Bask chyba nie spodziewał się, że zmiana kurtki, do jakiej został zmuszony przez sędziego technicznego podczas meczu Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt (była w takim samym kolorze jak stroje rywali), będzie symbolicznym obrazkiem jego końca w Londynie. Arsenal przegrał u siebie 1:2, kilkanaście godzin później Unai Emery usłyszał, że nie jest już potrzebny.
To kolejny klub po Paris Saint-Germain, który podziękował mu za pracę. Jeśli wierzyć przeciekom z szatni, decyzja władz Arsenalu nie wywołała u zawodników smutku. Wręcz przeciwnie – spotkała się z entuzjazmem, choć kilka miesięcy wcześniej wspólnie świętowali awans do finału Ligi Europy.
Według angielskich gazet piłkarze mieli dość taktyki Emery'ego, nie podobały im się także jego wybory personalne. Naśmiewali się z jego akcentu i słabej znajomości języka. Bask zrezygnował z tłumacza, co prowadziło do nieporozumień. Gwiazdorzy zespołu Pierre-Emerick Aubameyang i Alexandre Lacazette zagrozili, że nie przedłużą kontraktów, jeśli Emery pozostanie na stanowisku.
Czarę goryczy przelała porażka z Eintrachtem. Była już siódmym meczem bez zwycięstwa. Tak złej serii Kanonierzy nie mieli podczas całej, ponad 20-letniej kadencji Arsene'a Wengera. Emery przekonał się po raz kolejny, że to, co sprawdzało się w Sevilli i dawało sukcesy, niekoniecznie musi przynieść efekty w innym miejscu.
Wyznaczony na szkoleniowca tymczasowego Fredrik Ljungberg zna klub od podszewki, grał w nim przez dziewięć lat, wywalczył dwa tytuły mistrzowskie i trzy Puchary Anglii, ale jego trenerskie doświadczenie ogranicza się do prowadzenia drużyn juniorskich i młodzieżowych. Debiut miał nieudany – Arsenal zremisował 2:2 z przedostatnim w tabeli Norwich.
Aubameyang, który zdobył w tym meczu dwie bramki, twierdzi jednak, że przyjście Ljungberga miało pozytywny wpływ na drużynę. – Wszyscy podchodzą do niego z szacunkiem. Był częścią Niezwyciężonych (zespołu, który w sezonie 2003/2004 sięgnął po mistrzostwo, nie ponosząc porażki – red.) – podkreśla najlepszy strzelec Arsenalu.
Poszukiwania następcy Emery'ego trwają. Kandydatem numer jeden jest podobno Brendan Rodgers. Ale jego zatrudnienie wiązałoby się ze sporymi kosztami. Trzeba by zapłacić Leicester 14 mln funtów. W dodatku sam zainteresowany nie myśli o zmianie pracodawcy. – Przypuszczam, że Arsenal obserwuje przynajmniej 10 innych osób. A ja jestem w Leicester szczęśliwy – ucina spekulacje Rodgers.
Na liście życzeń są m.in. zwolniony z Tottenhamu Mauricio Pochettino, Carlo Ancelotti, który wkrótce może się pożegnać z posadą w Napoli, czy Mikel Arteta, obecnie asystent Pepa Guardioli w Manchesterze City. Jest też Massimiliano Allegri – w oczekiwaniu na oferty z Premier League uczący się angielskiego.
Działać trzeba szybko, czasu na eksperymenty nie ma, w najbliższym miesiącu Arsenal zmierzy się w derbach z West Hamem, a później z Manchesterem City, Chelsea i Manchesterem United.