Piłkarski poker Messiego

Świat wstrzymał oddech: Leo Messi chce odejść z Barcelony. Kibice protestują pod klubem i żądają dymisji prezesa, rezygnują kolejni dyrektorzy.

Aktualizacja: 26.08.2020 20:10 Publikacja: 26.08.2020 18:31

33-letni dziś Leo Messi jest w klubie z Katalonii od 2001 roku

33-letni dziś Leo Messi jest w klubie z Katalonii od 2001 roku

Foto: AFP

O tym, że Messi może opuścić Camp Nou, mówiło się od dawna, ale ta groźba jeszcze nigdy nie była tak realna. Po straconym tytule w Hiszpanii, po klęsce w Lidze Mistrzów i rozmowie z nowym trenerem Ronaldem Koemanem argentyński gwiazdor powiedział: dość.

Zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem emocje tylko rosły. We wtorek wieczorem Messi wysłał do klubu faks, w którym poprosił o transfer. Powołał się na klauzulę pozwalającą mu na jednostronne wypowiedzenie umowy, obowiązującej do czerwca przyszłego roku.

Zapis głosi, że może to zrobić przed końcem sezonu, a że pandemia wywróciła do góry nogami futbolowy kalendarz, to Messi przekonuje, że decyzję może podjąć nawet do 31 sierpnia. Barca odpowiada jednak, że się spóźnił, termin minął 10 czerwca, a sprawę może rozwiązać tylko zapłata 700 mln euro.

Bartomeu trwa

Tyle wynosi klauzula wykupu Argentyńczyka, ale taką transakcję w czasach Finansowego Fair Play byłoby trudno przeprowadzić nawet Paris Saint-Germain i Manchesterowi City. UEFA pokazała co prawda swoją bezsilność w walce z prawnikami klubów sponsorowanych przez arabskich szejków, ale zbilansowanie kosztów w przypadku transferu Messiego byłoby nie lada wyzwaniem. Barcelona wie o tym doskonale.

Pod klubem zbierają się wściekli kibice, domagając się dymisji prezesa Josepa Marii Bartomeu, we wtorek późnym wieczorem zwołano nadzwyczajne posiedzenie zarządu, z pracy zrezygnowało kilku dyrektorów, ale wbrew pojawiającym się przeciekom, za ich przykładem nie poszedł Bartomeu. Chce dotrwać do końca kadencji i marcowych wyborów, ale być może nie będzie miał wyjścia, bo podobno szykowany jest już wniosek o wotum nieufności. To jedyna szansa na uniknięcie kolejnej kompromitacji i wypuszczenie z rąk klubowej legendy.

Porażka szachisty

Konflikt Messiego z Bartomeu narastał od kilku miesięcy. Argentyńczyk otwarcie krytykował nieudolną politykę transferową Barcy, a kiedy dyrektor Eric Abidal zarzucił zawodnikom przyłożenie ręki do zwolnienia Ernesto Valverde, nie wytrzymał i odpowiedział, że szefowie powinni zająć się swoją pracą i brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje, zamiast szukać winnych w szatni. Kryzys wizerunkowy pogłębiła afera dotycząca zatrudnienia przez Bartomeu firmy, która miała w internecie oczerniać przeciwników prezesa i niechętnych mu piłkarzy.

Abidal już pożegnał się z posadą, podobnie jak trener Quique Setien, który nie miał szans wyciągnąć zespołu z dołka, bo nie słuchali go sami zawodnicy. Zabrakło mu autorytetu, a przykład Zinedine'a Zidane'a w Realu obrazuje najlepiej, że ważniejsze niż doświadczenie bywa przywództwo i charyzma.

20 lat pracy szkoleniowej nie mogło zrobić wrażenia na gwiazdach Barcy, bo Setien prowadził w tym czasie Racing Santander, Las Palmas czy Betis. – Kilka dni temu pasłem krowy w swojej wsi, a teraz trenuję najlepszych zawodników. Nie marzyłem o tym w najśmielszych snach – przyznał kiedyś Setien. Entuzjasta szachów, który miał okazję stoczyć pojedynki z byłymi mistrzami świata Anatolijem Karpowem i Garrim Kasparowem, nim się zorientował, został ograny przez własnych podopiecznych.

