Spotkanie Herthy z Bayernem nie było zapierającym dech w piersiach widowiskiem. Pep Guardiola nie ukrywał, że najważniejszy jest teraz półfinałowy dwumecz z Atletico w Lidze Mistrzów. Rywale skutecznie pilnowali Roberta Lewandowskiego, a ozdobą sobotniego popołudnia był gol Douglasa Costy.
Bayern wygrał 2:0, a że Borussia pokonała 3:0 Stuttgart, koronacja została przesunięta przynajmniej o tydzień. Guardiola i tak nie nastawiał się na świętowanie, nie wierzył w porażkę Dortmundu, który w sobotę zagrał tak, jakby strata do lidera z Monachium wynosiła nie siedem punktów, ale trzy.
Do zwycięstwa Borussii rękę przyłożył Przemysław Tytoń. Bramkarz Stuttgartu zawinił przy drugim golu, odbijając piłkę po strzale Henricha Mchitarjana wprost pod nogi Christiana Pulisicia. Trzeba mu jednak oddać, że miał również udane interwencje, które uchroniły zespół przed wyższą porażką.
W Hiszpanii fotel lidera to gorące krzesło. W sobotę Real, a później Atletico tylko przez chwilę cieszyły się z prowadzenia w tabeli. Ostatnia na scenę wyszła Barcelona i rozbiła Sporting Gijon aż 6:0. Wygrałaby i bez pomocy sędziego, który chciał swoimi decyzjami zwrócić na siebie uwagę. Przy wymęczonych zwycięstwach Królewskich (3:2 z Rayo Vallecano) i Atletico (1:0 z Malagą) taki wynik robi wrażenie, tym bardziej że wcześniej Katalończycy nie dali szans Deportivo (8:0).
Luis Suarez w każdym z tych dwóch meczów strzelił po cztery bramki (pierwszy taki przypadek w historii ligi) i z 34 trafieniami wyprzedza w klasyfikacji niegroźnie kontuzjowanego Cristiano Ronaldo (31). – Już się nie potkniemy, obronimy tytuł – zapowiada trener Luis Enrique. Do pokonania zostały trzy przeszkody: Betis (wyjazd), Espanyol (dom) i Granada (wyjazd).