Desant z Francji i Niemiec

Półfinały bez drużyn z Anglii i Hiszpanii. We wtorek Paris Saint-Germain zagra z RB Lipsk, w środę Olympique Lyon zmierzy się z Bayernem.

Publikacja: 16.08.2020 19:56

Pep Guardiola ma nad czym myśleć. Już czwarty raz nie awansował z Manchesterem City do półfinału

Pep Guardiola ma nad czym myśleć. Już czwarty raz nie awansował z Manchesterem City do półfinału

Foto: AFP

Liga Mistrzów kisi się we własnym sosie? Nie w tym roku. W Lizbonie dzieją się rzeczy, o których ekspertom i bukmacherom się nie śniło. No bo jak opisać to, co Bayern zrobił z Barceloną, jak wytłumaczyć fakt, że imponujący skutecznością przez większość rozgrywek Manchester City nie potrafił złamać obrony Olympique Lyon?

To wyjątkowy sezon, więc i rozstrzygnięcia są inne niż zwykle. Nie ma już żadnego zespołu, który przed rokiem grał w ćwierćfinale, a białą flagę w starciu z Francuzami i Niemcami wywiesili uznawani za wzór Anglicy i Hiszpanie, dostarczający swoich przedstawicieli do najlepszej czwórki w ilościach hurtowych.

By znaleźć ostatni przypadek, kiedy nie mieli na tym etapie ani jednej drużyny, trzeba się cofnąć o prawie ćwierć wieku – do czasów, gdy z grupy Champions League potrafił wyjść mistrz Polski. Legia przyłożyła wówczas rękę do odpadnięcia Blackburn Rovers, ale w ćwierćfinale przegrała z Panathinaikosem Ateny. W 1996 roku w najlepszej czwórce były jeszcze Nantes, Ajax i Juventus.

Odkąd w roku 1992 powstała Liga Mistrzów, nie było sytuacji, by w półfinale zabrakło zespołów z Anglii, Włoch i Hiszpanii. Od tego czasu swoje wewnętrzne finały mieli i Włosi, i Anglicy, a przede wszystkim Hiszpanie (aż trzy takie przypadki). Mieli też w 2013 roku Niemcy, gdy Bayern pokonał na Wembley Borussię Dortmund. Teraz powtórka jest możliwa, podobnie jak pierwszy w historii finał francuski, ale rozum każe raczej stawiać na Paris Saint-Germain i Bayern.

Zmierzch bogów

Idzie nowe. Po raz pierwszy od 2005 roku w półfinałach zabraknie Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Nie będzie też żadnego z trenerów, którzy w ostatniej dekadzie odcisnęli piętno na futbolu: ani Juergena Kloppa i Jose Mourinho, ani Diego Simeone, Zinedine'a Zidane'a i Pepa Guardioli. Ludzi rozpalających wyobraźnię kibiców, wyznaczających trendy.

Ograli ich 33-letni Julian Nagelsmann i pracujący w Paryżu pod ogromną presją Thomas Tuchel, a także Rudi Garcia, którego CV jest ubogie w trofea, i Hansi Flick, który miał być w Monachium jedynie opcją tymczasową, a już na starcie może powtórzyć osiągnięcie jednej z klubowych legend Juppa Heynckesa i zgarnąć potrójną koronę.

Z tego kwartetu tylko Tuchel prowadzi drużynę dłużej niż rok. Nagelsmann zamienił Hoffenheim na Lipsk, mimo że kusił go Real, a Garcia i Flick przejęli stery w Olympique i Bayernie już w trakcie sezonu. Nikt nie oczekiwał od nich cudów, mieli posprzątać bałagan, a dziś stoją być może przed największą szansą w karierze.

Flick stworzył maszynę do wygrywania, która w tym roku nie strzeliła gola tylko Lipskowi w Bundeslidze. Było to równocześnie jedyne spotkanie niezakończone zwycięstwem Bayernu. Po tym, jak Bawarczycy ośmieszyli w piątek Barcelonę, trudno nie uważać ich za faworytów. Osiem bramek w fazie pucharowej to nowy rekord, Katalonia takiego lania nie pamięta.

