Szósty z rzędu tytuł potwierdza, jak bardzo Bayern uciekł konkurencji. Nawet gdy tak jak w tym sezonie nie zaczyna rozgrywek najlepiej, na dłuższym dystansie jest w stanie odrobić straty do rywali i zostawić ich daleko w tyle. Po siedmiu kolejkach tracił do prowadzącej Borussii Dortmund 5 punktów, dziś wyprzedza drugie w tabeli Schalke o punktów 20.
Jupp Heynckes mógł sobie w sobotę pozwolić na oszczędzanie swoich gwiazd przed rewanżem z Sevillą w Lidze Mistrzów. Siły zbierał m.in. Robert Lewandowski. Choć Augsburg to jego ulubiony przeciwnik (18 goli w 13 meczach), Polak w ogóle nie wstał z ławki. Odpoczywali też Mats Hummels i Thiago, a Franck Ribery i Thomas Mueller weszli w końcówce.
Bayernowi do przypieczętowania tytułu wystarczał remis, ale piłkarze Heynckesa postanowili tę szczególną okazję uczcić z przytupem. Zwyciężyli 4:1, pobawili się trochę na boisku i w szatni, ale na huczne świętowanie z kibicami przyjdzie czas dopiero po sezonie.
Pogba się obudził
W sobotę fetować mistrzostwo chcieli także fani Manchesteru City. Okoliczności były wyjątkowe: przyjechał sąsiad i wicelider. Do przerwy wszystko szło zgodnie z planem, gospodarze wygrywali 2:0, ale United nie zamierzali być na tym balu kelnerami.
Paul Pogba, tak krytykowany w ostatnich tygodniach, w 2 minuty doprowadził do wyrównania, a Chris Smalling odkupił winy za błędy z pierwszej połowy i zrobiło się 3:2 dla Czerwonych Diabłów.