Cała Europa czeka na piątkowe starcie Bayernu z Barceloną, ale przystawka wcale nie musi się okazać mniej smaczna niż danie główne.
Lipsk stracił wprawdzie swoją największą gwiazdę i najlepszego strzelca Timo Wernera (transfer do Chelsea), ale Atletico też ma swoje problemy. Tuż przed wylotem do Portugalii okazało się, że dwóch piłkarzy ma koronawirusa.
To chorwacki obrońca Sime Vrsaljko i argentyński napastnik Angel Correa. Pierwszy przez większość sezonu leczył kontuzję kolana, drugi zagrał jednak w 44 meczach i zdobył siedem bramek. Obaj zostali odizolowani od zespołu i wysłani na kwarantannę, kolegów będą dopingować przed telewizorem.
Wykonano dodatkową serię testów, nikt więcej zarażony nie został, ale Atletico przybyło do Lizbony dzień później, niż planowało. Diego Simeone i jego żołnierze nie z takimi kłopotami dawali sobie jednak radę.
Argentyńczyk przez ostatnią dekadę przywrócił klubowi blask, sprawił, że Atletico stało się przeciwnikiem, którego woleli uniknąć potentaci. Styl nie wszystkim przypadł do gustu, ale przynosił efekty. Drużyna dwukrotnie grała w finale Champions League, a w marcu po dogrywce wyeliminowała broniący trofeum Liverpool i po trzech latach znów jest w ćwierćfinale.