Prezent dla Chin

W 2021 roku wystartuje nowa impreza, 24-zespołowe klubowe mistrzostwa świata. Będą się odbywały w cyklu czteroletnim.

Aktualizacja: 24.10.2019 20:49 Publikacja: 24.10.2019 19:04

Prezent dla Chin

Foto: AFP

Gdy ze świata zachodniego płyną kolejne wyrazy poparcia dla buntującego się Hongkongu i Sinciangu, gdzie chińskie władze urządzają obozy pracy dla muzułmanów, Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) i kluby w swojej niepohamowanej chciwości dobiły targu z Chinami. Państwo Środka zorganizuje w 2021 roku klubowe mistrzostwa świata.

Po raz pierwszy odbędą się one w nowej formule. Zostaną powiększone – w chińskiej edycji wezmą udział 24 kluby z (potencjalnie) sześciu konfederacji, czyli z sześciu kontynentów. Taką decyzję jednomyślnie podjęła obradująca w Szanghaju Rada FIFA – nowe ciało, które powołano do życia, gdy Komitet Wykonawczy FIFA został skompromitowany, a jego członkom udowodniono przyjmowanie łapówek w zmian za przyznanie Katarowi i Rosji mistrzostw świata.

Zarobić na klubach

Rosyjski mundial odbył się jednak, bez przeszkód, a przygotowania do katarskiego wchodzą na ostatnią prostą. W minionym miesiącu podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Dausze można było w praktyce przetestować system klimatyzowanych stadionów. Chociaż udowodniono, że Katar korumpował członków Komitetu Wykonawczego FIFA, nikt się tym nie przejął i trwają kombinacje, co zrobić, żeby piłkarze i kibice za trzy lata byli w stanie wytrzymać upały. Samo przesunięcie mundialu na przełom listopada i grudnia to za mało.

To w Katarze, a konkretnie na trzech stadionach w Dausze, odbędą się też tegoroczne klubowe mistrzostwa świata. Jeszcze według starych zasad – po jednym klubie z każdej konfederacji i zespół wystawiony przez gospodarzy, mistrz ligi katarskiej z poprzedniego sezonu Al-Sadd. Każdy kontynent reprezentuje klub, który wygrał rozgrywki wzorowane na naszej Lidze Mistrzów. Europa w tym roku wysyła więc Liverpool.

Zarabianie na klubach to od lat niespełnione marzenie FIFA. Kurą znoszącą dla niej złote jaja jest oczywiście mundial. Zeszłoroczny kosztował 11,8 mld dolarów – mowa o budowie lub modernizacji stadionów, dróg, lotnisk i bazy hotelowej. Prawie 70 proc. tych pieniędzy pochodziło od Kremla, reszta od prywatnych inwestorów i rosyjskich oligarchów.

W sprawozdaniu finansowym FIFA wykazała, że jej przychód z mundialu wyniósł 5,35 mld dolarów. Dlaczego jednak ograniczać się do jednego mundialu, a zyski z klubowych rozgrywek zostawiać wyłącznie kontynentalnym konfederacjom – tak musiał kombinować Gianni Infantino, boss światowego futbolu.

Kanada nie, Chiny tak

To, że klubowe mistrzostwa świata się rozrosną, było pewne już od jakiegoś czasu. Przynajmniej od listopada zeszłego roku. To wówczas, na podstawie dokumentów uzyskanych przez Football Leaks, niemiecka gazeta „Sueddeutsche Zeitung" napisała, że Infantino jest o krok od sprzedania tajemniczemu konsorcjum (w dużej mierze kapitał saudyjski) kompletu praw do dwóch nowych turniejów – czegoś na wzór Ligi Narodów oraz właśnie powiększonych klubowych mistrzostw świata.

Konsorcjum w zamian za 25 mld dolarów miało dostać prawa telewizyjne, internetowe, reklamowe, transmisje naziemne i satelitarne, a w szkicu umowy zastrzeżono również, że posiadać będzie wyłączne prawa do transmisji w „technologiach oraz formatach, które w najbliższych latach zostaną rozwinięte".

Do podpisania umowy jeszcze nie doszło, ale powiększone klubowe mistrzostwa świata stały się już faktem. Pierwsza edycja odbędzie się między 17 czerwca a 4 lipca 2021 roku. To znaczy, że zawodnicy czołowych europejskich klubów następne wakacje bez wielkiego turnieju będą mieć w 2023 roku. W nowych klubowych MŚ weźmie udział osiem zespołów z Europy (czterech zwycięzców LM i czterech Ligi Europy; jeśli jakiś klub wygra więcej niż raz, to do klubowych MŚ zakwalifikowany zostanie finalista). Do tego sześć z Ameryki Południowej, po trzy z Azji, Afryki i strefy CONCACAF, a o ostatnie wolne miejsce w barażu zagra przedstawiciel Oceanii z przedstawicielem gospodarzy. Kluby zagrają w ośmiu trzyzespołowych grupach. Zwycięzcy każdej przejdą do ćwierćfinałów.

Napakowany do granic możliwości kalendarz to jedno, ale najwięcej kontrowersji wzbudza fakt przyznania pierwszej edycji krajowi notorycznie naruszającemu prawa człowieka – Chinom. Po skandalach z przyznaniem mundiali Rosji i Katarowi, w ramach oczyszczania wizerunku, FIFA pod wodzą Infantino powołała specjalną komisję, która ma sprawdzać, czy państwa ubiegające się o organizację turniejów przestrzegają ogólnie przyjętych zasad międzynarodowych.

Komisja ta, analizując zgłoszenie USA i Kanady (mundial 2026), wytknęła, że oba kraje nie obiecały poprawy w kwestii przestrzegania praw człowieka. Jak widać, przy chińskiej kandydaturze niespecjalnie to przeszkadzało.

Gdy ze świata zachodniego płyną kolejne wyrazy poparcia dla buntującego się Hongkongu i Sinciangu, gdzie chińskie władze urządzają obozy pracy dla muzułmanów, Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) i kluby w swojej niepohamowanej chciwości dobiły targu z Chinami. Państwo Środka zorganizuje w 2021 roku klubowe mistrzostwa świata.

Po raz pierwszy odbędą się one w nowej formule. Zostaną powiększone – w chińskiej edycji wezmą udział 24 kluby z (potencjalnie) sześciu konfederacji, czyli z sześciu kontynentów. Taką decyzję jednomyślnie podjęła obradująca w Szanghaju Rada FIFA – nowe ciało, które powołano do życia, gdy Komitet Wykonawczy FIFA został skompromitowany, a jego członkom udowodniono przyjmowanie łapówek w zmian za przyznanie Katarowi i Rosji mistrzostw świata.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne