13 października podczas zgrupowania reprezentacji Portugalii Ronaldo dowiedział się, że jest zakażony koronawirusem. Nie miał żadnych objawów, kilka dni wcześniej zagrał 90 minut z Francją, dlatego nie krył zaskoczenia, że przeprowadzony przed kolejnym meczem Ligi Narodów ze Szwecją test dał wynik pozytywny.
Zdziwiony był także selekcjoner mistrzów Europy Fernando Santos, bo kadrowicze nie mieli kontaktu z osobami z zewnątrz, a Covid-19 stwierdzono tylko u Ronaldo. Pojawiły się teorie spiskowe, że ktoś chce wyeliminować gwiazdora z gry, a jego siostra ogłosiła w internecie, że koronawirus to „największe oszustwo, jakie widziała". Swojego brata nazwała „wysłannikiem Boga, który ma obudzić świat".
Ronaldo powinien pozostać w Lizbonie, ale specjalnym samolotem karetką wrócił do Włoch, gdzie obowiązuje krótsza kwarantanna (dziesięć dni, w Portugalii – 14). Miał nadzieję, że to pozwoli mu na grę przeciw Barcelonie (odpowiedź czy tak się stanie, da ostatni test przeprowadzany przed meczem).
Jak prestiżowe jest dla niego spotkanie z Messim, tłumaczyć nie trzeba. Tym bardziej że bilans ich pojedynków jest korzystniejszy dla Argentyńczyka (16 zwycięstw, Ronaldo – dziesięć). W LM ostatni raz zmierzyli się w 2011 roku, gdy Barcelona wyeliminowała w półfinale Real.
Trwa śledztwo, czy Ronaldo nie naruszył przepisów. Włoski minister sportu Vincenzo Spadafora uważa, że nie otrzymał on zgody ministerstwa zdrowia na podróż. – Wirus nauczył nas, że nie możemy robić wyjątków.