Kamil Kosowski: Agroturystyka futbolowa

Kamil Kosowski o lidze, transferach, faworytach i europejskich pucharach.

Publikacja: 21.07.2019 21:51

Kamil Kosowski: Agroturystyka futbolowa

Foto: Reporter, Michał Klag

Ruszyła ekstraklasa, zdążył pan w ogóle zatęsknić?

Piłki nożnej jest tyle, że można poczuć przesyt. Między sezonami najpierw mistrzostwa świata jednej młodzieżówki, za chwilę mistrzostwa Europy drugiej. Ledwie się skończyły, polskie kluby już zaczęły grać w pucharach. Ale przyznam, że niby za dużo futbolu, niby przesyt, a od dwóch tygodni chodzę niespokojnie, czekam na start ligi, sprawdzam transfery, czytam doniesienia. I nie mogłem się doczekać, chciałem już pojechać na mecz, skomentować, zobaczyć z bliska.

A na kogoś lub coś, co oferuje nam ekstraklasa, czekał pan jakoś szczególnie?

Przyznaję, że nie. Wczoraj nawet rozmawiałem o tym z komentatorem nc+ Przemysławem Pełką: że w polskich klubach brakuje piłkarzy, dla których chodzi się na stadion, dla których zasiada się przed telewizorami. Gwiazd – takich jak w klubach amerykańskiej MLS, które zatrudniają tak zwanych „Designated Players". Płacą im więcej, ale to ci zawodnicy zwiększają zainteresowanie klubem i ligą. Takich piłkarzy kiedyś miała Legia czy moja Wisła Kraków – wystarczy wspomnieć Danijela Ljuboję, Vadisa Odidję-Ofoe czy Maora Meliksona. To byli zawodnicy, którzy przerastali umiejętnościami pozostałych. Potencjał i momenty miewa Darko Jevtić z Lecha Poznań, w sobotę zagrał nieźle, ale wciąż człowiek ma poczucie, że to 50 procent jego możliwości. Zazwyczaj oglądamy, jak to nazywam, agroturystykę transferową. Obrońca Korony zasilił Piasta, bramkarz Lecha przeszedł do Śląska, a później będzie odwrotnie.

Nie ma pan wrażenia, że w futbolu właśnie o tę agroturystykę chodzi? Że transfery – nie tylko u nas – to w większości ruchy pozorowane. Żeby agent skasował prowizję, przeksięgować pieniądze z jednego konta na drugie...

Gdyby tak prześledzić chociażby moją karierę, to jak zmieniałem kluby, czy była taka potrzeba, czy nie, można odnieść wrażenie, że chodziło głównie o ruchy pozorowane, prowizje menedżerów czy dyrektorów sportowych. Dziś to nieco bardziej profesjonalnie wygląda, ale wciąż wiele transferów jest kontrowersyjnych. Nie chcę obrażać działu skautingu żadnego z klubów, ale w wielu przypadkach zamiast średniej jakości obcokrajowca można by wstawić młodego z akademii i nie byłoby różnicy. A wychowanek przynajmniej serce by zostawił na murawie. Patrzę w Lechu na Joao Amarala i nie odmawiam mu umiejętności, ale wolę, jak z przodu biega Paweł Tomczyk.

No właśnie. Tyle osób obawiało się, że młodzieżowcy obniżą poziom ligi, tymczasem w tej pierwszej kolejce należeli do czołowych postaci. To efekt nowości i fakt, że przyglądamy się im szczególnie bacznie, czy zapowiedź jakiegoś trendu?

Teraz jeszcze efekt nowości. Liga się tych chłopaków nauczy. Pozostaje kwestia, czy oni będą w stanie pokazywać takie umiejętności przez cały sezon. Na razie się faktycznie wyróżniają.

Kto jest pańskim faworytem do mistrzostwa?