Oni od początku nie ukrywali, że ich faworytem jest Xavi. To w nim widzieli swojego Zidane'a. Ale wychowanek La Masii, tworzący do spółki z Messim i Andresem Iniestą wielką Barcę, uznał, że na taki krok jest jeszcze za wcześnie. Wybór padł więc na Ronalda Koemana, który zaczął przywracać blask reprezentacji Holandii, a z Barceloną jako piłkarz zdobył Puchar Mistrzów, strzelając jedynego gola w finale w 1992 roku. Miał przewietrzyć szatnię, posprzątać bałagan i trzeba przyznać, że zabrał się do tego z rozmachem. Kilku graczy – na czele z Luisem Suarezem – poinformował, że nie widzi dla nich miejsca w składzie i mogą szukać nowych pracodawców. Kontrowersje wzbudziła forma – Koeman przekazał im to przez telefon.

Osaczony tygrys

Dla Messiego to było jak policzek, bo Suarez jest jednym z jego najbliższych przyjaciół, doskonale rozumieją się na boisku, kiedyś wraz z Neymarem stanowili najgroźniejsze ofensywne trio na świecie. Oliwy do ognia dolała rozmowa Argentyńczyka z Koemanem. – Twoje przywileje się skończyły. Musisz myśleć o drużynie – miał zakomunikować mu Holender. Tego już było za wiele.

„Kiedy osaczasz tygrysa, ten nie poddaje się, tylko walczy" – napisał Arturo Vidal, tak jak Suarez wystawiony na sprzedaż. Messiego wsparły byłe legendy klubu, m.in. Carles Puyol, a prezydent katalońskiego rządu Quim Torra stwierdził, że tu będzie zawsze jego drugi dom.

Messi urodził się w Rosario, gra dla reprezentacji Argentyny, ale to w Barcelonie spędził większość swojego życia. Do słynącej ze szlifowania futbolowych perełek La Masii trafił w 2001 roku, jako 14-latek z ogromnym talentem, ale i poważnymi problemami zdrowotnymi. Od dziecka zmagał się z niedoborem hormonu wzrostu, klub zgodził się pokryć koszty drogiego leczenia, a mały Messi odpłacał się świetną grą i przywiązaniem. Od 2004 roku rozegrał ponad 700 meczów i strzelił ponad 600 goli, prowadził Barcę do dziesięciu tytułów mistrzowskich i czterech zwycięstw w Champions League.

Guardiola czeka

Tworzyli perfekcyjny związek, jak wspomniany Puyol miał być jej wierny do końca kariery. Jak w każdym małżeństwie, zdarzały się ciche dni, ale takiego kryzysu jak teraz jeszcze nie przechodzili.

Trudno wyobrazić sobie Messiego zakładającego koszulkę innego klubu, ale ciekawość, jak poradziłby sobie w innym miejscu, w innej lidze bierze górę. Do Paryża zaprasza go Thomas Tuchel, perspektywa ponownego spotkania z Neymarem byłaby kusząca, ale dla Argentyńczyka ponoć bardziej atrakcyjna jest możliwość ponownej współpracy z Pepem Guardiolą.

Dziennikarz Marcelo Bechler, który jako pierwszy poinformował o transferze Neymara do PSG, twierdzi, że Messi nie bierze pod uwagę innego klubu niż Manchester City. Ale wicemistrzowie Anglii boją się znów podpaść UEFA i narazić się kolejny raz na wykluczenie z europejskich pucharów. 700 mln nie wchodzi w grę, Barcelona musiałaby obniżyć cenę. Pandemia koronawirusa mocno nadszarpnęła jej budżet, kilkaset milionów za transfer podreperowałoby finanse, pomogłoby przebudować zespół, ale może to tylko gra i za kilka dni usłyszymy, że rozwodu jednak nie będzie.

O tym, że Messi może opuścić Camp Nou, mówiło się od dawna, ale ta groźba jeszcze nigdy nie była tak realna. Po straconym tytule w Hiszpanii, po klęsce w Lidze Mistrzów i rozmowie z nowym trenerem Ronaldem Koemanem argentyński gwiazdor powiedział: dość.

Zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem emocje tylko rosły. We wtorek wieczorem Messi wysłał do klubu faks, w którym poprosił o transfer. Powołał się na klauzulę pozwalającą mu na jednostronne wypowiedzenie umowy, obowiązującej do czerwca przyszłego roku.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne