Kibice z Łazienkowskiej z przytupem uczcili zbliżające się obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Był Mazurek Dąbrowskiego i okolicznościowa oprawa, przypominająca o prawidłowym śpiewaniu pierwszych słów hymnu („kiedy my żyjemy" zamiast „póki"). Na murawę z piłkarzami wyszedł sobowtór marszałka Józefa Piłsudskiego, a na trybunach odpalono race w kolorach białym i czerwonym.
Przez ok. 20 min nie było widać nic poza unoszącym się dymem. Piłkarze Górnika zeszli do szatni, gospodarze udali się na pobliskie boisko treningowe. I czasu tam nie zmarnowali. Już do przerwy prowadzili 3:0. Carlitos strzelił pod brzuchem nieporadnie interweniującego Tomasza Loski, Michał Kucharczyk wykorzystał rzut karny podyktowany po wideoweryfikacji, na 3:0 podwyższył Dominik Nagy i – jak powiedział później Kucharczyk – było po meczu.
– W drugiej połowie wyciągnęliśmy wnioski ze spotkania z Wisłą Kraków, nie chcieliśmy atakować za wszelką cenę, zabezpieczyliśmy tyły i myślę, że ta konsekwencja przyniosła nam zwycięstwo – przyznaje Kucharczyk.
We wspomnianym meczu z Wisłą, przed dwoma tygodniami, Legia prowadziła do przerwy 2:0, ale po zmianie stron w pięć minut straciła trzy gole. W końcówce punkt uratował Carlitos. W sobotę Hiszpan postawił pieczęć pod wygraną, ale bardziej niż trzy punkty musi cieszyć styl, w jakim zostały wywalczone.
– Jestem dumny ze swojego zespołu. Zagraliśmy bezbłędnie. Taką Legię chciałbym oglądać zawsze. To wzór, do którego zamierzam dążyć. Liga jest wyrównana, ale nasz cel to pozycja lidera – przekonuje Ricardo Sa Pinto.