Stefan Szczepłek: Robinson wiecznie żywy

150 lat temu, 22 kwietnia 1870 roku, urodził się John (Jack) William Robinson. W tym samym dniu na świat przyszedł też Włodzimierz Lenin.

Aktualizacja: 21.04.2020 20:59 Publikacja: 21.04.2020 18:15

Stefan Szczepłek: Robinson wiecznie żywy

Foto: Domena Publiczna

Lenina znamy jako bezwzględnego zawodnika, prącego po trupach do zwycięstwa, notorycznie faulującego, wynalazcę czerwonych kartek dla przeciwników, zostańmy więc przy Robinsonie.

Był on bramkarzem klubów Derby County, Southampton, Stoke i paru innych, a na przełomie XIX i XX wieku jedenaście razy wystąpił w reprezentacji Anglii. Krótko mówiąc: był na swojej pozycji najlepszy.

Bronił ubrany w jasny sweter i wielką czapkę z daszkiem. Przy ładnej pogodzie łapał piłkę gołymi rękami, a kiedy padało wkładał wełniane rękawiczki z naszytymi kawałkami skóry. Podobno uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zapamiętano go jednak nie z tych powodów, ale stylu, w jakim bronił.

Robinson był jednym z pierwszych bramkarzy (obok Jacka Hillmana z Burnley i Williama Roberta Moona z Corinthians), którzy broniąc, nie czekali, aż piłka w nich trafi, tylko odrywali się od ziemi, czyli „się rzucali".

W Anglii to była nowość, ale nie żeby od razu robić z tego wielkie halo. Jednak gdy w roku 1899 Southampton odbywało tournée po Austro-Węgrzech, gra Robinsona zrobiła na widzach tak duże wrażenie, że od tej pory nazywano ją „robinsonadą".

W Polsce mówiono, że bramkarz „się robinsonował", „nurkował" albo „latał". Pierwszym polskim goalkeeperem broniącym w ten sposób był Józef Lustgarten z Cracovii, wybitna postać pionierskiego okresu polskiej piłki, jeszcze z czasów zaborów.

Jeśli bramkarz rzucał się do piłki lecącej tuż nad ziemią, to bronił „szczury". Jeśli to była „świeca", czyli piłka lecąca wysoko, lub podanie z kornera (rzutu rożnego), to była „robinsonada powietrzna", czyli „luftrobinsonade". Musiał być dobrze zgrany z bekami (obrońcami), uważać na amerykanki (piłki odbite od sztang, czyli słupków), strzały lotne (woleje), dropkiki (półlotne, czyli półwoleje), szpicaki (uderzenia czubem buta), plasowane (z bliska, niezbyt silne, ale mierzone i uderzane czysto).

Nie martwił się o to, co działo się daleko od jego bramki. Od tego byli koledzy. Na początek musieli podaną piłkę „zgasić", czyli „zastopować", przyjąć tak, aby nie odbijała się na dwa metry. Skrzydłowi wózkowali (czyli kiwali się, dryblowali), stosowali finty (zwody), łącznicy starali się podać piłkę „na for" (na wolne pole i dobieg) lub „na przejazd" (prostopadle, w uliczkę, w Anglii mówiono „opening pass"), żeby napastnik nie musiał walczyć z bekami, wychodząc na czystą pozycję, i żeby nie znalazł się „na ofsajdzie".

Teoretycznie wszystkie akcje powinien kończyć center napadu, czyli kierownik ataku, a zgodnie ze współczesnym językiem piłki: środkowy napastnik. Ten z numerem „9", tyle że w czasach Robinsona nie grano jeszcze z numerami.

Niewiele z tej terminologii pozostało. Nieaktualny jest też opis z lat 20., mówiący, że „opona piłki musi być ze skóry".

Styl gry Robinsona początkowo nie wszystkim się podobał. Uważano, że jak bramkarz się „rzuci" i nie trafi w piłkę, to już przepadło, bo nie zdąży wstać. Niektórzy teoretycy futbolu uważali, że „robinsonady należy używać tylko w ostateczności", ale od kiedy goalkeeperzy zaczęli się gimnastykować, ta uwaga przestała być aktualna.

Dziś wszyscy bramkarze tak grają, nie wiedząc nawet, że „się robinsonują". Można więc uznać, że z tych dwóch urodzonych 22 kwietnia 1870 r. jedynie Robinson pozostał wiecznie żywy.

Lenina znamy jako bezwzględnego zawodnika, prącego po trupach do zwycięstwa, notorycznie faulującego, wynalazcę czerwonych kartek dla przeciwników, zostańmy więc przy Robinsonie.

Był on bramkarzem klubów Derby County, Southampton, Stoke i paru innych, a na przełomie XIX i XX wieku jedenaście razy wystąpił w reprezentacji Anglii. Krótko mówiąc: był na swojej pozycji najlepszy.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami