Ostatnie wolne miejsca w grupie mistrzowskiej zajęły Jagiellonia Białystok, Pogoń Szczecin i Lech Poznań. Nie udało się wywalczyć awansu Wiśle Kraków, która w Lubinie przegrała 1:3 z Zagłębiem – najlepiej punktującym zespołem w tym roku. Drużyna Bena van Daela przedłużyła serię meczów bez porażki do siedmiu. Ostatni raz Zagłębie przegrało (0:2 ze Śląskiem) pod koniec lutego.
Wisła może być w zasadzie pewna utrzymania w ekstraklasie. Piłkarze Macieja Stolarczyka mają 13 punktów przewagi nad strefą spadkową – w rundzie dodatkowej jest siedem meczów do rozegrania (21 punktów do zdobycia). Scenariusz, by Wisła zaplątała się w walkę o utrzymanie, jest mało realny. W Krakowie raczej skupią się więc na dawaniu szans młodzieży i budowaniu kadry na przyszły sezon.
Moda na Wisłę
Przy Reymonta mają jednak czego żałować – różnica w premiach finansowych między zespołem z grupy mistrzowskiej, a nawet najlepszym z grupy spadkowej, może wynieść około miliona złotych. Dodatkowo spotkania w top 8 to większe zainteresowanie kibiców, więcej sprzedanych biletów, wyższe przychody z dnia meczowego. A klub, chociaż największy kryzys został zażegnany, wciąż się podnosi się po tym, jak niemal zbankrutował. Oczywiście trwa moda na Wisłę, kibice są bardzo zaangażowani, sprzedano mnóstwo karnetów, ale jednak rywalizacja z Legią, Lechem czy Lechią różni się od bojów z imienniczką z Płocka czy Zagłębiem Sosnowiec.
Największy niesmak pozostał po awansie Lecha do grupy mistrzowskiej. Trudno powiedzieć, że Kolejorz na to zasłużył. Ostatnimi czasy można było wręcz sądzić, że piłkarze Dariusza Żurawia o tę pozycję specjalnie zaciekle nie walczyli. Większość postronnych obserwatorów ma wrażenie, że Lech prześliznął się do grona najlepszych kuchennymi drzwiami. Dopełnieniem tej beznadziei było sobotnie spotkanie – porażka u siebie z Jagiellonią 0:2 i tylko przegrana Wisły z Zagłębiem sprawiła, że Lech wciąż ma szansę na awans do europejskich pucharów.
Trener tymczasowy poprowadził zespół w trzecim kolejnym spotkaniu i poniósł drugą z rzędu porażkę. W wywiadzie przed kamerami nc+, tuż po zakończeniu spotkania, Żuraw mówił, że jego piłkarze „muszą w rundzie dodatkowej dograć sezon do końca". Jakby nie zdawał sobie sprawy, że Lech ma pięć punktów straty do czwartego miejsca, które może dawać przepustkę do pucharów. Jakby nie wiedział albo nie wierzył, że jest to w zasięgu jego zawodników. Tak czy inaczej przekaz fatalny. Nie ma co się dziwić, że kibice w Poznaniu mają dość.