U nas w ciemno można wskazać faworyta – Legia jest i będzie głównym kandydatem. Patrząc na skład personalny – gry oceniać jeszcze nie będziemy, bo w pucharach nie mieli innego wyjścia niż awans – ta drużyna jest najmocniejsza. Jeśli piłkarze z Warszawy będą grać choćby przyzwoicie, to powinni resztę zdystansować. Aleksandar Vuković dostał piłkarzy, ma budżet, nie może się na nic skarżyć.

Poprzedni sezon udowodnił jednak, że arogancja i podejście na zasadzie „nam się należy" mogą być zgubne.

Piast pokazał, że da się zdobyć tytuł w ekstraklasie przy 25–30 milionach złotych budżetu. Inna sprawa, że nie wydaje mi się, by mógł to powtórzyć. Wciąż nie wiemy, ilu zawodników może z Gliwic odejść, po tym jak klub odpadł już z Ligi Mistrzów. Wiemy jednak też, kto w zeszłym sezonie był „king". Oczywiście ten facet, który siedzi na ławce Piasta, Waldemar Fornalik. On i cały jego sztab. Legia z pewnością jest w trakcie przeobrażeń. Gdy byli Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel, a także bracia Żewłakow i Dominik Ebebenge, to była Liga Mistrzów, a po murawie biegali Ljuboja, Vadis czy Guilherme.

Na meczu z Europa FC kibice wywiesili transparent z wizerunkiem Dariusza Mioduskiego i napisem „Czy leci z nami pilot". Leci?

Nie znam pana Mioduskiego, tyle co w przelocie. Ale robi na mnie dobre wrażenie. Otoczył się jednak doradcami, którzy mu źle podpowiadają. Wywieszanie takich transparentów nie jest do końca uzasadnione. To jakby w dawnych czasach Wisły ze wszystkiego rozliczać tylko Bogusława Cupiała. Przecież on też miał ludzi od odpowiednich decyzji.

Transfery Legii się panu podobają, ten pomysł, by ściągać piłkarzy wyróżniających się w lidze?

To się wydaje dobrym tropem. Taki klub jak Legia powinien przyciągać młodych, zdolnych Polaków. Tak jak w moich czasach każdy utalentowany dzieciak marzył o tym, by grać w Wiśle. Dziś jednak menedżerowie wywożą za granicę każdego chłopaka, który kopnie dwa razy prosto piłkę. Dlatego Legia sięga po wyróżniających się w lidze zagranicznych zawodników. Walerian Gwilia to jest dobry piłkarz, podoba mi się, potrzebuje trochę czasu, ale momentami przypomina Vadisa. Natomiast Carlitos miał fantastyczny sezon, ale ten w Wiśle. W Warszawie wciąż nie pokazał pełni potencjału.

Nie ma pan wrażenia, że z polską ligą najlepiej jest, kiedy się nie konfrontuje z zagraniczną konkurencją? Jeszcze przed pierwszą kolejką okazało się, że mistrza Polski już nie ma w Lidze Mistrzów, a Cracovia odpadła z pucharów.

Gdyby to Legia odpadła na tym etapie, tobyśmy inaczej rozmawiali. Piasta traktujemy nieco bardziej delikatnie. Klub z Gliwic w dwumeczu był lepszy od BATE. Piłkarze wiedzieli, co robić, kontrolowali przebieg, zmieniali tempo gry. To, że nie awansowali... Nie powiem przejawem czego to było, bo ciśnie mi się na usta słowo na „f". Wybiorę jednak inne słowo na „f" – frycowe. Piłkarze Piasta zapłacili za swój brak doświadczenia. Zabrakło im dziesięciu minut do awansu. Szkoda, ale nie mam pretensji. Cracovia też nie zagrała fatalnych meczów. Podobne historie. Bardziej martwi mnie to, że Michał Probierz przyznaje, że skoro jego klub odpadł z pucharów, to trzeba odchudzić kadrę.

Ile polskich klubów zagra w fazie grupowej Ligi Europy?

