Piłkarze homoseksualiści: smutna zabawa w chowanego

Rafał Lipski, autor książki „Pressing” o tym, że ukrywany homoseksualizm jest problemem futbolu.

Aktualizacja: 11.10.2017 09:36 Publikacja: 11.10.2017 00:01

Piłkarze homoseksualiści: smutna zabawa w chowanego

Foto: Rzeczpospolita

W związku z przypadającym dziś Międzynarodowym Dniem Coming Outu przypominamy wywiad, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w październiku 2016 roku.

Kiedy spodziewa się pan pierwszego coming outu w polskiej piłce?

Rafał Lipski: To intrygujący i ważny temat. Justin Fashanu, pierwszy i ostatni zawodowy piłkarz, który wyznał w trakcie kariery, że jest gejem, przypłacił to życiem. Nie lubię jednak odpowiadać na dwa pytania: który z polskich piłkarzy może być gejem oraz kiedy możemy się spodziewać pierwszego coming outu.

Dlaczego?

Zdecydowałem się napisać „Pressing” nie po to, by nakręcić spekulacje „kto i kiedy”. Chciałem pokazać, co w piłkarskim skansenie kulturowym dzieje się w temacie seksualności. Jedno jest łatwe do przewidzenia: polscy piłkarze wyjdą z szafy dopiero po pierwszym, spektakularnym coming oucie na Zachodzie. Przykłady z innych kręgów, choćby ze świata kultury, pokazują, że kolejnym jest łatwiej. W Polsce na pewno jest grupa piłkarzy, którzy czekają, aż ktoś ujawni się przed nimi. Wolą puścić przodem kogoś, kto weźmie część ciężaru na siebie.

Na Zachodzie byłoby łatwiej o coming out niż w Polsce?

Tak. W Szwajcarii w anonimowej ankiecie „Mannschaft Magazine” 87 proc. piłkarzy najważniejszych klubów powiedziało, że zaakceptowałoby piłkarza geja. W Niemczech wielu znanych graczy deklarowało ewentualne wsparcie takiemu koledze z drużyny. W Polsce tylko Tomasz Iwan, Radosław Majdan i Maciej Szczęsny zabrali głos. Wszyscy są już na piłkarskiej emeryturze.

Fashanu wyznał, że jest homoseksualistą na początku lat 90. Wziął na siebie krzyż.

Ale ten krzyż wrzucono mu na plecy. Coming out wykonały za niego media. Fashanu nie ukrywał swojej orientacji, jak większość homoseksualnych piłkarzy. To prasa zrobiła z tego sensację. Był jawnie obrażany, trenerzy nie dali mu wsparcia, wyleciał z klubu, odsunęli się przyjaciele z boiska. Przestał grać, wpadł w nałóg. Nie wytrzymał, powiesił się.

To powstrzymało kolejnych piłkarzy przed wyznaniem?

Tak. Przez kolejne 20 lat ujawniło się w Niemczech dwóch piłkarzy – Thomas Hitzlsperger i dużo wcześniej Marcus Urban, ale obaj po zakończeniu kariery. Robbie Rogers, który grał w Premier League, m.in. w Leeds, reprezentant USA, wyznał w wieku 25 lat, że jest gejem i zakończył karierę, bo nie wyobrażał sobie powrotu do szatni po takim wyznaniu.

Powiedział wtedy: „Dopiero teraz zacznę prawdziwe, otwarte życie”. Ale wrócił, gra w Los Angeles Galaxy. W Europie futbol dziś utożsamiany jest z męskością, a nie zawsze tak było. Kiedy piłka nożna raczkowała na Wyspach Brytyjskich, herosami byli gimnastycy. Piłkarze byli tymi w krótkich, śmiesznych portkach ganiającymi w błocie za skórzaną kulką. Dopiero gdy futbol wszedł do mainstreamu, zmienił się w sport dla twardzieli.

Nie dziwię się. Łatka słabeusza w futbolu przekreśla.

To ten śmieszny stereotyp o gejach. Że są słabi, zniewieściali. A przecież coming outu dokonali już bokserzy i rugbiści. Hitzlsperger, o którym rozmawialiśmy, był boiskowym twardzielem, słynął z najmocniejszego uderzenia w kadrze Niemiec.

Dlaczego rozmowa na temat homoseksualizmu odbywa się tylko w kontekście sensacji i plotek?

Bo nie ma kto wprowadzić jej z klasą do mainstreamu, by rzetelnie przeanalizować, co jest ze światem futbolu nie tak, że nie nadąża za zmianą świadomości społecznej. Niedawno odbyła się debata, w której znani dziennikarze piszący o piłce nożnej Michał Okoński, Michał Szadkowski i Stefan Szczepłek próbowali odpowiedzieć na pytanie, dlaczego futbol w Polsce umywa ręce od odpowiedzialności społecznej. Wyszło na to, że mało kto jest tym zainteresowany – kluby, działacze, piłkarze i większość dziennikarzy mają ważniejsze rzeczy do roboty. Na kogo może liczyć piłkarz gej, który pragnąłby skończyć z podwójnym życiem? Nie ma w polskiej piłce nikogo, kto stworzyłby bezpieczną atmosferę do pierwszego coming outu czy choćby do debaty o nim.

W Niemczech odwagi w ujawnianiu swojej orientacji piłkarzom gejom dodawali m.in. były kapitan reprezentacji Philipp Lahm czy były prezes Niemieckiego Związku Piłki Nożnej Theo Zwanziger...

To tak, jakby u nas tę odpowiedzialność wzięli na siebie Zbigniew Boniek i Jakub Błaszczykowski. Przeszliby do historii, gdyby dali do zrozumienia, że spuścizna Kazimierza Górskiego i Roberta Lewandowskiego nie legnie w gruzach, gdy polski futbol zdejmie maskę zakonu dla heteroseksualnych mężczyzn.

Co było w Niemczech momentem przełomowym?

Paradoksalnie był to głos kobiety, Tatiany Eggeling. To psycholog sportowa. Parę lat temu potwierdziła, że w Bundeslidze są geje, z którymi pracuje. Nie zdradzała ich tożsamości, ale potwierdziła, że ma wśród piłkarzy klientów, którzy szukają rady, jak radzić sobie ze swoim utajonym homoseksualizmem. Opowiedziała o tym i opisała to wiele razy. Wówczas wyszły na jaw mistyfikacje konieczne dla zachowania pozorów: udawane partnerki piłkarzy, sfingowane heteroseksualne epizody, pozorowane małżeństwa i całe abecadło podwójnego życia, które też starałem się oddać w książce. Ukazała się też biografia Marcusa Urbana, który grał m.in. w młodzieżówce NRD. Ronny Blaschke zatytułował ją „Zabawa w chowanego”. Piłkarz opisał tam dzień po dniu, jak to jest funkcjonować w świecie futbolu jako gej. Potem głos zabrali najwięksi niemieccy piłkarze.

Debata w Polsce kojarzy mi się tylko z ankietą serwisu „Weszło!”, w której pada pytanie: „gej w szatni – tak czy nie?”.

Czyli „aby było głośno”. W Niemczech też bywa z tym różnie. Stacja ARD rozesłała ankietę do klubów 1. i 2. Bundesligi, w której pytała, czy działacze wsparliby piłkarza geja. Z 36 klubów odpowiedziało 11. Większość wciąż woli milczeć. Ankiety wypadają lepiej wśród piłkarzy. Im zadano pytanie: „Czy koledze z drużyny, który wyznałby ci, że jest gejem, odradzałbyś coming out, czy zaoferowałbyś mu wsparcie?”, drugą opcję wybrało ponad połowa graczy. To samo pytanie zadano jakiś czas temu publicznie Maciejowi Szczęsnemu. Odpowiedział, że odradziłby.

Skąd bierze się ta niechęć klubów?

Działacze wolą unikać szumu, bo to mogłoby zakłócić biznes. W Polsce jest jeszcze aspekt nastawienia kibiców, którzy niechęć do geja wypisali sobie na sztandarach. Kiedyś się zdziwią, ile razy oklaskiwali i śpiewali na cześć homoseksualnych piłkarzy.

Krytyk filmowy Tomasz Raczek powiedział, że piłkarze, którzy nie ujawniają swojego homoseksualizmu, są tchórzami.

To spore uproszczenie, choć nie wiem, w jakim kontekście pan Raczek wypowiedział te słowa. Nie wiem, na ile zgłębiał temat piłki nożnej, czy się zastanawiał, ile pułapek może czekać na piłkarza, który się na to zdecyduje. Ceną dla piłkarza, który pierwszy wykona coming out, może być złamanie kariery. To tak, jakby panu Raczkowi odebrać kino. W tym wypadku to „tchórzostwo” piłkarzy wydaje się w pewnym stopniu usprawiedliwione.

Szatnia i wszechobecna „szydera” to dla piłkarza-geja kłopot?

Szydera” sama w sobie nie jest problemem. Tatiana Eggeling twierdziła nawet, że piłkarze, którzy są gejami, sami nakręcają i prowokują homofobiczne żarty, by odrzucić od siebie ewentualne podejrzenia. Bohater mojej książki też gra brutalnie i zgrywa maczo. Zresztą, jak już mówiliśmy, jedno drugiego nie wyklucza.

Wyobraża pan sobie, co działoby się, gdyby już któryś polski piłkarz ujawnił, że jest gejem?

Myślę, że w Polsce jest już nowa generacja piłkarzy – młodszych, bardziej empatycznych, którzy byliby w stanie zaakceptować geja w szatni. Daliby mu publiczne wsparcie, skontrowali niepotrzebny hejt. Problem w tym, że wystarczy dwóch–trzech niedojrzałych psychicznie chłopaków w zespole, którzy po takiej deklaracji zaczęliby opowiadać, że boją się wejść wspólnie pod prysznic etc. W sprawę musiałby się zaangażować trener, kierownik drużyny, chwilę potem zarząd klubu...

A może to heteroseksualni zawodnicy powinni zrobić pierwszy krok? Na piłkarzach spoczywa ogromna odpowiedzialność, mają wpływ na świadomość młodych ludzi. Warto im pokazać, że ludzie są różni. To w pewnym stopniu już się udaje. Piłkarze pokazują, że fajnie jest mieć przyjaciela o innym kolorze skóry, a tym samym, że rasizm jest czymś wrednym. Może czas pokazać, że jeśli dorośli faceci muszą ukrywać swoją tożsamość przez większą część swojego życia, to znaczy, że coś nie tak z ich otoczeniem?

W związku z przypadającym dziś Międzynarodowym Dniem Coming Outu przypominamy wywiad, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w październiku 2016 roku.

Kiedy spodziewa się pan pierwszego coming outu w polskiej piłce?

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne