Puste stadiony, zawodnicy świętujący bramki przez stuknięcie się łokciami, rezerwowi w maskach na trybunach, dezynfekowane piłki, doping z głośników i wywiady na odległość. Oto postpandemiczny świat futbolu, do jakiego w najbliższych tygodniach trzeba się przyzwyczaić.
Dziwnie ogląda się transmisje z niemieckich boisk, ale to cena, jaką trzeba zapłacić, by wrócić do normalności. Najważniejsze, że znów grają.
„Nie ma wirusa, który powstrzymałby futbolowe emocje i pasję" – pisze „AS", a inny hiszpański dziennik „Sport" twierdzi, że to „balsam na rany w czasach bez futbolu". „Mundo Deportivo" zauważa jednak, że „namiętność zastąpiła cisza". Jak dodaje angielski „Guardian" cisza, którą przeszywają tylko okrzyki zawodników i instrukcje trenerów, brzmiące jak jęki „torturowanego podtapianiem".
Pusta Żółta Ściana
„Daily Mail" graczy nazywa wysoko opłacanymi królikami doświadczalnymi: „Masz wrażenie, że jest zupełnie inaczej niż wcześniej, ale mimo to cieszysz się, że wrócił stary przyjaciel". Radują się również we Włoszech. „Bundesliga zostaje bohaterem całego futbolu i daje nam impuls" – nie kryje entuzjazmu „Gazzetta dello Sport".