Nie podejmuję się typowania. Za wcześnie, by oceniać, na co stać Legię. Bezbramkowy remis z zespołem z Gibraltaru był oczywiście powodem do wielu żartów... W rewanżu też nie zachwycili. Nie wiem, czy ten mecz oglądali jacyś skauci z polskiej ligi, ale szczerze mówiąc, w ekipie Europa FC było ze dwóch zawodników, którzy spokojnie by sobie w ekstraklasie poradzili. O Piaście już mówiłem – nie wiem, ilu zawodników jeszcze z Gliwic odejdzie. Lechia Piotra Stokowca przyjęła z kolei bardzo defensywny styl. Z tego co słyszę, to w przerwie jeszcze szlifowano grę w defensywie. Tylko że nie da się awansować, dwa razy remisując bezbramkowo. Oprócz tego taki styl nie spowoduje wielkiej miłości kibiców. A ten gdański stadion – Bursztynek – w końcu trzeba by zacząć wypełniać ludźmi.

ekstraklasa przyglądając się młodzieży

Na inaugurację ligi oczy kibiców skierowane były na młodzież. PZPN stwierdził, że uratuje polski futbol, nakazując klubom korzystanie z młodych piłkarzy. Kibice natychmiast podzielili się na dwa obozy – jedni krzyczeli, że to świetny, niemalże zbawienny pomysł i że w końcu młodzi zaczną dostawać szansę, inni z kolei utyskiwali nad obniżeniem poziomu i hodowaniem darmozjadów, którzy zostaną rozpieszczeni i dostaną miejsce w drużynach bez rywalizacji.

I w pierwszej kolejce nowego sezonu to właśnie młodzieżowcy byli wyróżniającymi się postaciami. Premierowego gola zdobył Bartosz Bida z Jagiellonii Białystok – 18-latek. Bida mógł i powinien kończyć mecz z Arką przynajmniej z dwiema bramkami na koncie, ale i tak debiut będzie wspominał z rozrzewnieniem. Jagiellonia bez większych problemów pokonała w Gdyni Arkę 3:0 i została pierwszym liderem ekstraklasy. W pozostałych meczach bowiem albo padały remisy, albo jednobramkowe zwycięstwa.

Innym młodzieżowcem, który zdobył gola, był Paweł Tomczyk. Napastnik Lecha wyrównał osiem minut przed końcem wyjazdowego spotkania z mistrzem Polski. Tomczyk poprzednią rundę spędził na wypożyczeniu właśnie w Gliwicach i do tytułu swoją cegiełkę dołożył.

1. KOLEJKA EKSTRAKLASY

-Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok 0:3 (B. Bida 6, J. Imaz 18, T. Romanczuk 80) -ŁKS Łódź – Lechia Gdańsk 0:0 -Raków Częstochowa – Korona Kielce 0:1 (A. Kovacević 49 z karnego) -Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 0:1 (D. Stiglec 62) -Piast Gliwice – Lech Poznań 1:1 (J. Felix 6 – P. Tomczyk 82) -Zagłębie Lubin – Cracovia 1:1 (D. Bohar 5 – R. Lopes 23)

Mecz Legia Warszawa – Pogoń Szczecin zakończył się po zamknięciu gazety

W niedzielę mecz Wisła Płock – Górnik Zabrze (18:00, transmisja w Canal+ Sport)

Ruszyła ekstraklasa, zdążył pan w ogóle zatęsknić?

Piłki nożnej jest tyle, że można poczuć przesyt. Między sezonami najpierw mistrzostwa świata jednej młodzieżówki, za chwilę mistrzostwa Europy drugiej. Ledwie się skończyły, polskie kluby już zaczęły grać w pucharach. Ale przyznam, że niby za dużo futbolu, niby przesyt, a od dwóch tygodni chodzę niespokojnie, czekam na start ligi, sprawdzam transfery, czytam doniesienia. I nie mogłem się doczekać, chciałem już pojechać na mecz, skomentować, zobaczyć z bliska.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani
Piłka nożna
Manchester City kupił "najbardziej ekscytującego 14-letniego piłkarza na świecie"
Piłka nożna
Bilety na Euro 2024. Czy są imienne? Co z wysyłką i zwrotem? Jakie ceny dla dzieci?