odzyskali prowadzenie po efektownej akcji wykończonej przez Jadona Sancho.

Borussia wygrała 2:1 (90 minut i żółta kartka Łukasza Piszczka) i jest jednym z czterech niepokonanych zespołów w najsilniejszych ligach – obok Juventusu, PSG i Liverpoolu.

W nie mniej dobrych nastrojach na klubową wigilię udali się piłkarze Bayernu. Kilka godzin wcześniej rozbili 3:0 Nuernberg. Dwie bramki strzelił Robert Lewandowski. To wystarczyło, by niemiecka prasa znów nazywała go maszyną. Tak często jak Polak w ligach wielkiej piątki nie trafia nikt, w 20 meczach uzbierał 19 bramek (9 w Bundeslidze, 4 w krajowych pucharach, 6 w Lidze Mistrzów).

We Włoszech pochwały spłynęły na Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego, którzy zdobyli trzy z czterech goli dla Napoli w spotkaniu z Frosinone (4:0). Może tym występem definitywnie przekonają do siebie Carlo Ancelottiego? Włoskie media twierdzą, że Polacy zasługują na większe zaufanie. Uwagę poświęcają zwłaszcza Milikowi, który dzięki dwóm trafieniom ma już więcej bramek w Serie A (siedem) niż w dwóch poprzednich sezonach.

Asysta Dawida Kownackiego pozwoliła Sampdorii wywieźć punkt z Rzymu. Meczu z Lazio (2:2) nie dokończył Bartosz Bereszyński (czerwona kartka).

W Anglii do bramki trafił Kamil Grosicki (2:2 w wyjazdowym spotkaniu Championship z Millwall). A do gry w Southampton wrócił Jan Bednarek. Nowy trener Ralph Hasenhuettl wystawił polskiego obrońcę w podstawowym składzie, jednak ciężko powiedzieć, czy Bednarek zostanie w niej na dłużej. Zebrał słabe noty, a jego zespół przegrał w Cardiff 0:1.

W Premier League doszło do zmiany lidera. Manchester City pierwszy raz w tym sezonie stracił w lidze więcej niż jednego gola, nie strzelił żadnego i w efekcie doznał pierwszej porażki (0:2 z Chelsea).

Liderem – dzięki zwycięstwu nad Bournemouth (4:0, hat trick Mohameda Salaha) – jest Liverpool. Drużyna Juergena Kloppa w następnej kolejce zmierzy się z Manchesterem United, przed sylwestrem – z Arsenalem, a na początku 2019 r. – z City. Nudy w te święta nie będzie. ©?

Prawie dokładnie rok temu doszło do jednego z najdziwniejszych meczów w historii Bundesligi. Borussia już po 25 minutach prowadziła u siebie z Schalke 4:0, ale w drugiej połowie doznała zaćmienia. W pół godziny straciła cztery gole i zwycięstwo. Decydująca bramka padła w doliczonym czasie.

W sobotę aż takich emocji nie było, ale kontrowersji w Gelsenkirchen nie brakowało. Wzbudził je szczególnie rzut karny dla gospodarzy. Po obejrzeniu powtórki sędzia uznał, że Marco Reus faulował Amine Harita. Daniel Caligiuri jedenastki nie zmarnował, wyrównał, a na boisku zrobiło się nerwowo, goście nie potrafili się pogodzić z decyzją arbitra. Rzucili się jednak do ataku i niespełna kwadrans później odzyskali prowadzenie po efektownej akcji wykończonej przez Jadona Sancho.

Piłka nożna
Euro 2024. Jak Luciano Spalletti odbudowuje reprezentację Włoch
Piłka nożna
Nowy termin sprzedaży biletów na mecze Polski na Euro 2024. Jest komunikat PZPN
Gruzja
Rząd zdecydował o odznaczeniu piłkarzy za awans na Euro 2024
Piłka nożna
Polska na Euro 2024. Jak kupić bilety na jej mecze? Uwaga na jeden warunek
Piłka nożna
Euro 2024. Ile dostaną Polacy za awans? Zarobi nawet Fernando Santos