Wszystkie mecze pierwszej kolejki poprzedzi minuta ciszy. Kibice i piłkarze uczczą pamięć ofiar katastrofy w Genui. Wiaduktem, którego fragment runął we wtorek z dużej wysokości, podróżowało codziennie wielu zawodników Sampdorii i Genoi.
Obrońca reprezentacji Włoch Domenico Criscito przejeżdżał tamtędy dziesięć minut przed wypadkiem. Tę drogę pokonywał też codziennie jego nowy kolega z Genoi Krzysztof Piątek.
Polski napastnik wejście do klubu ma wspaniałe. W sześciu meczach sparingowych strzelił 13 bramek. Kolejne cztery dołożył w pierwszym oficjalnym spotkaniu – z Lecce (4:0) w Pucharze Włoch. Zdobył je w zaledwie 37 minut. Takiego debiutu nie miał żaden inny gracz Genoi. „To snajper, jakiego jeszcze tu nie widziano" – pisze „Gazzetta dello Sport".
Włoskie media już mówią o „polskim huraganie", a kwotę, jaką klub zapłacił Cracovii (4 mln euro), nazywają okazją. Twierdzą, że Piątek może strzelić w Serie A więcej goli niż Zbigniew Boniek, i przytaczają słowa Michała Probierza, który przekonuje, że 23-letni napastnik profesjonalizmem nie ustępuje Robertowi Lewandowskiemu.
Lewandowski to wyrzut sumienia działaczy z Genui. Dyrektor sportowy do dziś trzyma w mejlu umowę dla kapitana reprezentacji Polski. Włosi nie byli w stanie sprostać finansowym żądaniom Lecha i Lewandowski trafił do Borussii Dortmund. Wnioski z błędów wyciągnięto i Piątek, który niedawno zwiedzał stadiony w Niecieczy i Płocku, już w niedzielę będzie miał szansę zagrać z Milanem na legendarnym San Siro.