„To wygrana stulecia" – napisał „Bild", a wybrany na zawodnika meczu Thomas Mueller stwierdził, że czuje się nawet lepiej niż po półfinale mundialu 2014, w którym razem z kolegami z reprezentacji Niemiec rozbił 7:1 Brazylię. – Wtedy nie dominowaliśmy tak bardzo. Teraz od samego początku chcieliśmy przejąć kontrolę – podkreślał bohater Bayernu.

Mueller nie szczędził też pochwał Robertowi Lewandowskiemu. – Serce mi rośnie, kiedy widzę, że nie szuka bramki za wszelką cenę, tylko decyduje się podać mi piłkę – opowiadał strzelec dwóch goli.

Lewandowski zdobył jedną trzecią ze 155 bramek Bayernu w tym sezonie, a koleżeńska postawa zasługuje na słowa uznania. Ale w meczu, w którym nawet Philippe Coutinho, wchodząc z ławki, notuje dwa trafienia, należy wymagać od niego więcej. Zwłaszcza jeśli chce być stawiany w tym samym rzędzie co Messi oraz Ronaldo i wygrywać plebiscyty.

Gole niechcianego w Katalonii Coutinho były gwoździem do trumny Barcy i przyspieszą rewolucję na Camp Nou, jednak i bez nich Bayern byłby w półfinale. Natomiast PSG, Lipsk i Lyon zawdzięczają awans świetnym zmianom.

Grecka tragedia

O zwycięstwie PSG nad Atalantą (2:1) przesądził duet Kylian Mbappe – Eric Choupo-Moting, Lipskowi wygraną z Atletico (2:1) zapewnił 21-letni Amerykanin Tyler Adams, a Lyon do półfinału wprowadził Moussa Dembele (3:1 z City). „Wszedł na ostatni kwadrans i zatopił Manchester" – podsumowała francuska gazeta „L'Equipe" krótki, ale efektywny występ napastnika, który doprowadził Guardiolę do furii. Hiszpan znów przed kluczowym meczem zmienił taktykę i ponownie przekombinował. Zamiast skupić się na mocnych stronach, szukał słabych punktów i pragnął je zniwelować. Porzucił ofensywny futbol, wystawiając trzech środkowych obrońców i wahadłowych. Chciał zaskoczyć przeciwników, a zaskoczył własnych piłkarzy i po raz czwarty z rzędu nie przebrnął ćwierćfinału.

– Schrzanił robotę, odebrał swoim zawodnikom radość i swobodę, popełnił samobójstwo – słychać głosy z Anglii. „Skłonność do komplikowania wszystkiego w europejskich pucharach ma już elementy greckiej tragedii" – zauważa „Independent". Arabscy właściciele City nie tracą podobno wiary w Guardiolę, ale druga taka szansa na triumf w Champions League prędko może się nie zdarzyć.

Liga Mistrzów kisi się we własnym sosie? Nie w tym roku. W Lizbonie dzieją się rzeczy, o których ekspertom i bukmacherom się nie śniło. No bo jak opisać to, co Bayern zrobił z Barceloną, jak wytłumaczyć fakt, że imponujący skutecznością przez większość rozgrywek Manchester City nie potrafił złamać obrony Olympique Lyon?

To wyjątkowy sezon, więc i rozstrzygnięcia są inne niż zwykle. Nie ma już żadnego zespołu, który przed rokiem grał w ćwierćfinale, a białą flagę w starciu z Francuzami i Niemcami wywiesili uznawani za wzór Anglicy i Hiszpanie, dostarczający swoich przedstawicieli do najlepszej czwórki w ilościach hurtowych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani
Piłka nożna
Manchester City kupił "najbardziej ekscytującego 14-letniego piłkarza na świecie"
Piłka nożna
Bilety na Euro 2024. Czy są imienne? Co z wysyłką i zwrotem? Jakie ceny dla dzieci?