Tylko przez 14 minut Real żył nadzieją, że odbierze tytuł Barcelonie. Prowadził w La Coruni (2:0) po trafieniu Cristiano Ronaldo, a Katalończycy wciąż remisowali bezbramkowo na wyjeździe z Granadą.
Przed ostatnią kolejką sporo się mówiło o finansowej motywacji Królewskich dla pewnych już utrzymania piłkarzy Granady, ale sobotni mecz rozwiał wszelkie spekulacje: nikt za Real nie zamierzał umierać, Barcelona wygrała łatwo 3:0 i obroniła mistrzostwo. Zanim zdążyła się nim nacieszyć, na boisko wpadli kibice gospodarzy, zrobiło się tłoczno i niebezpiecznie, fetę trzeba było przenieść do szatni.
To popołudnie w Hiszpanii należało do Luisa Suareza. Urugwajczyk skompletował hat trick, z 40 golami został królem strzelców, przerywając dominację Leo Messiego i Ronaldo (trwającą od 2010 roku). Koronę zapewnił mu skuteczny finisz: 14 bramek w ostatnich pięciu spotkaniach.
Takim wynikiem nie może się pochwalić żaden z najskuteczniejszych zawodników w czterech pozostałych wielkich ligach, ale każdy z nich w różny sposób zapisał się tym sezonem w historii.
Argentyńczyk Gonzalo Higuain, prowadząc Napoli do wicemistrzostwa Włoch, pobił rekord Serie A (36 goli) należący od 1950 roku do Szweda Gunnara Nordahla (Milan). Harry Kane z Tottenhamu (25 trafień) został pierwszym w tym wieku królem z Anglii, a Zlatan Ibrahimović wyjedzie z Paryża jako najlepszy strzelec w barwach PSG (38 bramek). Robert Lewandowski zakończył sezon z 30 golami, co nie udało się nikomu przez prawie cztery dekady i czego nie dokonał wcześniej żaden obcokrajowiec.