90 minut na Ibrox Park zadecyduje jednak nie tylko o sytuacji finansowej Legii. Od wyniku tego meczu zależy sportowa ocena całego sezonu. Bez gry w Europie raczej nie uda się ugasić pożaru tlącego się niemal od dwóch lat przy Łazienkowskiej, a o awans może być bardzo trudno. Faworytami bukmacherów są gospodarze.
– Zarówno Parkhead Celticu, jak i Ibrox Rangersów, ale szczerze mówiąc, Ibrox nawet bardziej, mają w sobie coś magicznego. Ta magia polega na tym, że gospodarze dostają skrzydeł i potrafią pokonać znacznie silniejszego rywala. Piłkarze są dosłownie pchani przez kibiców do przodu – opowiada Maciej Żurawski, który w latach 2005–2008 był piłkarzem Celticu, na Ibrox wystąpił trzy razy, a w lutym 2006 r. to jego gol rozstrzygnął Old Firm Derby na korzyść Celticu na terenie rywala.
Jego słowa potwierdza inny napastnik The Bhoys Dariusz Dziekanowski, który koszulkę w zielono-białe pasy zakładał w latach 1989–1992. – Kibice na Ibrox wymuszają na Rangersach ofensywny styl gry. To nie jest publika, która pozwoliłaby swojemu zespołowi się cofnąć i czekać na rywala. Rangersi muszą na swoim boisku grać bardzo ofensywną piłkę – mówi Dziekanowski.
Obaj nasi rozmówcy zwracają uwagę, że kibicowanie w Polsce i na Wyspach jest inne. W ekstraklasie trybuny nie żyją meczem – tworzą własny spektakl, który toczy się w oderwaniu od tego, co dzieje się na murawie. Tymczasem na Wyspach, a w Glasgow w szczególności, trybuny grają razem z piłkarzami. – Kibice reagują na każde boiskowe wydarzenie – mówi Dziekanowski. – Na strzały, faule, dryblingi czy wślizgi, ale także na rzuty rożne czy nawet wyrzuty z autu. Szkoccy fani nie tolerują oszustów i symulantów. Gdy tylko widzą, że ktoś symuluje, to zaczynają go wyzywać i się z niego śmiać.
– To, co szczególnie zapamiętałem z Ibrox, to bliskość trybun. Na Parkhead było podobnie, ale to na stadionie Rangersów miało się wrażenie, że kibice dosłownie siedzą ci na głowie – potwierdza Żurawski i dodaje. – Atmosfera na Ibrox była niesamowicie wroga. Oczywiście przyjeżdżałem tam jako zawodnik największego rywala, na mecze, które były niemal wojną, ale jestem przekonany, że piłkarze Legii także poczują tę wrogość.