Cristiano Ronaldo bije kolejne rekordy

Portugalczyk Cristiano Ronaldo bije kolejne rekordy, jego gol w meczu z Juventusem zachwycił cały świat.

Aktualizacja: 04.04.2018 21:28 Publikacja: 04.04.2018 19:24

Cristiano Ronaldo bije kolejne rekordy

Foto: AFP

Liga Mistrzów powinna zostać przemianowana na Puchar im. Cristiano Ronaldo. Portugalczyk z tych rozgrywek uczynił prywatny plac zabaw. Fenomenalny gol strzelony przewrotką w meczu z Juventusem był jego bramką nr 119 w Champions League.

Jest liderem klasyfikacji strzelców najważniejszych rozgrywek w klubowej piłce, obojętnie, czy liczymy z Pucharem Europejskich Mistrzów Krajowych, czy bierzemy pod uwagę tylko zawodników, którzy mieli okazję grać w ustanowionej w 1992 roku Lidze Mistrzów.

On i Messi

Drugi na liście jest oczywiście Lionel Messi, który w poprzedniej rundzie, przeciwko Chelsea, strzelił gola nr 100 (po zamknięciu tego wydania gazety Barcelona grała z Romą). Na trzecim miejscu jest inna legenda Realu Madryt – Raul, który jednak w Champions League zdobył aż o 48 goli mniej niż Ronaldo.

Robert Lewandowski 45 razy pokonywał bramkarzy w meczach LM i brakuje mu jednego gola, by wyprzedzić pierwszą legendę Realu, Alfredo Di Stefano, i wejść do czołowej dziesiątki (licząc bez PEMK, Polak jest już w top 10).

Tych statystyk pokazujących przepaść, jaka dzieli Ronaldo od reszty, można przytaczać więcej. Czwarty w zestawieniu jest Ruud van Nistelrooy, który w Lidze Mistrzów strzelał gole dla PSV Eindhoven, Manchesteru United i Realu Madryt. Holenderski snajper ma ponad dwa razy mniej trafień niż Ronaldo – 56.

Wykonując tę fenomenalną przewrotkę, Portugalczyk ustanowił też inny rekord Ligi Mistrzów, który wiąże się zresztą z Van Nistelrooyem. Zdobył gola w dziesiątym z rzędu meczu Champions League – dotychczas najlepszym wynikiem mógł się pochwalić Holender, który trafiał do siatki rywali w dziewięciu kolejnych spotkaniach.

Ronaldo tę niesamowitą serię rozpoczął w finale poprzedniej edycji, również przeciwko Juventusowi. Następnie trafiał do siatki w każdym z dziewięciu meczów tegorocznej edycji, w których wystąpił.

Zajmie całe podium

Efektownych porównań podsumowujących wyczyny Portugalczyka w Lidze Mistrzów jest bez liku: gdyby Ronaldo był klubem, zajmowałby dziesiąte miejsce na liście najbardziej bramkostrzelnych drużyn w historii Champions League. Strzelił więcej goli niż lokalny rywal Realu, drużyna, którą dwukrotnie Królewscy pokonali w finale, czyli Atletico Madryt (97).

Zdobył więcej bramek w fazie pucharowej (59), niż wszyscy pozostali zawodnicy z wyjątkiem Messiego i Raula mają w ogóle strzelonych w LM. Od sezonu 2012/2013 tylko raz (!) się zdarzyło, by Ronaldo nie był królem strzelców Champions League.

Najwięcej bramek w jednym sezonie (17) zdobył oczywiście on, a drugi wynik (16) jest również jego dziełem. Biorąc pod uwagę, że po pierwszym meczu ćwierćfinałowym w tym sezonie ma już 14 goli, można przyjmować zakłady, że rekord padnie, a Cristiano samodzielnie zajmie całe podium.

Nienawistnicy milkną

Śmierć sportową Portugalczyka obwieszczano już wielokrotnie. Mało jest też piłkarzy, którzy mieliby równie mocny elektorat negatywny. I mało kto równie dobrze jak on radzi sobie z nienawistnikami. Niegdyś – wcale nie tak dawno temu – zarzucano mu, że zawodzi w najważniejszych momentach sezonu, że notorycznie strzela mnóstwo goli słabeuszom, a w meczach o trofea jest niewidoczny.

Sam Ronaldo niektórymi narcystycznymi wypowiedziami jakby to przekonanie podsycał. Pytany o najlepszy mecz nie wskazywał na żaden z wygranych finałów, tylko na spotkanie z Granadą, gdy strzelił pięć goli.

Dziś chyba nie znalazłby się śmiałek, który byłby na tyle odważny i powiedział, że Ronaldo zawodzi w najważniejszych momentach. Portugalczyk jest jedynym w historii Ligi Mistrzów zawodnikiem, który zdobywał bramki w trzech finałach.

W zeszłym sezonie w drodze po trofeum strzelił pięć goli Bayernowi (w ćwierćfinałach), trzy Atletico Madryt (w półfinałach) i dwa Juventusowi (w finale).

Miał jedną słabość, jak wczoraj napisał „El Pais", słabość geniusza, na którą wszyscy się godzili. W końcu wybitnym jednostkom się wybacza. Opętany był bowiem wizją gola zdobytego przewrotką. Do wtorkowego wieczoru nie udało mu się to nigdy, w co zresztą trudno uwierzyć. A próbował często, lecz piłka leciała wysoko nad bramką albo daleko obok niej.

Koledzy, widząc, jak składał się do kolejnej przewrotki, zwieszali głowy i truchtem zaczynali wracać na swoją połowę – wiadomo było, że za chwilkę bramkarz rozpocznie kopnięciem z piątego metra.

Kolejne próby zamiast przynosić mu chwałę, raczej generowały materiał do memów tworzonych przez złośliwców (to też przypomina „El Pais").

A jednak on wciąż próbował i gdy w końcu mu się udało, nie zrobił tego w meczu z Granadą, Malagą czy Alaves, tylko w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, przeciwko Juventusowi, a w bramce stał wielki Gianluigi Buffon.

Podczas gdy wszyscy zastanawiają się, ile lat jeszcze Ronaldo będzie grał na równie wysokim poziomie, on wydaje się wręcz młodnieć.

Posłuchał trenera

To Zinedine Zidane przekonał go, że nie pięć goli z Alaves jest ważne, że najważniejsze są spotkania właśnie w Champions League, że musi stawać na wysokości zadania, gdy wszystkie światła skierowane są na niego.

Dziś Ronaldo potrafi odpuścić mecz ligowy, bo wie, że powinien odpoczywać, szykować formę na najważniejsze spotkania. W zeszłym sezonie francuski trener przestawił go ze skrzydła na środek ataku. I podczas gdy wszyscy wciąż jeszcze z rozpędu dyskutują, kto jest najlepszą „dziewiątką" świata, wskazują na Luisa Suareza lub Lewandowskiego, to prawda jest taka, że najlepszy na tej pozycji jest Ronaldo.

Portugalczyk przestawiony ze skrzydła gra oszczędniej, co widać w statystykach. Ma znacznie mniej kontaktów z piłką, mniej podań otrzymuje, mniej wykonuje. Kiedyś dryblował średnio ponad pięć razy w każdym spotkaniu, dziś ledwie nieco ponad raz.

I tylko goli wciąż strzela więcej.

Liga Mistrzów powinna zostać przemianowana na Puchar im. Cristiano Ronaldo. Portugalczyk z tych rozgrywek uczynił prywatny plac zabaw. Fenomenalny gol strzelony przewrotką w meczu z Juventusem był jego bramką nr 119 w Champions League.

Jest liderem klasyfikacji strzelców najważniejszych rozgrywek w klubowej piłce, obojętnie, czy liczymy z Pucharem Europejskich Mistrzów Krajowych, czy bierzemy pod uwagę tylko zawodników, którzy mieli okazję grać w ustanowionej w 1992 roku Lidze Mistrzów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami
Piłka nożna
Legenda brazylijskiego futbolu wraca do gry. 58-latek będzie znów strzelał gole?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Czy Robert Lewandowski powinien czuć się winnym porażki z PSG?