Puchar pełen rozczarowań

Robert Lewandowski strzelił bramkę, ale to nie wystarczyło, by Bayern zdobył Puchar Niemiec. W Anglii trofeum dla Chelsea.

Publikacja: 20.05.2018 21:02

Puchar pełen rozczarowań

Foto: AFP

Po ostatnim gwizdku na Wembley Jose Mourinho wyściskał Antonio Contego, którego – delikatnie mówiąc – nie darzy sympatią. Ale potem wrócił do swojej retoryki, twierdząc, że to Manchester United zasłużył na puchar, bo rywale „bronili się dziewięcioma piłkarzami". – Jestem ciekaw, co teraz powiecie albo napiszecie... Mogę sobie wyobrazić, co by było, gdyby to moja drużyna zagrała w taki sposób – wbijał szpilę dziennikarzom Portugalczyk.

Jedyny gol w Londynie padł po rzucie karnym wykorzystanym przez Edena Hazarda. Conte odchodzi z podniesioną głową, choć kto wie, czy kibice nie zamieniliby tego trofeum na awans do Ligi Mistrzów.

Do Champions League nie udało się zakwalifikować też Eintrachtowi. Ale zdobycie Pucharu Niemiec trzeba uznać za ogromny sukces. Niko Kovac nie mógł sobie wymarzyć lepszego pożegnania z Frankfurtem i powitania z Monachium. Czy po tym, jak pokonał Bayern (3:1), ktoś jeszcze będzie się zastanawiał, czy nadaje się na następcę Juppa Heynckesa?

Chorwat wziął w obronę krytykowanego w ostatnich tygodniach Lewandowskiego, mówiąc, że każdy chciałby mieć takiego zawodnika w swoim składzie. Pytanie tylko, czy po takiej końcówce sezonu Polak da się przekonać do pozostania w Monachium na kolejny rok. Bayern ma w swoich rękach coraz mniej argumentów.

W poniedziałek bardzo ważny wieczór dla innego kadrowicza Adama Nawałki. Jakub Błaszczykowski walczy o utrzymanie w Bundeslidze. W pierwszym meczu barażowym Wolfsburg pokonał u siebie Holstein Kiel 3:1 i jest bliski celu. Rewanż o 20.30 w Eleven Sports 1.

Przed spadkiem w tym sezonie nie obroniło się Deportivo. Szansę na pożegnanie z zespołem otrzymał Przemysław Tytoń. Polski bramkarz pojawił się na boisku w 83. minucie przy stanie 2:1 dla Valencii, wynik już się nie zmienił.

To był dopiero drugi występ Tytonia w tym sezonie, przez dwa lata rozegrał w sumie 15 meczów w Primera Division. O jego odejściu mówiło się już zimą. Bohater Euro 2012 niedawno przekroczył trzydziestkę, ale jak na bramkarza jest jeszcze młody. Przykład Gianluigiego Buffona pokazuje, że na wysokim poziomie można grać i w wieku lat 40.

Włoch w sobotę po raz ostatni stanął w bramce Juventusu. Żegnali go koledzy z drużyny, ale przede wszystkim kibice. Robił sobie z nimi zdjęcia, przybijał piątki, wspominał 17 wspólnych lat.

Nie było symbolicznego przekazania rękawic Wojciechowi Szczęsnemu, bo Buffona w 63. minucie meczu z Hellasem Werona (2:1) zmienił debiutant Carlo Pinsoglio. Ale to Polak będzie w przyszłym sezonie numerem jeden w Turynie. Jaki kierunek obierze Buffon? Na brak ofert narzekać nie powinien. Nie tylko z egzotycznych lig. Katarscy właściciele Paris Saint-Germain proponują mu podobno 8 mln euro rocznej pensji.

Po ostatnim gwizdku na Wembley Jose Mourinho wyściskał Antonio Contego, którego – delikatnie mówiąc – nie darzy sympatią. Ale potem wrócił do swojej retoryki, twierdząc, że to Manchester United zasłużył na puchar, bo rywale „bronili się dziewięcioma piłkarzami". – Jestem ciekaw, co teraz powiecie albo napiszecie... Mogę sobie wyobrazić, co by było, gdyby to moja drużyna zagrała w taki sposób – wbijał szpilę dziennikarzom Portugalczyk.

Jedyny gol w Londynie padł po rzucie karnym wykorzystanym przez Edena Hazarda. Conte odchodzi z podniesioną głową, choć kto wie, czy kibice nie zamieniliby tego trofeum na awans do Ligi Mistrzów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne