– Prezydent Donald Trump prawdopodobnie ogląda ten wywiad, a jeśli nie ogląda na żywo, jest duża szansa, że zobaczy go później. Coś byś mu chciała powiedzieć? – zapytał Megan Rapinoe Anderson Cooper, dziennikarz telewizji CNN, który dokonał coming outu wiele lat temu i dziś obok samej Rapinoe uchodzi za jeden z najważniejszych głosów ruchu LGBT w Stanach.
Piłkarka namyślała się kilka sekund, po czym, spoglądając prosto w kamerę, powiedziała: – Pan wyklucza ludzi. Wyklucza pan mnie, ludzi, którzy wyglądają jak ja, obywateli o innym kolorze skóry, wyklucza pan obywateli, którzy być może pana popierają. Pański przekaz, by Ameryka znów stała się wspaniała, to odwołanie do czasów, gdy Ameryka nie była wspaniała dla bardzo wielu ludzi. Może była wspaniała dla pewnych grup, podobnie zresztą jak dziś. Ameryka nie jest wspaniała dla wystarczającej liczby Amerykanów. Każdy z nas ma obowiązek, ale pański obowiązek jako szefa tego kraju jest znacznie większy, by dbać o każdego obywatela. Stać pana na więcej.
Liberalna Ameryka oszalała na punkcie Rapinoe – kapitana reprezentacji USA, która właśnie sięgnęła po czwarte mistrzostwo świata, najlepszej zawodniczki zakończonego przed tygodniem mundialu kobiet. Spijają słowa z jej ust niemal z takim samym namaszczeniem, z jakim konserwatyści i republikanie je kwestionują. Jedni ogłaszają ją rewolucjonistką, inni publicznie palą jej koszulki i pełni oburzenia kwestionują jej patriotyzm.
W Stanach Trumpa, tak jak w Polsce w czasach PiS-u, Wielkiej Brytanii czasów brexitu, Włoszech Matteo Salviniego czy Francji „żółtych kamizelek", wszystko ma wymiar polityczny, a bohaterów wspólnych dla obu stron barykady nie ma.
Od tygodnia amerykańskie piłkarki imprezują (i to naprawdę ostro, o czym można się przekonać, obserwując ich konta w mediach społecznościowych), a także pielgrzymują po najważniejszych mediach, udzielając wywiadów.