– To nagroda za wygranie grupy w kwalifikacjach – żartował trener Niemców Joachim Loew, choć do śmiechu mu raczej nie było. Rozstawienie nic nie pomogło, nowe zasady podziału koszyków (na podstawie wyników z eliminacji, a nie rankingów) sprawiły, że drużyna Loewa będzie musiała się mierzyć z aktualnymi mistrzami świata i Europy.
Jakby tego było mało, do grupy F trafić może rewelacja ostatniego Euro – Islandczycy, jeśli wygrają marcowe baraże. Trzy lata temu dotarli aż do ćwierćfinału, pokonując po drodze Anglików. Turniej zaczęli od meczu z Portugalią. Teraz może dojść do powtórki, bo właśnie obrońcy trofeum byliby pierwszym rywalem Islandii. Na francuskich boiskach skończyło się remisem 1:1.
– To silna grupa: ze zwycięzcami trzech ostatnich wielkich imprez. Ale nasze aspiracje wciąż są duże, chcemy ponownie wygrać mistrzostwa – zapowiada trener Portugalczyków Fernando Santos.
Didier Deschamps wyniki losowania przyjął ze spokojem, jak na selekcjonera mistrzów świata przystało. – Po prostu musimy to zaakceptować – stwierdził. Francuzi zaczną Euro w jaskini lwa: od meczu z Niemcami w Monachium (16 czerwca).
– Będziemy mieć niewielką przewagę, ale faworytem jest Francja – przyznaje Loew. – Dla naszej młodej drużyny spotkania z mistrzami świata i Europy oraz prawdopodobnie najlepszym zespołem z baraży będą wyzwaniem, ale i dużą motywacją. Oczekiwania są ogromne, ale kibice będą szczęśliwi. Czeka ich w Niemczech prawdziwy piłkarski festiwal.