Bayern to jedna z siedmiu drużyn, które w fazie grupowej nie poniosły jeszcze porażki (w tym gronie są też Barcelona, Napoli, Ajax, Porto, Schalke i Lyon), ale na razie trudno zachwycać się grą mistrzów Niemiec i upatrywać w nich kandydatów do zdobycia pucharu.
U Williama Hilla za każdego funta postawionego na triumf Bawarczyków można zarobić aż 10 – tyle co za sukces Paris Saint-Germain. Wyżej stoją akcje Manchesteru City (4 funty) oraz Barcelony (6) i Juventusu (6,5).
Nic dziwnego, skoro w Monachium piłkarze nie chcą słuchać trenera, a powątpiewać w niego zaczynają również szefowie klubu. Niko Kovac może być pewny pracy tylko do wtorkowego meczu z Benficą. Bayernowi do awansu wystarczy remis, ale wszyscy oczekują efektownego zwycięstwa. Jeśli mistrzowie Niemiec zaliczą wpadkę, chyba nic już Kovaca nie uratuje.
W mediach ruszyła lawina spekulacji, kto mógłby odnowić zespół. Zaskoczenia nie ma. Dominują nazwiska łączone ostatnio z każdym zwalniającym się stanowiskiem w wielkim klubie: Zinedine Zidane, Antonio Conte, Arsene Wenger. Do tego kilku byłych zawodników z Mehmetem Schollem i Miroslavem Klose na czele oraz były trener RB Lipsk Ralph Hasenhuettl.
Takich problemów nie znają w Turynie. Pozycja Massimiliano Allegriego jest mocna, podobnie jak wiara, że ten sezon będzie należał do Juventusu. Nie tylko we Włoszech, gdzie Stara Dama wygrała 12 z 13 meczów i ma już osiem punktów przewagi nad drugim Napoli.