Reprezentacja zakończyła rok z zaledwie jedną porażką w dziewięciu rozegranych spotkaniach. Zawodnicy Adama Nawałki przegrali tylko z mistrzami świata – Niemcami – w meczu we Frankfurcie. Strzelili 29 goli – co daje średnią trzech bramek na mecz. Statystyki nie tylko są imponujące, ale też sprawiają, że kibice czekają na Euro 2016 z wypiekami na twarzy, a wiara, że tym razem nasza drużyna nie ograniczy się do samego udziału w turnieju, tylko powalczy o coś więcej, jest wielka.
Przed Euro 2012 pisano, że na mistrzostwa wysyłamy najlepszy zespół, jaki mieliśmy w XXI wieku. Niestety, okazało się, że dobrzy piłkarze to połowa sukcesu. Franciszek Smuda nie był odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Przez całą jego kadencję dało się słyszeć błagalne modły – by „trójka z Dortmundu" zaczęła grać w kadrze równie dobrze jak w klubie. Misja zakończyła się fiaskiem – doszły błędy w przygotowaniu fizycznym, efektem było, że podczas turnieju reprezentanci wyglądali po godzinie gry, jakby odcięto im prąd.
Największym osiągnięciem Nawałki jest doprowadzenie do wynalezienia na nowo dla reprezentacji Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium strzelił w kadrze w tym roku 11 goli – a wystąpił w siedmiu meczach (średnia 1,5). Oczywiście Lewandowski osiągnął życiową formę, a jesień w jego wykonaniu zachwyciła wszystkich kibiców i ekspertów w Europie. Uważany jest w tej chwili za najlepszego napastnika na Starym Kontynencie, a powtarzane informacje o zainteresowaniu Realu czy Manchesteru United nie są wyssanymi z palca plotkami.
Co jednak z tego, skoro ani Smuda, ani jego następca Waldemar Fornalik nie potrafili sprawić, by Lewandowski siał postrach także wtedy, gdy wkłada biało-czerwoną koszulkę z godłem. Napastnik Bayernu zadebiutował w reprezentacji w 2008 roku u Leo Beenhakkera. Do tej pory najwięcej goli w kadrze zdobył w 2010 roku, gdy zaliczył sześć trafień w 13 meczach. U Nawałki został kapitanem, a dodatkowa odpowiedzialność podziałała na niego znakomicie, drużyna została zbudowana wokół niego, a selekcjoner przyznawał, że wraz ze sztabem bardzo uważnie analizował mecze Bayernu, by zorientować się, w jakich sytuacjach Lewandowski lubi dostać podanie, kiedy jest najskuteczniejszy. Smuda i Fornalik ograniczali się do tłumaczenia, że Lewandowski nigdy nie będzie równie skuteczny w reprezentacji, jak w klubie, ponieważ w kadrze otaczają go gorsi partnerzy, Nawałka postanowił znaleźć rozwiązanie.
Cieszy, że ta drużyna robi postępy. Progres to zresztą jedno z ulubionych słów Nawałki. Selekcjoner po każdym meczu dziękuje piłkarzom, ale zawsze dodaje, że mają rezerwy i może być lepiej. W tym roku oprócz eksplozji Lewandowskiego obserwowaliśmy, jak zespół Nawałki uczył się czegoś więcej niż tylko przeszkadzania i wyprowadzania kontrataków.