PSG to finalista z ubiegłego sezonu, ale Manchesteru boi się jak diabeł święconej wody. Przed rokiem pokonał go wprawdzie 2:0 w Anglii, ale w rewanżu w Paryżu przegrał 1:3, tracąc w doliczonym czasie gola z rzutu karnego i szansę na ćwierćfinał.
W październiku mistrz Francji poniósł kolejną porażkę, a bohaterem United został ponownie Marcus Rashford. Teraz oczy wszystkich kibiców zwrócone będą na Cavaniego. Wypchnięty z PSG Urugwajczyk pokazał w weekend, że w Paryżu skreślono go za wcześnie. Mimo 33 lat wciąż zna się na swoim fachu. Wstał z ławki, zdobył dwie bramki, dołożył asystę i dał Manchesterowi zwycięstwo nad Southampton. Choć nie zna angielskiego, z kolegami rozumie się bez słów. – To będzie dla niego szczególny wieczór, był najlepszym strzelcem PSG. Nie trzeba go motywować – przekonuje trener United Ole Gunnar Solskjaer.
Cavani ma rachunki do wyrównania, bo prowadzący PSG Thomas Tuchel bardziej cenił umiejętności Neymara i Kyliana Mbappe. W środę napastnik z Urugwaju może upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: przyczynić się do awansu Manchesteru i być może zamknąć byłej drużynie drogę do fazy pucharowej.
Paryżanie muszą uniknąć porażki, bo ta mocno skomplikuje im sprawę przed finałową kolejką. Dziś mają tyle samo punktów co RB Lipsk, tracą trzy do United.
PSG nie wygrało dwóch ostatnich meczów ligowych, w obydwu nie potrafiło utrzymać prowadzenia. – Zwykle bronię swoich zawodników, ale po przerwie brakowało nam wszystkiego. Dyscypliny, zaangażowania i woli walki – denerwował się Tuchel po spotkaniu z Bordeaux (2:2).